Gdy rozległo się głośne pukanie we frontowe drzwi, trójka ludzi siedząca w salonie zamarła na chwilę.
Gdy stukanie rozległo się ponownie Jocelyn wzdrygnęła się po czym pokazała im ręką, że mają się gdzieś ukryć. Magnus pociągnął Clary za rękę i razem przylgnęli do ściany w korytarzu między kuchnią, salonem a łazienką. Z tego miejsca mogli łatwo wycofać się do tylnych drzwi gdyby zaszła taka konieczność.
W tym czasie Jocelyn poprawiła szlafrok i ruszyła korytarzem do drzwi.
Po chwili usłyszeli głosy, nie mogli jednak rozróżnić poszczególnych słów, dopóki rozmowa nie przeniosła się bliżej salonu.
- Ale co ty tu robisz? – rozległ się głos Jocelyn
W odpowiedzi rozległ się dźwięczny, bardzo znajomy głos:
- Luke wysłał mi wiadomość – mówiła szybko Maia – Chciał żebym sprawdziła gdzie jest Clary i co się dzieje z Magnusem. No to tak zrobiłam i okazało się, że Magnus gdzieś wyparował. Napisałam o tym Luke'owi, ale nie odpowiedział, więc postanowiłam, że przyjadę i sama się dowiem – zrobiła pauzę, biorąc głęboki wdech – No to gdzie on jest? – zapytała.
- O-on... On... Nie ma go – wyjąkała jakby z wahaniem Jocelyn.
- Jak to „nie ma go". No to gdzie jest?
Dwie kobiety wkroczyły do salonu.
- On... wyszedł, żeby śledzić Aleca Lightwooda i nie ma go od tego czasu – powiedziała Jocelyn – okazało się, że Alec znokautował go w jakiejś ciemnej uliczce i nie wiadomo co z nim zrobił.
Przez kilka chwil Maia gapiła się na nią bez słowa, jakby czekając aż ta wykrzyknie PRIMA APRILIS po czym wyciągnie Luke'a spod kanapy.
Gdy nic takiego nie nastąpiło, wydmuchnęła głośno powietrze przez zęby.
- Alee... - zaczęła – Alec? – zapytała –To znaczy... ten Alec? Dlaczego Alec miałby zrobić coś takiego? I skąd ty to w ogóle wiesz?
- To pierwsza rzecz jakiej zamierzamy się dowiedzieć – powiedział ponuro Magnus wychodząc wraz z Clary zza załomu korytarza.
Mai opadła szczęka. Teraz z pewnością nie rozumiała już niczego.
***
Wyjaśnienie wszystkiego Mai zajęło dużo czasu, ale ta w końcu otrząsnęła się ze zdezorientowania i postanowiła im pomóc. Krótko po tym wymknęli się z Alicante i ruszyli w długą drogę do starej posiadłości Herondale'ów.
Stali teraz w gęstej trawie, w miejscu, w którym kiedyś z pewnością znajdował się zadbany ogród, patrząc niepewnie na budynek.
- Jesteście pewni, że to tu? – zapytała Maia – Nie wygląda na to, żeby ktoś tu zaglądał w ciągu ostatnich dwudziestu lat...
Clary i Magnus milczeli przez chwilę, wciąż patrząc na walący się budynek.
- Przekonajmy się – powiedział, w końcu czarownik i ruszył wielkimi krokami w stronę drzwi.
Zatrzymał się przed nimi, z dwoma dziewczynami za plecami. Klamka ani drgnęła gdy za nią pociągnął. Nie chciał wyważać drzwi, nie chciał żeby zauważył to ktoś nieporządany. W końcu przyszło mu do głowy, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie po prostu... zapukać.
W ciągu tych kilku sekund pomiędzy uderzeniem jego knykci o drzwi, a momentem, w którym poczułby się bardzo głupio, waląc do drzwi opuszczonej od dawna rezydencji, zza rogu domu, przy którym rosły wysokie chwasty, a na rynnie uwiło sobie gniazdo kilkanaście ptaków, wyłoniły się dwie postacie.
CZYTASZ
Wojna z żelaza
Fiksi PenggemarAkcja fanfiction rozgrywa się po wydarzeniach z "Miasta Niebiańskiego Ognia" C. Clare Nocni Łowcy pozbierali się już po Mrocznej Wojnie. Clary, Jace i ich przyjaciele żyją spokojnie w Nowym Jorku... Do czasu. Faerie po raz kolejny buntują się przeci...