Part 2 - 7

765 53 5
                                    

Nie wierzę. Przyznał się...  Stałam oparta o ścianę patrząc na mojego męża. 

- Dlaczego mnie okłamałeś?- Zapytałam w końcu.

- A co ci miałem powiedzieć? Co?

- No nie wiem... Może prawdę.

- Nie powiedziałem Ci, bo wiedziałem jakbyś zareagowała. 

- Czyli lepiej było mnie okłamywać i cały czas zwalać winę na Juliet?

- Ale to była jej wina.

- Jesteś żałosny... Ty też się do tego przyczyniłeś.

- Niby jak?- Zapytał wyraźnie podniesionym głosem. 

- Dzieci nie robią się same, Harry.

W tym momencie brunet spojrzał na mnie jakby co najmniej zwariowała. 

- Powiedz mi proszę, co ci naopowiadała Juliet.

- Jak to co? Powiedziała prawdę. Była w ciąży, którą ty - wskazałam palcem na lokowatego- kazałeś jej usunąć. 

- Słucham? Przecież to czyste kłamstwo. Uwierzyłaś jej?

- Tak.- Odpowiedziałam cicho.

- Znasz mnie. Wiesz, że bym czegoś takiego nie zrobił. Fakt. Nie chcę być ojcem i nie ciągnie mnie do dzieci, ale nigdy nie zmusiłbym jej do aborcji. 

- Nie wiem... Była taka wiarygodna. 

- To urodzona aktorka. Każdego potrafi zmanipulować.- Harry wstał z krzesła, po czym podszedł do mnie i złapał mnie za ręce.- Kochanie, uwierz mi.

Po dłuższej chwili namysłu, odpowiedziałam.

- Nie wiem co myśleć...

- Tak, mam wiele wad, nie jestem idealny, bywam palantem i idiotą, ale pod żadnym pozorem nie jestem mordercą. 

- Muszę to sobie wszystko przemyśleć. Potrzebuję czasu.

Nie myśląc za wiele, chwyciłam swoją walizkę i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy.

- Co ty robisz?- Zapytał mój zdezorientowany mąż. 

- Wyjeżdżam do innego hotelu. Potrzebuję trochę samotności.

- Ellen, nie rób mi tego.

- Harry zostaw mnie. Chcę trochę pobyć sama. Mam dość tej chorej sytuacji. Najpierw ni stąd ni zowąd pojawia się twoja była. Wciskasz mi jakieś kłamstwa, a prawdy i tak muszę się dowiadywać od kogoś innego. To nie jest dla mnie ani przyjemne, ani łatwe.

- Czyli wierzysz jej, a nie mi?

Juliet  

Pierwszy etap idzie po mojej myśli. Wcisnęłam tej suce bajeczkę i dziecku i teraz na 100% wyprowadzi się od Hazzy. Jest zbyt wrażliwa, żeby żyć z "mordercą". 

Teraz wystarczy, że ja jako ta dobra, miła i uczynna, zacznę pocieszać Harry'ego. A w jaki sposób, to już moja sprawa. Może i jestem okrutna, zła i podła, ale cóż.. Takie życie.

Jeszcze tylko ostatnie poprawki w moim idealnym makijażu i będę gotowa. No przecież jeśli Harry ma mi się zwierzać, muszę mu się podobać. Byłam z nim wystarczająco długo, aby poznać wszystkie jego upodobania, gusta i tak dalej... 

Pewna siebie jak nigdy w życiu, idę prosto w kierunku pokoju Hazzy. Kiedy znajduje się już przed drzwiami, delikatnie w nie pukam. Po chwili drewniana powłoka uchyla się, a moim oczom ukazuje się brunet. Ku mojemu zdziwieniu wcale nie jest mile zaskoczony. Mimo to łapie mnie za rękę i szarpiąc wciąga do środka.

- Co ty nagadałaś Ellen?- Pyta ze złością.

- O czym ty mówisz? Nawet z nią nie rozmawiałam.

- Nie rób ze mnie kretyna! Powiedziałaś jej, że kazałem ci usunąć ciążę. Jak mogłaś powiedzieć coś takiego. Przez ciebie Ell się wyprowadziła.

- Bardzo mi przykro z tego powodu, ale na prawdę nie mam z tym nic wspólnego.

- Nie kłam.

- Nie kłamię. Nie pomyślałeś, że zrobiła to tylko po to, żeby nas skłócić? Od samego początku była do mnie uprzedzona.

- Ona taka nie jest. Wie, że ją kocham.

- Może zobaczyła we mnie konkurencję?

-Wątpię...

- Oj, Harry... Widać, że nie znasz się na kobiecej psychice. 

- Co masz na myśli?

- Jak na moje oko, to po prostu miała cie dość.

- Co ty pieprzysz? 

- Nie wpadłeś na to, że zwyczajnie jej się znudziłeś? Dziewczyny mają to do siebie, że... nie zawsze mówią wszystko wprost.

- To co ja mam teraz robić?

Ha ha ha! Wiedziałem, że tak będzie. Przekonałam go, że mam rację, a teraz będzie się mnie pytał o rady i moje zdanie. Jaki on jest naiwny... Ale spokojnie. Mi to jest na rękę. Przynajmniej wiem, że łatwo pójdzie.

- Masz dwa wyjścia.. Możesz próbować o nią walczyć, ale jeśli na prawdę miała cie dosyć, to nic ci to nie da. Lub możesz zwyczajnie odpuścić i znaleźć sobie kogoś innego.- Powiedziałam siadając obok chłopaka. 

- Juliet przecież ja...

- Znajdź kogoś kto na prawdę będzie cie kochał...- Szepnęłam przygryzając płatek jego ucha.

***

1. Chciałabym Was przeprosić za tą nieobecność, ale moja wena twórcza chyba poszła na urlop.

2. Rozdział jest krótki ogółem dość... dziwny. Co chwilę go zmieniałam, coś przerabiałam, a i tak nie wyszło tak jak planowałam. Nie jestem z niego ani trochę zadowolona. 

3. Czekam na Wasze opinie i gwiazdki. 

Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że Juliet przesadza... 

Hotel ||H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz