Przez otwarte okno wpadały promienie przedpołudniowego słońca. Z ulicy dochodził hałas klaksonów i przekrzykujących się ludzi, tak charakterystyczny dla Nowego Jorku. Jednak pomimo tych tak znajomych odgłosów, Clary nie mogła się uspokoić. Stukała bezmyślnie paznokciami o blat stołu, myśląc od dobrej godziny.
Próbowała przetworzyć swoją rozmowę z Magnusem i poukładać w głowie to co usłyszała.
Kamień czarownika chyba działał jak należy i nie zaświecił się ani razu podczas kilkugodzinnej opowieści. Jego historia była przerażająca i intrygująca zarazem. Pomimo, że nie wątpiła w jej prawdziwość to nie do końca potrafiła oswoić się z natłokiem napływających informacji. Nie pamiętała tych zdarzeń. Wojny z Valentinem, swojego brata, wędrówki przez piekło i stosu innych okropności. To było dziwne i irytujące, zwłaszcza że już coś takiego przeżyła. Tak, to uczucie było wciąż świeże w jej pamięci, gdyż nie utraciła go na skutek intryg Faerie. Gdy okazało się, że zabrano jej cząstkę osobowości, blokując możliwość dostrzegania Świata Cieni. Wtedy, tak samo jak i teraz, czuła się jakby ktoś wymazał obrazy z jej mózgu pozostawiając tylko pustą, niezapisaną tablicę.
Wzdrygnęła się. Ktoś po raz kolejny wtargnął do jej głowy siejąc spustoszenie. Jej mózg zaczął bardziej przypominać hotel niż sprawnie działający narząd. Nie mogła już ufać nawet samej sobie. To było okropne uczucie.
Z głębi mieszkania dobiegło skrzypienie otwieranych i zamykanych drzwi, a po chwili w progu kuchni pojawił się pan domu. Miał na sobie długi zielony szlafrok i kapcie w kratę. Koło jego nóg wdzięczył się kot.
Magnus spojrzał na nią na wpół przytomny. Spał tylko przez jakieś dwie godziny i wyglądał jak żywy trup. Zresztą rudowłosa nie wyglądała lepiej. Miała wory pod oczami, była blada a włosy lepiły się jej do twarzy. Czarownik zmierzył ją wzrokiem od stup do głów, po czym zawyrokował:
- Wyglądasz okropnie - po czym machnął krótko ręką a na stole zawirowały dwa kubki. Clary chwyciła jeden z nich a w jej nozdrza uderzył zapach świeżej kawy. Wzięła pierwszy łyk, a po jej ciele rozlało się przyjemne ciepło.
Magnus również usiadł przy stole chwytając swój czarny napar. Przez parę chwil siedzieli w ciszy przerywanej tylko siorbaniem kawy i dźwiękiem kubków odstawianych na blat. W końcu czarownik ponownie przerwał milczenie.
- Nie spałaś - stwierdził niezbyt odkrywczo.
Clary zaprzeczyła ruchem głowy. W pokoju znowu zapanowała cisza.
- Clary... - zaczął znów Magnus, z nietypową dla niego niepewnością - Ja... - chwila przerwy i niepewne chrząknięcie - Co o tym wszystkim myślisz?
- Sama nie wiem - powiedziała dziewczyna z wahaniem - Wierzę ci, ale nie pamiętam niczego z tego o czym mi opowiadałeś.
- Och, wspomnienia powinny wracać do ciebie falami - czarownik jakby nieco się rozluźnił i zaczął bezwiednie głaskać Prezesa Miau, który wskoczył mu na kolana - Odebranie pamięci na zawsze jest prawie niemożliwe. Zwykły urok, należy odświeżać co jakiś czas, aby się utrzymał. Nie wiem co prawda co zastosowały Faerie, ale nie sądzę, aby było to trwałe zaklęcie.
Clary przygryzła wargę.
- I właśnie to mnie niepokoi... Przecież Faerie nie są głupie, prawda? Przecież tak łatwo mogłam odkryć co się naprawdę stało. Dlaczego wplątały mnie w intrygę, którą tak łatwo przejrzeć?
Miała nadzieję, że chociaż na to pytanie istnieje prosta odpowiedź. Nie zdziwiła się jednak, gdy twarz jej towarzysza jeszcze bardziej się zasępiła.
CZYTASZ
Wojna z żelaza
FanfictionAkcja fanfiction rozgrywa się po wydarzeniach z "Miasta Niebiańskiego Ognia" C. Clare Nocni Łowcy pozbierali się już po Mrocznej Wojnie. Clary, Jace i ich przyjaciele żyją spokojnie w Nowym Jorku... Do czasu. Faerie po raz kolejny buntują się przeci...