To oznacza wojnę.

89 10 4
                                    

-Pacjent jest ciężko pobity ma lekki wstrząs mózgu...Ale bez obaw..Wyjdzie z tego...-posłał mi blady uśmiech a ja odetchnęłam z ulgą.

-Moge do niego wejść.? Proszę.

-Nie powinna pani-westchnął-No ale dobrze tylko na chwilkę...Powinien odpoczywać.

-Dziękuje. Tommy poczekasz na mnie?

-Jasne.-pokiwał głową i usiadł na krześle.Weszłam do sali w łóżku leżał Niall wpatrywał sie w sufit.Jego twarz nie okazywała żadnych emocji.Miał bandaż na głowie. twarz całą obitą..Bardzo dużo siniaków.Wygląda bardzo...Bardzo źle.

-Hej niall jak sie czujesz? -usiadłam na krzesle obok jego łóżka.Chłopak spojrzał się na mnie.

-No wiesz..-lekko się zaśmiał- zawsze mogło być gorzej co nie?-lekko pokiwałam twierdząco głową.-Właśnie! A jak to sie stało że nadal tu jesteś? Jak to sie stało że ja tu jestem? Co sie w ogóle działo? Nic ci nie jest?Co oni ci zrobili?Masz pełno siniaków i limo pod oczami!-zadał wiele pytań na raz.

- Jest wszystko w porządku. Kiedy któryś z tych dresów przyjebał ci z butelki w łeb nie masz pojęcia jak sie o ciebie wtedy bałam.

-eghh...Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie.Co działo sie dalej?Dlaczego masz tyle siniaków?-zapytał z niepokojem w głosie.Wzięłam wdech po czym zaczęłam mówić.

-Kiedy to ci zrobili..Egh...Po prostu..Próbowali sie do mnie dobrać.-Wyglądał tak jakby miał zaraz wybuchnąć.

-CO?!-oj..Chyba właśnie wybuchł.

-Spokojnie-złapałam go za dłoń żeby sie uspokoił.- Na szczęście Thomas i jego koledzy.. Mi pomogli.-posłałam mu blady usmiech.

- Boże...Całe szczęście-westchnął- Tak cie przepraszam że cie nie mogłem chronić. Na prawdę starałem sie.Nie spodziewałem sie tego czego sama podejrzewałaś.Myślałem że miniemy ich bez szwanku ponieważ byli zajęci sobą.No i obiecałem ci że ci włos z głowy nie spadnie.-zacisnął oczy.-jak zwykle musiałem zwalić sprawę.

-Noo wiesz...Teoretycznie to nie spadł.To nie twoja wina. Gdyby nie ty...Byłoby o wiele gorzej..Po za tym .. Każdy by przegrał tą walke. pięciu na jednego?nawet trzech? Jesteś moim bohaterem!-zachęciłam go dając mu całusa w polik.On za to uśmiechnął się.

-Dzięki-spojrzał na mnie czule.

- A no tak.. Właśnie trzech z tych dresów leży w tym samym szpitalu.

-Pierdolisz? Trzeba o tym powiedzieć Komuś z oddziału!Niech dzwonią na policję!

-Thomas sie tym już zajął.

- Jest tu?

-Tak.

-Zawołasz go? Chciałem z nim pogadać.-Już sie boję,Thomas zbytnio go nie lubi..

-No okej.-wstałam z krzesła po czym wyszła z sali na krześle, siedział zniecierpliwiony Thomas.

-Tommy-chłopak spojrzał na mnie.-Niall chce z tobą...Pogadać.-zmarszczył czoło i przytaknął po chwili głową.

-No okej. po czym wstał z krzesła.

-Bądź dla niego miły..-parsknął.

-Przecież zawsze jestem co nie?-uśmiechnął się.i wszedł do zali.. Ja za to siedziałam na krześle przed salą...Niech se pogadają prywatnie.


Thomas POV.

-No siemka. -Przywitał mnie Niall i podał mi rękę.-Ty jesteś ten Thomas?-uśmiechnął się.

-No cześć. tak to ja we własnej osobie I jak sie czujesz?

-Juz lepiej..

- O czym chciałeś ze mna pogadać?

