Rozdział 8

738 44 24
                                    

Clary siedziała u stup tronu Królowej i słuchała

- Twoje myśli są bardzo pogmatwane Clarisso, wiem o tym. - mówiła Królowa - To będzie długa opowieść i z pewnością nie zrozumiesz wszystkiego od razu. Proszę cie jednak żebyś mi nie przerywała - zaczekała aż Clary skinie głową po czym mówiła dalej - Nie pamiętasz niczego od czasu bitwy na statku z Valentinem, ponieważ twoje dalsze wspomnienia... Mogły by zaszkodzić ludziom, których uważałaś za przyjaciół. Dopuścili się tak karygodnych czynów, że trudno byłoby im się z nich wytłumaczyć. We wspomnieniach, które ci wymazali znajdowała się prawda. Prawda o nich. Nie chcieli żebyś ją poznała. Chcieli i nadal chcą cię wykorzystać. - Królowa zamilkła na chwilę - Opowiem ci teraz o zdarzeniach, o których zapomniałaś. 

- Po owej bitwie przenieśliście się do Idrisu. To tam miała się odbyć końcowa bitwa z twoim ojcem. Ale od początku. To tam odkryliście jakie eksperymenty wykonywał na was twój ojciec. Wiele lat temu zwabił anioła Ithuriela do piwnicy posiadłości Fairchildów gdzie trzymał go w niewoli. W tym samym czasie twoja matka zaszła w pierwszą ciążę. Valentine dał jej do wypicia sproszkowaną krew anioła. I tak oto urodził się twój brat. Jonathan Christopher Morgernstern. Ciąża i poród były dla Jocelyn bardzo trudne. Z racji, że twój brat miał w sobie więcej krwi anioła niż zwykły Nefilim był potężniejszy od nich. Po porodzie twoja matka wpadła w depresję. Wmówiła sobie, że Jonathan jest nieludzki, że jest potworem. I skontaktowała się z Lukiem. Historię powstania już znasz. Ale jest coś jeszcze. Chociaż Jocelyn starała się ukrywać przed Valentinem swój stan on szybko zauważył jej złe samopoczucie. Aby poprawić jej humor wsypał jej sproszkowaną krew anioła do jej jedzenia. Ale nie wiedział oczywiście, że Jocelyn znowu jest w ciąży. Z tobą.

Clary zadrżała.

- Ale co to wszystko ma wspólnego z Jacem? - spytała

- Widzisz w tym samym czasie, jeszcze przed powstaniem młoda Cecily Herondale zaszła w ciążę. I na niej Valentine postanowił poeksperymentować tyle, że w inny sposób. Podał jej krew demona, krew Lilith. Oczywiście nie wiedziała co to jest, myślała, że chce jej pomóc. Na niej krew nie zrobiła zbytniego wrażenia, była na to za stara, ale na dziecku... Kiedy Cecily była w 8 miesiącu ciąży, jej mąż Stephen zginął a ona podcięła sobie żyły. Valentine w porę wyjął Jace'a z jej martwego ciała i wychował pod przykrywką Michaela Waylanda. Jeśli chodzi o twojego brata to nie zginął on w pożarze jak myślała Jocelyn. Valentine upozorował śmierć swoją i jego. Umieścił go w pewnym domu nad jeziorem w Idrisie. I tak to właśnie było. Valentine wychowywał dwóch zupełnie innych chłopców. Różnili się od siebie jak deszcz i słońce. Twój brat był prawie aniołem, podczas gdy ktoś kogo uważałaś za brata stał się demonem.

Długo jeszcze musiałabym opowiadać aby w przybliżeniu streścić ci historię ostatnich wydarzeń, dość jednak powiedzieć, że kiedy już poznałaś prawdę, Jace Herondale ujawnił swoją prawdziwą naturę. Doszło do pewnych wstrząsających zdarzeń, podczas których poznałaś swojego prawdziwego brata. Jednak niedługo potem Jace go zabił. Z zimną krwią. Bez mrugnięcia okiem. Oczywiście jakoś udało mu się udobruchać Clave, ale ty nie mogłaś tak łatwo zapomnieć tego co widziałaś. Więc Jace postanowił zabrać ci wspomnienia. Pomogła mu jego przyszywana siostra Isabelle, którą najwidoczniej omamił. Tylko twój przyjaciel Simon i co dziwniejsze Alexander Lightwood zdołali mu się przeciwstawić. Oczywiście... z moją pomocą.

- Ale dlaczego? Dlaczego miałabyś mi pomagać? Kiedy ostatnio byliśmy na Jasnym Dworze nie byłaś nam zbyt przychylna.

- Dlaczego?Dlaczego chcę ci pomóc? Ponieważ twój brat był dobrym człowiekiem. A Jace Herondale go zabił. Fearie są w połowie aniołami a w połowie demonami. Prawda jest jednak taka, że bliżej nam do aniołów. Jonathan Morgenstern był mi przyjacielem. I troszczył się o ciebie. Byłaś dla niego najważniejsza. Byłam przy tym gdy umierał. Ostatnie o co mnie poprosił to to abym ci pomogła. Zaopiekowała się tobą. I obiecałam spełnić jego prośbę. Kimże bym była gdybym patrzyła obojętnie kiedy ten demon cię omamiał? Nie możesz mu ufać Clary! On cię wykorzysta. Proszę uwierzzmi, chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie jestem twoim wrogiem. 

Clary zawahała się po czym skinęła głową. 

- Dobrze - powiedziała Królowa uśmiechając się. - Moi ludzie zaprowadzą cię teraz do twojego pokoju. Ja ma jeszcze parę spraw do załatwienia.

Clary wstała i skłoniła się grzecznie. Nie mogła wiedzieć, że gdy opuściła pokój na twarzy Królowej zagościł triumfalny uśmieszek. Tak samo jednak władczyni Jasnego Dworu nie mogła się domyślać, że w głowie rudowłosej zrodził się plan...

Wojna z żelazaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz