Obudziło mnie krzyczenie Niall'a.
-jak mogłaś? To małe dziecko..-zaczął krzyczeć. Dopiero się obudziłam i nie wiedziałam za bardzo o co mu chodzi.
-o czym ty mówisz?- zapytałam Niall'a przecierając oczy.
-o tym że krzyczysz na małą dziewczynkę bo poszła sobie z koleżanką się pobawić.- teraz juz wiedziałam o co mu chodzi.
-znowu drążysz na ten temat? Daj mi spokój Niall.- ominęłam go i chciałam już iść na górę kiedy ten od tak mnie pociągnął. Wywaliłam się na ciemne panele w salonie. Jak on może?
-pojebało cię?- krzyknęłam w jego stronę próbując wstać. -a co? Może miałam jej jeszcze kupić lizaczka w nagrodę że poszła gdzieś bez naszej wiedzy?!-dodałam.
-ona jest mała!- zaczął wrzeszczeć.
-ma 4 lata nie jest już malutką dzidzią. Jak ja byłam w jej wieku byłam bita paskiem przez mojego pojebanego ojca bo zrobiłam coś nie tak! Myślisz że wtedy nie płakałam? Nawet nie mogłam poskarżyć się mamie ani nikomu! Ona nie jest święta! Po co ja ją w ogóle szukałam?! Sam mogłeś ją szukać!!- krzyknęłam i wybiegłam z domu zabierając ze sobą torebkę.
Biegałam przez ten lasek aż dobiegłam na mój mały most. Zaczęłam płakać bardzo głośno, nie wiem czemu ale nie mogłam się uspokoić.
Jak on mógł? Jak on mógł mnie pchać ? Jest cholernym głupkiem i myśli tylko o sobie.
Cholerny Nialluś Horanuś kretyn.
Oparłam się o drewnianą Belkę i zamknęłam oczy myśląc o tym wszystkim. Nagle mój telefon wydał dźwięk oznaczający że ktoś do mnie dzwoni.Wyjęłam telefon z torebki i odebrałam, nawet nie pomyślałam o tym że płacze i mój głos się łamie.
-Halo?
-Hej Sophie.- powiedział męski głos w słuchawce.
-kto to?- zapytałam szlochając.
-Luke, co się stało?- zapytał, z tego wszystkiego zapomniałam w ogóle że dałam mu mój numer.
- o hej Luke.- szybko przetarłam łzy. -nic się nie stało, po co dzwonisz?- dodałam pytając.
-chciałem powiedzieć Ci dobranoc. Jesteś na dworze?- zapytał.
-Nie, to znaczy tak. A co?- znowu zaczęłam płakać... Sophie uspokój się...
-sama?- zapytał.
-tak.
-gdzie dokładnie? Jak chcesz to do ciebie przyjdę.- powiedział, nie chciałam żeby wiedział o tym miejscu więc szybko wstałam i zaczęłam z tamtąd wychodzić.-jak chcesz pomożemy się spotkać tam gdzie pierwszy raz.- powiedziałam.
Po 10 minutach już podchodziłam do Luka.
-hej Luke.- przytuliłam chłopaka na przywitanie.
-co jest Sophie?- zapytał.
-nic przecież.- powiedziałam i zaczęłam iść w prawo. Szliśmy na ławkę.
-makijaż sam się nie rozmazał- popatrzył na mnie i usiadł na ławce.
Po chwili usiadłam koło niego i wyjęłam telefon by się w nim ujrzeć.-pokłóciłam się z Niall'em. Nic takiego.- powiedziałam.
-opowiadaj.- nalegał więc opowiedziałam mu całą historię.
-jak on mógł cię pchnąć?- zapytałam wkurzony Luke kiedy mu wszystko opowiedziałam.
-jakoś mógł, wracajmy już.- powiedziałam i wstałam z ławki.
Szliśmy w stronę mojego domu rozmawiając przy czym bardziej się poznawając.
Po paru minutach staliśmy już przy furtką od willi Niall'a.-jaki dom.- powiedział Luke podziwiając wielki budynek.
-przeprowadzamy się i tak niedługo. Niall mi kupił dom na urodziny.- powiedziałam uśmiechając się. Szczerze to mieliśmy już się dawno przeprowadzić ale Niall chyba już zapomniał.-szkoda takiej chaty.- powiedział.
Jeszcze chwile pogadaliśmy i w końcu postanowiliśmy się rozejść.
Przytuliłam Luke'a na pożegnanie i weszłam na naszą posesje.-gdzie byłaś?- usłyszałam złego Niall'a kiedy weszłam do domu.
-byłam się przejść.- ominęłam go i poszłam na górę do swojego pokoju.
Umyłam się, zmyłam makijaż, ubrałam w piżamę i położyłam się do łóżka chcąc iść spać.
Nagle mój telefon zabrzęczał.
Był to SMS od Luke'a.Od: Luke
Dobranoc śliczna :* mam nadzieje że jutro się spotkamy.Do: Luke
Dam ci znać, nie wiem co będę jeszcze robić. Dobranoc :**Po tej wiadomości położyłam się i po chwili zasnęłam.
CZYTASZ
Dom Dziecka
Fanfiction17 letnia Sophie McCann trafiła do domu dziecka, po tygodniu rodzina Horan'ów postanowiło zaadoptować biedną Sophie. Niall zakochuje się w nastolatce i robi wszystko aby jej pomóc. Co będzie dalej? Zapraszam do czytania Zuzia