-O wiktorii... Weź siadaj se.-kiwnął głową na krzesło obok niego.

-No ok- usiadłem koło kolegi.

- Po pierwsze chciałem ci podziękować...Że ją uratowałeś...

-Przez ciebie mogli ją zabić.-Powiedziałem lodowatym tonem, przerywając mu i mierząc go wzrokiem.Chłopak spojrzał sie na mnie jakby chciał mi wyjebać. W sumie...Nie dziwie sie.


-Tsssa..Wiem...Chodź nie kazałem im nas zlać. - wypuścił głośne powietrze.Jesteście razem?-Powiedział jakby nie wiedział.Wkurwia mnie.

-Jeszcze nie.-spojrzał na mnie zaskoczony.

-jeszcze?

-Tak-powiedziałem hardo-Chce z nią być. No i wiesz...Byłbym ci wdzięczny gdybyś sie koło niej nie kręcił.-Uśmiechnąłem się fałszywie.

-No wiesz -posłał mi cwaniaczkowaty uśmieszek- Z tym może być mały problem.-powiedział śmiało.

-Bo?-Zmierzyłem go wzrokiem.

-Bo ona tez mi sie podoba.-Zaczęła gotować się we mnie złość.

-No sorry byłem pierwszy.Więc sie od niej odpierdol.

-A co to jakaś zaklepanka?-Uniósł na mnie brwi.

-Nie. I dobrze wiesz o co mi chodzi-Powiedziałem surowo.

-No to w takim razie. ...Powodzenia.-podał mi rękę ale nie odwzajemniłem uścisku.Parsknąłem.

-Tobie sie bardziej przyda.Po czym wyszedłem wkurwiony z sali.Pierdolony fagas.

-Hej i jak?-Zapytała dziewczyna.

-Nijak.-odpowiedziałem chamsko.Spojrzała sie na mnie lekko zaskoczona.-Sorry trochę mnie poniosło.

-Pokłóciliście się?-Zmarszczyła brwi.

-Nie.

-To o co chodzi?

-No po prostu jestem na niego wkurwiony.-westchnąłem- To wszystko przez niego..Przez niego prawie doszło do...Sama wiesz.-O coś jeszcze ale tego ci nie moge powiedzieć.Nie teraz.

- Tommy..To nie jego winna.-przewróciła oczami i złapała mnie za rękę.Lubie gdy to robi..To mnie uspokaja.-Tylko moja...Ja tam chciałam iść.

-No i co..To nadal jego wina.-powiedziałem stanowczo.

-Eghh....Dobra nie ważne.Nie polubiłeś go...Prawda?-podniosła na mnie brew.

-Prawda.

-Lepiej już chodźmy..

-Chętnie.A właśnie...Wezwali już policję?

-Tak.. Już tu byli. Mam sie jutro zgłosić na komisariat.-westchnęła.

-Ok..Pójdę z tobą.-Po czym wyszliśmy z budynku.

-Okej..Dzięki..

-Odprowadzę cie do domu.

-Dobrze mamo..-

Po godzinie...Gdy już ją odprowadziłem i sam doszedłem do swojego domu.
Rzuciłem sie na łózko. i zacząłem myślec o dzisiejszym dniu.

Kurwa.....Ten jebany Niall Zawsze ktoś...Musi do niej startować kiedy już zaczyna być tak dobrze.Po mojej myśli.Zjebus pierdolony...Za kogo ten fagas sie uważa. Że może od tak sie zjawić i zacząć wszystko komplikować?O nieee...nieee...Nie ma mowy..Nie odbierze mi jej. Jest moja. W 5 kl już ją straciłem przez jakiegoś zjeba w blond włosach z niebieskimi oczami i nie pozwole na to drugi raz.
Mogli mu przyjebac jeszcze bardziej... Chodź i tak jego morda wygląda bez tego już bardzo szpetnie.
Chce wojny?Będzie ją mieć.
Wiem tylko że tym razem tak łatwo nie odpuszcze...


Hej wiem że dziś był nudniejszy.Ale obiecuje poprawę. :)

*Czytając to zostaw ślad po sobie* Cześć! ^^

Best Friend?Never.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz