Rozdział 9

529 30 15
                                    

Clary nerwowo krzątała się po pokoju, który jej przydzielono, myśląc gorączkowo. Rozważała wszystkie za i przeciw a także prawdopodobieństwo powodzenia jej planu. Wiedziała, że ma tylko jedną szansę. Chciała się stąd wydostać i wrócić do przyjaciół. I Jace'a. Nie wiedziała ile z tego co powiedziała jej Królowa było prawdą. Ale była pewna, że nie pozwoliła by jej po prostu stąd odejść. Wiedziała też, że Fearie nie robią niczego bezinteresownie....Nie zapomniała też ich ostatniej wizyty na dworze Faerie (chodzi mi oczywiście o spotkanie w Mieście Popiołów) i tego co Jace jej powiedział, kiedy znaleźli się z powrotem w Instytucie. Musiała poznać jego wersję wydarzeń. Musiała zdecydować co jest prawdą a co kłamstwem. 

***

Jace miotał się po pokoju, nadal wściekły. Jak oni mogli? Po tym wszystkim co Clary zrobiła dla Clave, oni nadal pozostali zapatrzonymi w siebie kretynami. Na nic się zdało wprowadzenie Podziemnych do Rdy i szereg reformacji. Clave nadal było takie jakim było za czasów Valentina. 

A on był uwięziony tutaj i nie mógł nawet pomóc rudowłosej.Gdzie ona jest? Co robi? Chłopak miał nadzieję, że jest bezpieczna. O ile można być bezpiecznym będąc porwanym przez swojego przyjaciela, któremu najwyraźniej brakuje jakiegoś ważnego narządu. Pewnie mózgu. 

- Jace, przestań siętak miotać, i tak nic nie możesz zrobić - powiedziała ponuro Isabelle leżąca na łóżku. Niestety miała rację. Clave zabezpieczyło ten pokój runami i postawiło strażnika pod drzwiami. Nie mówiąc już o odebraniu im steli i broni. - Możemy tylko czekać, aż rąbną Alberta w ten pusty łeb, wyrzucą Suzan przez okno i przyjdą nas wypuścić. Może Alec nam pomoże. 

- Jak już przy tym jesteśmy to gdzie on jest?

- Nie mam pojęcia. Pewnie biega od jednego zebrania do drugiegi. Albo wymienia gorące wiadomości z Magnusem. 

'Cholera' pomyślał Jace. 

Przypomniał sobie co powiedział mu Magnus zanim przeszedł przez Bramę i o swoich podejrzeniach. I nagle nie był już pewien czy Alec robi to co normalnie by robił w takiej sytuacji. Już otworzył usta by podzielić się swoimi wątpliwościami z Isabelle gdy przez okno wpadła ciemna postać....

***

Clary była gotowa i zdecydowana. Trzymała w dłoni odłamaną nogę krzesła i czaiła się pod drzwiami, czekając na swoją szansę. A ta nadarzyła się już po chwili w postaci smukłej brązowowłosej dziewczyny Faerie, która otworzyła drzwi niosąc tacę z jedzeniem. Clary zamachnęła się i uderzyła dziewczynę nogą krzesła. Faerie upadła na podłogę upuszczając tacę. Zaraz potem do pokoju wpadło dwóch wartowników. Wyciągnęli miecze i natarli. Rudowłosa uskoczyła i zaczęła zadawać błyskawiczne ciosy. Zanim się spostrzegła Faerie leżeli już nieprzytomni. Zupełnie jakby przez ostatnie miesiące udoskonalała sztuki walki... Interesujące. Wyjrzała na korytarz. Nikogo nie było widać, ale wiedziała, że to tylko kwestia czasu aż ktoś ogłosi alarm. Wyciągnęła miecz z ręki nieprzytomnego wciąż Faerie i ruszyła korytarzem.

Nie minęła chwila a ona już zgubiła się w tych korytarzach. Co chwile zawracała i parę razy minęła ten sam punkt. Starała się unikać strażników a tych którzy stanęli jej na drodze ogłuszała. Lepiej nie robić sobie z Fearie wroga. Szła coraz szybciej, coraz bardziej niespokojna. Już miała wyjść zza załomu następnego, identycznego korytarza, gdy usłyszała glosy. W jednym z nich rozpoznała Królową. Przycisnęła się do ściany wstrzymując oddech.

- Dobra robota, dobra robota - mówiła władczyni - Powiedziałaś wszytko tak? O Jonathanie i o wszystkim? Jesteś pewna, że cię nie przejrzała? Nie przeniknęła przez urok? 

- Nie, pani - odpowiedział drugi kobiecy głos - Zdaje się, że we wszystko uwierzyła. Nie zadawała zbyt wielu pytań. Idiotka. Nie powinniśmy mieć z nią kłopotów.

- Bardzo dobrze, bardzo dobrze... - powtórzyła Królowa - możesz sobie pogratulować Lily. Właśnie zapewniłaś sobie miejsce w nowej epoce. Naszej epoce. Nie zapomnę o tobie. Gdy ostatni Łowca padnie pod naporem naszych wojsk zajmiemy należne nam miejsca!

Clary nie usłyszała już odpowiedzi, bo głosy oddaliły się i w końcu ucichły zupełnie. 

Nie wiedziała co znaczy ta dziwna rozmowa, ale wiedziała jedno: Nie może zostać tu ani chwili dłużej. Ruszyła korytarzem w przeciwną stronę niż podsłuchane przez nią osoby. Założyła, że Królowa będzie się raczej kierowała do wnętrza Dworu gdzie mieściła się Sala Tronowa, co oznacza, że ona, Clary musi iść w przeciwną stronę jeśli chce znaleźć wyjście.

I nie myliła się. Wkrótce, wyżynając się z następnego zakrętu zobaczyła dużą jaskinię w kształcie koła. Rozpoznała to miejsce. To tu wynurzała się za każdym razem gdy wskakiwała do sadzawki przenoszącej do Jasnego Dworu. W pobliżu nikogo nie było więc ruszyła szybszym krokiem, lecz wtedy poczuła, że ktoś chwyta ją za włosy, ciągnie do tyłu i zakrywa usta ręką. 

A potem usłyszała dobrze znany głos:

-Zgubiłaś się Clary...?


-------------------------------------------------------------

Tak wiem jestem żałosna. Nie ma mnie tak długo a później wlepiam rozdział, który na tylko 750 słów. Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Nie miałam głowy do pisania. Mam nadzieję, że ten rozdział, choć krótki, podoba Wam się. 

No to czas, żeby się wytłumaczyć:

Przyznaję, że pisząc poprzedni rozdział CAŁKOWICIE zapomniałam o tym, że Faerie nie potrafią kłamać. To mi trochę pomieszało szyki, ale wymyśliłam jak to naprawić i po tym rozdziale może ktoś się już domyśla jaki to pomysł? 

Mimo wszystko cieszę się, że tyle osób zareagowało na moją pomyłkę. To znaczy, że to czytacie, co więcej czytacie z uwagą.  Mam nadzieję, że przez ten błąd nie utraciłam zbyt wielu czytelników. :) 

Dziękuję za prawie pięć tysięcy odsłon! Jesteście wspaniali! :D 

A tak z innej beczki, macie Panią Noc? Ja zaczęłam czytać i powiem, że zapowiada się super. Choć nadal ze wszystkich książek Cassie najbardziej lubię Dary Anioła. A Wy? W ogóle co myślicie o tym rozdziale? 

Niech Was Anioł strzeże Nefilim!

-Zaczytanaprzezwieki :*

Wojna z żelazaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz