Rozdział 15

5.8K 311 15
                                    

Kiedy byliśmy już pod klubem Ryan odezwał się do mnie.

-pilnuj się, jest tu bardzo dużo napalonych facetów. Bądź ostrożna.

-to może chodźmy do innego.- powiedziałam trochę wystraszona.

-nie bój się, pilnuj się mnie i nic Ci nie będzie.- powiedział i wysiadł z samochodu.
Po chwili otworzył mi drzwi i pomógł wyjść z auta.

Kiedy już weszliśmy do klubu strasznie się wystraszyłam, jakiś facet się zaczął do mnie przytulać.
Kiedy Ryan to zauważył popchną kolesia i zapytał czy wszystko ok.
Uśmiechnęłam się tylko na znak że tak.

Przepychaliśmy się przez pijanych i śmierdzących potem ludzi, poczułam jak ktoś mnie ciągnie za rękę.

-Pom...- próbowałam krzyczeć ale ten ktoś zatkał mi usta.
Słyszałam jak Ryan mnie woła ale po chwili wszystko ucichło.

Ktoś mnie wepchał do ciemnej sali i zaczął się do mnie dobierać.
Cały czas krzyczałam.

-zamknij się i tak nikt cie nie usłyszy.- powiedział bardzo męski głos, nie wiedziałam kto to.

Zaczęłam płakać i wrzeszczeć.

-zostaw mnie!!- krzyknęłam

Robił to bardzo szybko a ja nadal wrzeszczałam i się wyrywałam.
Kiedy skończył pocałował mnie i szepnął.

-jesteś niesamowita.- i uciekł.

Opadłam na dół szukając mojej bielizny.
Założyłam ją na siebie i wyszłam z tego pokoju.
Odrazu zauważyłam Niall'a, co on tu robił.

-Niall!- krzyknęłam. On odrazu mnie zauważył. Podbiegł do mnie.

-szukałem cię... O matko co ci się stało- złapał moją twarz w ręce, widziałam ze się martwił.

-Ja... Ja... Zgwałcili...- nie dokończyłam bo poczułam jak upadłam.

Niall

Czy ja dobrze zrozumiałem? Zgwałcili ją?
Z myśli wyrwała mnie Sophie upadająca na podłogę.

Podniosłem ją szybko, podłożyłem rękę pod nogi i plecy i szybko wyszedłem z klubu.

Podeszłem jak najszybciej się dało do samochodu.
Położyłem Sophie na tyle i szybko usiadłem za kierownicę.
Chciałem pojechać do szpitala.

Kiedy byłem już pod szpitalem wysiadłem szybko i z powrotem  wziąłem Sophie tak jak wcześniej i skierowałem się w stronę szpitala.
Dalej była nie przytomna, wbiegłem do szpitala.
Pielęgniarka odrazu podbiegła do mnie z wózkiem i zabrała Sophie do gabinetu.

-nie może Pan narazie wejść.- powiedziała i pokazała mi na krzesła na które usiadłem.

Schowałem twarz w dłoniach i siedziałem tam jakieś 30 minut.

-proszę Pana.- podeszła do mnie Pani Doktor.
-co z nią?- wstałem szybko.
-jest w szoku, nie odzywa się, patrzy się cały czas prosto. Jedyne co mogę stwierdzić to, to że z jej psychiką nie jest za dobrze.- powiedziała.

Ja nie mogę w to uwierzyć. Moja Sophie ma problemy z psychiką.
Ona, malutka, chudziutka, niewinna, przepiękna dziewczyna która ma zjebane życie.

-idę do niej.- nie czekałem na odpowiedź i poszedłem do jej sali.

Leżała na łożku patrzyła się prosto na białą ścianę.
Dotarło do mnie że ją skrzywdziłem.
To też połowa mojej winy. Większość niż połowa.
Tak cholernie było mi jej szkoda.

Podoba się?

Dobranoc xx

Dom DzieckaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz