rozdział 16

1.7K 98 1
                                    

- Wiesz, ja już chyba pójdę. Pogadam z nimi na spokojnie w domu.
Zaczęłam szybko się zbierać. Gdy byłam już przy drzwiach poczułam jak Harry łapie mnie za ramie jednicześnie odwracając w swoją stronę.
- Zaczekaj.- powiedział patrząc prosto w moje oczy. - Jeśli zrobiłem coś czego nie powinienem to przepraszam.
- Jeśli? Jesteś bezczelny! Zaczynałam ci ufać, a ty co? Zachowałeś się jak Zayn.
- O nie! Do niego mnie nie porównuj.
- Daj mi spokój. Przestań mi mieszać w życiu.
- Bardzo chętnie.
Zdenerwowana wybiegam z pokoju i kieruje się w stronę samochodu. Jedyne o czym marzę to żeby zakryć się kołdrą i już nie wychodzić.
Podjeżdżając pod dom zauważam samochód Louisa na podjeździe. Jeszcze jego mi brakuje...
Kiedy otwieram drzwi widzę bruneta siedzącego w salonie na kanapie. Gdy mnie zauważa odrazu kieruje się w moją stronę, a na stępnie przytula. Nie mam ochoty na czułości, facetów itp. Jeszcze bardziej zdenerowowana w końcu się odzywam.
- Nawet mnie nie dotykaj.- syczę przez zęby. Brunet ewidentnie zdziwiony moim zachowaniem, natychmiast się odsuwa.
- Co ci jest?
- Napijesz się czegoś?- staram się igonorować jego pytanie.
- Nie, dzięki. Nie udawaj, że nie słyszałaś.
Zrezygnowana i zmieszana siadam na krześle przy stole, a Lou powtarza czynność zaraz po mnie.
- Życie mi się wali.
- A coś dokładniej?
- Liam i Jasmine wyjeżdżają do Francji.- postanowiłam na razie nie mówić o zajściu z Harrym.
- I to cie tak zdołowało?
- Tak.-odpowiadam jakby to było oczywiste- Liam jest jedną z najbliższych mi osób. Czasem się kłócimy, ale gdy coś jest nie tak zawsze mi pomoże. A Jasmine jest dla mnie prawie jak matka. To ona się o mnie martwi i w ogóle. Przecież jak oni wyjadą, to ja zostanę sama.
- Nie zostaniesz sama. Jasne? Masz przecież mnie.
- Wy faceci wszyscy myślicie tak samo. Tymi samymi słowami pocieszał mnie dzisiaj Har....- Czemu ja tyle mówię?!
- Byłaś u Harrego?
Louis patrzył mi się prosto w oczy przez co poczułam, że jestem na przegranej pozycji. Wyszło na to, że musiałam się przyznać. Chcąc nie chcąc opowiedziałam Lou cały incydent w hotelu. Ku mojemu zdziwieniu nie zaczął się śmiać czy coś. Mogę nawet powiedzieć, że nieco posmutniał. Kiedy zapytałam o co chodzi, odpowiedź mnie zamurowała.
- Zraniłaś go!
- Słucham?
- Wiem, że Harry może wydawać się kobieciarzem, ale uwierz mi, że tak nie jest. W całym swoim życiu miał tylko jedną dziewczynę. Kochał ją, ale...
- Mówisz o Kristen?
- A ty skąd o niej wiesz?
- Harry mi o niej opowiedział.
- To znaczy, że ci ufa. O Kristen wiedział tylko on, ja i jego mama. Nikt więcej.
Gdy chciałam coś Lou po raz kolejny mnie uprzedził.
- I jeszcze jedno. Harry się w tobie zakochał. Kristen go zraniła i bardzo przez nią cierpiał. Proszę nie powtórz tego.
Na te słowa dosłownie zdębiałam.
- Ja mam go zranić! To on najpierw chciał mnie pocałować, a potem wyrzucił z pokoju!
- Uraziłaś go i tyle. Wtargnęłaś na jego męską ambicję... Elle proszę cie jak przyjaciel. Pogadaj z nim i zastanów się co tak naprawdę do niego czujesz.
Po tej przemowie Louis poklepał mnie po ramieniu, a następnie wyszedł zostawiając mnie samą. 
Co mam teraz zrobić? Nie wiem czy czuję do Harrego to co on do mnie. O ile to prawda. W takich sytuacjach zawsze gadałam z Jasmine. Teraz nawet nie wiem gdzie jest... Trudno. Muszę nauczyć się radzić sobie sama. Od dzisiaj tak będzie!

Następnego dnia...

  Z pewną niechęcią zmierzam w stronę samochodu. Wiem, że muszę jechać do pracy, a tam na pewno spotkam Harrego. Wczoraj dużo myślałam i doszłam do wniosku, że zależy mi na nim. Nie jak na chłopaku, ale jak na przyjacielu. Ponoć człowiek zakuchuje się od pierwszego wejrzenia. A ja? Ja potrzebuję czasu, żeby zobaczyć w człowieku coś wyjątkowego. Póki co w Harrym nic takiego nie widzę.

Nim się spostrzegam jestem już pod hotelem. Otwierając drzwi budynku, zauważam przez szybę, że ktoś już czeka przy recepcji.  Znaczy panna modliszka nie mogła obsłużyć gościa.
Gdy podchodzę bliżej zauważam, że to nie gość tylko Zayn. Kiedy mnie zauważa zaczyna iść w moją stronę. W pewnym momencie staje zaledwie kilka centymetrów ode mnie. Dopiero wtedy widzę, że jest blady, ma wory pod oczami i wygląda jak trup. To dziwne, ale w jednej chwili przechodzi mi cała złość jaką do niego czułam. Nigdy nie widziałam go w takim stanie, dlatego odrazu pytam.
- Co ci się stało?- mówię gładząc ręką jego policzek.
- To nie ma teraz znaczenia. Ell ja wiem, że bardzo cię skrzywdziłem i wyrządziłem wiele krzywd, ale teraz się zmieniłem. Wszystko sobie przemyślałem i nie potrafię bez ciebie żyć. Teraz na pewno nie chcesz mnie znać, ale muszę ci to powiedzieć. Kocham cię. Nie chcę być natrętny ani psuć twojego szczęścia.  Chciałem tylko żebyś wiedziała.
Słuchając tego czuję jak w oczach zbierają mi się łzy. Zayn widząc to mocno mnie przytula, a po chwili odchodzi. Gdy tak stoję oszołomiona zauważam doskonole znaną mi już burzę loków. Harry patrzy na mnie tylko przez moment jednak jego wzrok mówi wszystko. Miałam go nie zranić, a tym czasem na jego oczach przytulam się ze swoim byłym. Ellen, co ty robisz ze swoim życiem?

Hotel ||H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz