Przejeżdżam dłonią po gęstej, zielonej trawie, która jest jeszcze trochę wilgotna po nocy. Jednak ani mi, ani jemu to nie przeszkadza, oboje siedzimy na niej z wyciągniętymi nogami delektując się świeżym powietrzem wypełniającym nasze płuca.
Spoglądam na niebo, słońce powoli zaczyna chylić się ku dołowi, a horyzont przede mną przybiera odcienie pomarańczowego i różowego koloru. Chyba po raz tysięczny zaczynam zastanawiać się nad tym, gdzie my do cholery się w ogóle znajdujemy. Do tej pory, nawet nie wyobrażałam sobie tego, że może istnieć na świecie miejsce kompletnie odizolowane od świata. Teraz, widzę i doświadczam na własnej skórze, że jest to możliwe. Czasami mam wrażenie, jakby cała ta posiadłość była na jakiejś innej planecie. Dziewicza, nienaruszona przez człowieka przyroda, czy może być coś piękniejszego? Zanim umrę, chciałabym otrzymać odpowiedzi na wszystkie te pytania.
Spoglądam na Archer'a. Położył się na plecach na trawie i ma zamknięte oczy. Ciekawi mnie to, czym właśnie myśli.
– Masz koszmary? – Przerywam ciszę nie odrywając wzroku od jego twarzy.
Blondyn podnosi powieki, ale nie siada.
– Czasami. – Kiwam głową. – A ty?
– Nie, co bardzo mnie dziwi. Ani razu nie śnili mi się rodzice czy przyjaciółka. Nic, pustka. – Lekki wiatr smaga kosmykami moim ciemnych włosów, które znacznie urosły. – Nie uważasz, że to dziwne? Sytuacje, które zostawiły w naszym życiu duży ślad powinny nas prześladować, taka jest kolej rzeczy. Nawet nie potrafię zrozumieć siebie samej, czasami karcę się za swoje myśli. Chodzi mi o to, że pomijając wycinanie organów, to jest mi tutaj dobrze. Dbają o mnie, czy to nie chore?
Patrzę na wysokie drzewa, które wyginają się pod wpływem wiatru, to po ich wysokości widać, ile lat ma to miejsce.
– Mi też tutaj czasami jest dobrze. – Słyszę w jego głosie nacisk na słowo "czasami" i nagle przypomina mi się, o co chciałabym go zapytać jeszcze tego wieczoru.
– Archer? – Blondyn siada i spogląda mi w oczy, jednocześnie dając mi znak, żebym mówiła. – Muszę się ciebie o coś zapytać, przepraszam, jeśli cię tym urażę, ale muszę znać twoją wersję...
– Już chyba wiem, co masz na myśli, śmiało, mów. – Skanuję jego twarz szukając na niej potwierdzenia wypowiedzianych przez niego słów.
– Mój opiekun powiedział mi, ze próbowałeś popełnić samobójstwo, czy to prawda? – Mimo tego, iż wypowiedziałam te słowa na głos jego twarz nawet nie drgnęła.
– Tak. – Kiwam wolno głową, tak myślałam, dziwne by było, gdyby doktor mnie okłamał.
Nie potrafię spojrzeć się na mojego rozmówcę, to jest zbyt trudne. Siedzimy w ciszy, każde zatopione we własnych zawikłanych myślach.
– Co jeszcze ci o tym powiedział? – Spodziewałam się tego, że to on, jako pierwszy przerwie panujący pomiędzy nami spokój. – Chcę to wiedzieć, bo nie wszystkie plotki są prawdą.
– Powiedział mi, że sytuacja miała miejsce kilka dni po twoim przyjeździe. Próbowałeś udusić się poduszką, w tym samym momencie do pomieszczenia wszedł twój opiekun, czy to prawda?
– Tak. – Wypuszczam z płuc powietrze, które wstrzymywałam, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
Szczerze mówiąc wolałabym, żeby to, co mówił mi Robert było kłamstwem. Nadal dziwnie jest mi z tym, że taka z pozoru silna osoba próbowała odebrać sobie życie.
– Powiedział mi jeszcze, że podobno twój pokój jest strasznie skąpo wyposażony, żebyś... wiesz, co mam na myśli... – Ku mojemu zdziwieniu Archer śmieje się i spogląda na mnie z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
CZYTASZ
Internetowy Sobowtór
Teen FictionSiedemnastoletnia Eva za namową przyjaciółki zakłada konto na portalu społecznościowym. Poznaje tam o rok starszego Aarona, który ma z nią więcej wspólnego niż dziewczynie mogło się wydawać. Kim tak naprawdę jest ten tajemniczy chłopak? Jak skończy...