*Nie włączaj muzyki powiem kiedy*.
Wiktoria Pov
Dotarliśmy na miejsce.Idziemy w kierunku wielkiego starego budynku.Jest nieco zniszczony ale da sie w nim mieszkać..W końcu to ich taka *baza*Boje się tego całego Albyego boję się że jest taki sam jak Lang...Chwila...Co ja gadam?Lang jest chorym psycholem..No ale..Alby też po części..Chodź tym mniejszej tez jest.
-Okej to jak wbijamy?-Zapytał Niall gdy dotarliśmy przed drzwi budynku.
-No..Chyba-Zaczął Dylan.Lecz ku moim oczom drzwi sie otworzyły a w drzwiach stał wielki czarnoskóry,umięśniony ,mężczyzna miał około 195 wzrostu czarny strój i czarne okulary na nosie.W rękach trzymał karabin.
-Właźcie.-Przemówił grubym głosem.I zrobił nam przejście w drzwiach.Niepewnie weszliśmy do środka.W środku przyznam było dość..Mrocznie i chłodno aż ciarki mnie przeszły..Mężczyzna prowadzi nas do tego mężczyzny nie odzywając się słowem.Każdy z nas zamilkł szliśmy w ciszy tuż za nim skręcając w różne korytarze. Przez ten cały stres jak i liczne korytarze już dawno zapomniałam jak wrócić do wyjścia.
-Ashton!-usłyszałam za sobą.Odwróciliśmy się biegł ku nam chłopak na oko miał 17 lat.Pełno tatuaży na rękach jak i na szyi brązowe włosy postawione na jeża.
-Czego?
-Gally mówi że szef mówi że nie ma wejść dwóch tylko wszyscy.-Mężczyzna skinął głową i znów ruszył przed siebie.-Gally?Czy to ten koleś któremu weronika dała kopa w przyrodzenie?
-Właźcie.-Otworzył nam drzwi do pomieszczenia, gdzie panowały egipskie ciemności.-No dalej!Już!-popchnął nas do środka i zamknął za sobą drzwi.
-Co jest Purwa!?-Krzyknął Minho.A my staliśmy wciąż sparaliżowani w miejscu.-Zabić nas chcą czy co?
-Jakbym chciał was zabić to zrobiłbym to na wejściu.-Odezwał się znajomy głos gdzieś w tle po krótkim czasie.
-Halo?Kto tu jest?-Zapytał Niall.A po chwili ktoś zapalił światła rażąc nas w oczy.
-Kurwa moje oczy!-Krzyknął Dylan.Teraz każdy z nas chowa twarz w dłoniach.Po chwili tarcia oczu spojrzałam przed siebie stało tam 8 chłopaków w różnym wieku z bronią celując w nas.
-O fuck!-Przestraszyłam się odskakując w tył i łapiąc Thomasa za dłoń.Kącik jego ust lekko sie podniósł i zaczął robić kółka na powierzchni mojej dłoni.Co bardzo mnie uspokajało.Pomieszczenie było wielkie i szare po środku przy oknie stało brązowe biurko a za nim siedział czarnoskóry mężczyzna.Jest bardzo umięśniony ręce położył na biurku i uśmiechnął się do nas.
-Nareszcie się spotykamy...Macie to czego chce?-Kiwnęliśmy głowami.-To mi to kurwa dajcie! A nie stoicie jak słupy!-Odruchowo zrobiłam krok do przodu wyciągając z tylnej kieszeni to co chciał podając mu to.
-Wyrwał mi to z ręki i obejrzał dokładnie.-Więcej niż miało być.Ale niech będzie-wsadził do szuflady.-W każdym bądź razie nie narzekam.
-Gdzie Weronika?-Zapytała drżącym głosem Kinga.Mężczyzna spiorunował ją spojrzeniem i parsknął.
-Niedługo będzie..A ten cały Aleks...O niego się nie martwicie?-Tu sie z nim zgodzę bo nawet przez telefon o nim za duzo nie wspominaliśmy.
-Martwimy -odpowiedział krótko Tom.
-Nie zauważyłem zbytnio.-Spojrzał na Kingę.-Ty jesteś jej siostrą?
CZYTASZ
Best Friend?Never.
FanfictionPrzyjaźń jest piękna.Dbasz o drugą osobę..Sprawiasz że sie uśmiecha robicie razem najgłupsze i najdziwniejsze rzeczy.Mówisz o swoich problemach wiedząc że on o tym nigdy nikomu nie powie i zatrzyma to dla siebie, pocieszając cie,wspierając...Ale pew...