Rozdział 10

487 30 14
                                    

Jace błyskawicznie odskoczył i wylądował w przysiadzie, wpatrując  się w sylwetkę widoczną na tle okna. Isabelle poderwała się z łóżka, chwyciła leżącą na pobliskim stoliku nocnym książkę i cisnęła nią, trafiając nieznajomą postać prosto w głowę. 

- Ałł - rozległ się wyraźnie kobiecy głos - Co ty robisz do cholery?

-  Aline? - Krzyknęła cicho czarnowłosa - To ty? 

- A niby kogo się spodziewałaś?

- Myślałam, że to jakiś Faerie...

- I chciałaś go zatrzymać, rzucając książką?

- Ha-ha. Gdyby cię tak walnąć Grą o Tron to... 

- Aline - powiedział nieco rozdrażniony już Jace, prostując się - Co ty tutaj robisz?

- Przyszłam wam pomóc - dziewczyna przewróciła oczami, jakby to było oczywiste - Wam i Clary.

- Ale przecież byłaś na Wyspie Wrangla z...

- Tak byłam - Aline machnęła ręką - Ale uznałam, że Helen poradzi sobie beze mnie przez te parę tygodni. Przybyłam parę godzin po naradzie. Mama mi powiedziała, co Clave postanowiło. Po tym wszystkim co zrobiliście to było naprawdę nie fair. Jia też tak myśli. Będzie głosować za Wami. A ja.. No jestem tutaj.

- To świetnie! - zawołała Isabelle, odzyskując humor - No, to jaki mamy plan? 

***

Clary zaczęła się szarpać. Stojący za nią człowiek skupił się na wyrywaniu jej miecza, więc poluźnił nieco uścisk, w którym ją trzymał. Ugryzła go. Odskoczył jak oparzony, z jej mieczem w lewej ręce.

- Simon!

- A kogo się spodziewałaś złotko?

No, kogo się spodziewała? Chyba sama tego nie wiedziała, ale nie spodziewała się zobaczyć tu Simona. Myślała o kimś innym. Ale o kim? Czyj głos przyprawił ją o taki strach?

- Simon - powtórzyła - Simon musisz mi pomóc... Ja muszę...

- Jedyne co musisz, Clary, to siedzieć na dupie, tam, gdzie ci kazałem. 

- Ale...

- Och, zamknij się. Faerie zaraz tu będą. Nie chciałabyś odczuć ich niezadowolenia. 

Jeszcze pięć minut temu Clary miała wątpliwości czy dobrze robi opuszczając Jasny Dwór. Może Królowa mówiła jej prawdę? Ale nie. Teraz patrząc w twarz swojego przyjaciela, wyzbyła się wszelkich wątpliwości. To nie był Simon, którego znała. 

I kiedy o tym pomyślała, zdała sobie sprawę z luki w ich rozumowaniu. Jej ostatnie wspomnienia, dotyczyły Simona. Simon jako wampira. A wampiry nie mogą wejść do Instytutu. A Simon to zrobił. Królowa nie wyjaśniła co się z nim stało. Czy to jakaś chytra sztuczka? Kolejny podstęp? Czy nie może ufać już nikomu? 

W ręce Simona znalazł się nóż i wiedziała, że nie zawaha się go użyć. 

Ogarnęło ją uczucie słuszności. Musiała stąd uciec. TERAZ. 

Zaczęła się cofać w stronę wyjścia mając nadzieję, że Simon się do niej zbliży. I nie myliła się. Kiedy znalazł się w zasięgu ręki, kopnęła go... no wiadomo gdzie. 

Chłopak zgiął się w pół.

- Ty podła su... 

Clary nie czekała, aż Simon oprzytomnieje. Odwróciła się i popędziła do jaskini, za którą znajdowało się wyjście z Faerie.

Jeszcze trzy kroki. Dwa. Jeden. I kiedy już miała skoczyć w wyjście. Poczuła, że nóż Simona wbija jej się w ramię. 

Chwilę potem była już w Central Parku, stojąc po kolana w wodzie. 

***

Gdyby ktoś szedł teraz ulicami Alicante i spojrzał w górę, zobaczyłby cień przyczajony na dachu budynku. Domyśliłby się, że ten cień czeka na coś lub na kogoś. Mroczna postać siedziała na dachu długo. Bardzo długo. Aż dziw, że nie straciła cierpliwości. Jednak długi czas oczekiwania, w końcu się skończył. Cień wyprostował się wpatrując się w jedno z okien. Gdy spojrzało się w tym samym kierunku, widziało się następną postać. Tym razem kobietę, dobrze widoczną na te jasnego okna. Kobieta wspina się na dach i idzie po nim, a później skacze, przedostając się na następny. Pierwszy cień rusza za nią, bezszelestnie. Porusza się szybko, z gracją dobrze widoczną w ruchach. Po chwili dogania kobietę, która niczego nieświadoma idzie dalej. Potem na jej głowę spada cios, a ona zatacza się. Jeszcze jeden cios i pada zemdlona na ziemię. 

Tak. Gdyby ktoś szedł ulicami Alicante i spojrzał w górę, zobaczył by to wszystko. Ale nikogo nie było. 

I nikt nie mógł usłyszeć cichego śmiechu Alexandra Lightwooda, stojącego nad ogłuszoną Aline Penhallow.

--------------------------------------------

Choć trochę się spóźniłam, to życzę wszystkim gimnazjalistom powodzenia! A z racji, że mam trzy dni wolne to myślę, że pojawi się rozdział w fanfiction o Harrym Potterze i jak dam radę, to również tu. 

Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba :) 

Niech Was Anioł Strzeże :* 

Wojna z żelazaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz