Zayn
Siedzieliśmy z Harry'm i Luke'iem na komisariacie. Louis'a przesłuchiwali chyba z godzinę. Ale to wcale nie to było problemem. Najgorsze było, że nadal nie wiedzieliśmy nic o Ellen. jednak w końcu drzwi pokoju otworzyły się, a my zobaczyliśmy jak dwaj policjanci wyprowadzają Lou w kajdankach. Brunet tylko przez moment na nas popatrzył. Później odszedł. Przeczekaliśmy chwilę, aż i my zostaniemy poproszeni. Kiedy to nie nastąpiło Harry wstał i bez pukania wszedł to gabinetu. Po upływie kilku minut lokowaty zawołał nas do środka. Usiedliśmy na krzesłach stojących przy biurku.
- Sprawa wygląda tak....
Wypowiedź komisarza przerwał telefon. Mężczyzna tylko przytaknął, a następnie odłożył słuchawkę i wrócił do rozmowy z nami.
- Tomlinson przyznał się do porwania, ale-bynajmniej tak uważa- nie ma pojęcia gdzie teraz może być Panna Blue. Dlatego do wyjaśnienia sprawy, zostanie w areszcie.
- A szukacie jej chociaż?- zapytał Luke.
- Cały czas. W telewizji są nadawane komunikaty o zaginięciu, a osoby, które coś wiedzą są proszone o kontakt z najbliższym komisariatem.
- A czy my możemy coś zrobić?- tym razem głos zabrał Harry.
- Nie. Resztą zajmą się nasi policjanci. Na razie to tyle. Będziemy się z Wami kontaktować jeśli czegoś się dowiemy.
Opuściliśmy posterunek rozchodząc się w różne strony. Zaproponowałem że podwiozę chłopaków, jednak nie chcieli.
Wsiadłem do auta i przez moment nie wiedziałem co robić. Oparłem głowę o kierownicę i zacząłem się zastanawiać nad moim życiem. Nad wszystkim od początku. Dzieciństwo, szkoła, pierwszy biznes, Ellen... Ehh... Muszę się przejść.Wyszedłem z samochodu, zabrałem kluczyki i ruszyłem w stronę mojego mieszkania. Mijałem sklepy, restauracje, parki. Wszędzie widziałem zakochanych i różne osoby, które opanowała miłość. Jednak to co najbardziej zapadło mi w pamięć i dało do myślenia, to starsza para siedząca na ławce. Wyglądali na bezdomnych. Zrobiło mi się ich szkoda. Podszedłem bliżej, wyciągnąłem z portfela banknot i podszedłem w stronę mężczyzny. Popatrzył na mnie chwilę. Natomiast ja sam, włożyłem pieniądze do kieszeni w kurtce staruszka.Swoją drogą wyglądała na starą i zniszczoną.
Mężczyzna cicho podziękował, skinąwszy głową.
Później udałem się w dalszą drogę do mieszkania. Szydłem i nadal rozmyślałem nad wszystkim i nad niczym. Miałem w głowie tysiące różnych myśli, ale nie potrafiłem niczego złożyć w całość. Jak małe dziecko, które dostało puzzle i nie może ich ułożyć. Tak.... Dokładnie tak się w tamtej chwili czułem. Zagubiony i psychicznie rozwalony.
Po wędrówce pełnej przemyśleń, w końcu dotarłem do mieszkania. Kiedy miałem sięgnąłem dłonią do kieszeni, zorientowałem się, że nie mam kluczy. Fuck! Pewnie zostały w domu Ell. No właśnie! Jasmine! Kompletnie o niej zapomniałem. No Harry... Jesteś taki mądry to teraz wracaj pod komisariat po samochód. Jak postanowiłem tak też uczyniłem...
Kiedy dowlokłem się do auta, byłem wdzięczny Bogu, że dałem radę. Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę domu Ellen. Jechałem dość długo, ponieważ (jak to zwykle bywa z moim szczęściem) natrafiłem na wypadek, przez co stałem pół godziny w korku. Do tego wszystkiego doszły jeszcze światła, ronda i inne denerwujące czynniki.
Po upływie dobrych czterdziestu minut znalazłem się w wyznaczonym miejscu. Jas najwidoczniej usłyszała samochód, ponieważ już po chwili wychyliła się zza drzwi. Po jej minie mogłem wnioskować, że zaraz mnie zabije.
Niepewnie wyszedłem z samochodu i skierowałem się ku wejściu, w którym nadal stała wściekła blondynka.
- Ooo.. Widzę, że książę już wrócił. Szkoda tylko, że nawet nie raczyłeś odebrać telefonu!
Faktycznie dzwonił kilka razy. Nie miałem zbytniej ochoty na tłumaczenie się, dlatego od razu przeszedłem do sedna sprawy.
- Aresztowali Louis'a.
Jas patrzyła na mnie wyraźnie zszokowana.
- Właź do środka.- Powiedziała przepuszczając mnie w przejściu.
Kiedy oboje znaleźliśmy się w kuchni, usiedliśmy przy stole. Wtedy zacząłem wszystko tłumaczyć. Opowiedziałem co się wydarzyło (i to z każdym szczegółem).
- Czyli nie ma jej u Lou, bo jego aresztowali. Nie wróciła do domu i w hotelu też się nie pojawiła... Może poszła do Ciebie?
- Raczej nie... Ell nie zna mojego adresu, a nawet jeśli to na pewno by do mnie zadzwoniła.
- W sumie fakt... Nie wiem, gdzie ona może być. Jakby tego było mało Liam chyba się wszystkiego domyśla i postanowił, że jeżeli Ell do jutra do niego nie zadzwoni, to on wróci do Londynu.
- Mówiłem, że nie możesz tak tego ukrywać.
- A co miałam zrobić? Powiedzieć „Hej skarbie, twoja siostra zaginęła"? Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Nie mam pojęcia, ale moglibyśmy coś wymyślić, pokombinować. Byle by nie dowiedział się prawdy. A teraz to oboje będziemy mieli przerąbane. Mi na pewno wpierdoli, a z tobą zerwie.- powiedziałem dość zrezygnowany.
Podczas, gdy tak razem dedykowaliśmy, po pokoju rozniósł się dźwięk przekręcanego zamka. Początkowo pomyślałem, że to Liam i za pewne zaraz zginę, jednak kiedy drzwi się otworzyły, oboje byliśmy w szoku. Poczułem, że serce zaczyna mi walić jak oszalałe.
Naszym oczom ukazał się Zayn trzymający w jednej ręce zakrwawiony nóż, a w drugiej martwą Ellen....
***
Witajcie myszki! Oto i jest rozdział! Tym razem powstrzymam się od komentarza i w cierpliwości poczekam na Waszą opinię odnośnie rozdziału. :-D.
CZYTASZ
Hotel ||H.S
Fanfiction#Wattys2016 #JustWriteIt część I. 20 letnia Ellen Blue pracuje jako recepcjonistka w luksusowym hotelu w Londynie. Wiedzie spokojne i poukładane życie. Do czasu.... Pewnego dnia w hotelu pojawia się wyjątkowy gość, który zaburzy spokój Ellen...