rozdział dziewiąty

4.7K 603 79
                                    

Na dole ważna notka!!!

Eva

Budzę się, gdy moje ciało podskakuje razem z pojazdem poruszającym się po jezdni, w którym obecnie się znajduję. Musieliśmy wjechać w jakąś sporą dziurę. Odgarniam z twarzy posklejane potem kosmyki włosów. Ciężarówka stopniowo zwalnia, po czym skręca i zatrzymuje się. Czyżbyśmy już dojechali do celu? Zastanawia mnie, ile czasu spałam. W mojej głowie kotłuje się tyle pytań gdy nagle przypominam sobie tą dziwną sytuację. Słyszałam głos Aarona. Mogę przysiąc, że go słyszałam, tylko nie wiem czy we śnie czy na jawie. Podnoszę głowę z materaca w momencie, w którym słyszę trzask zamykanych drzwi i kroki zbliżające się w moją stronę. To dziwne, jak po kilku dniach człowiekowi może wyostrzyć się jeden zmysł, jakim jest słuch. Duża klapa bagażnika, w którym leżę otwierają się, wpuszczając do środka promienie słońca. Mimowolnie uśmiecham się czując uspokajające ciepło na swoim ciele, uwielbiam to uczucie, kiedy promienista gwiazda ogrzewa moją skórę, tak bardzo za nią tęskniłam.

– Masz, zjedz to. – Podnoszę głowę i siadam, tak szybko, jak jestem w stanie. Mężczyzna od jedzenia trzyma w ręku hot - dog'a. Na sam widok jedzenia do ust napływa mi ślina. Pozostaje tylko jeden problem, jak ja mam to zjeść skoro mam związane nadgarstki? Posyłam chłopakowi pytające spojrzenie. – No tak, zapomniałem. Blaise! Chodź tutaj! – Mężczyzna kładzie mój obiad na brudnych deskach i rozwiązuje gruby sznur, który zdążył zostawić ślad na moich nadgarstkach. Pocieram je i czuję straszną ulgę, jak dobrze mieć sprawne dłonie. Podnoszę z podłoża posiłek i biorę pierwszy gryz parówki, podczas tej czynności do ciężarówki wchodzi wysoki brunet, który prawdopodobnie ma na imię Blaise. Widzę, jak ten pierwszy pokazuje mu, że ma się do mnie nie odzywać i znika z mojego pola widzenia.

Obracam głowę i patrzę na Blaise'a. Jest na swój dziwny sposób strasznie uroczy, ma może z dwadzieścia pięć lat na karku, dlaczego tak młoda osoba wplątała się w takie gówno, jakim jest porywanie niewinnych kobiet? Zauważam, że on też mi się przygląda. Mierzy wzrokiem każdy centymetr mojej twarzy, widzę to i czuję. Postanawiam robić to samo i skupiam się na jego profilu. Wcześniej tego nie dostrzegłam, ale ma głębokie, czekoladowe oczy i średniej długości ciemno brązowe włosy. Jego pełne usta wykrzywiają się w pół uśmiechu. Czekam na to aż coś powie, rzuci jakiś typowy tekst dla osób jego pokroju, na przykład: "Czego się gapisz?" albo "Jedz to jedzenie dzieciaku", ale nie. Nic nie mówi, chyba bardzo szanuje słowa faceta od jedzenia, że nie próbuje się im sprzeciwiać. Mija kilka minut, a ja kończę fastfooda, który był moim marzeniem przez te kilka dni. Nadal nie słysząc żadnych słów od chłopaka postanawiam zacząć rozmowę pierwsza, jestem pewna tego, że mi odpowie.

– Co macie zamiar ze mną zrobić? – Stawiam na proste i oczywiste pytanie. Bardzo chcę wiedzieć, jakie mają wolnej mnie zamiary. Nie lubię żyć w niewiedzy. Słyszę, jak z jego ust wydobywa się cichy chichot, który gdzieś już chyba słyszałam, ale nie jestem pewna, gdzie. Pewnie na korytarzu, jeszcze, jak byłam zamknięta.

Mija około minuty, ale on nadal nie udziela mi odpowiedzi, wzdycham i opieram się o metalową ścianę ciężarówki - Okey, rozumiem. Z tobą na pewno sobie nie pogadam, trudno. - Uśmiecham się sarkastycznie, gdy dołącza do nas mężczyzna, którego już znam trochę dłużej niż Blaise'a.

– Blaise, już wszystko w porządku z kołem. Możemy jechać. A ty? Zjadłaś już? – Kiwam głową i opieram ją na ręce. – To dobrze. – Patrzę, jak mężczyźni wychodzą i zamykają za sobą drzwi do dużego bagażnika, w którym zostaję całkiem sama.

Czyli coś się im popsuło, dobrze im tak, karma powoli wraca. Przeczesuje tłuste włosy dłonią i głośno wzdycham. Muszę wyglądać okropnie, nawet nie pamiętam, ile dni nie brałam prysznica, to obrzydliwe.

Internetowy Sobowtór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz