rozdział czwarty

5.1K 859 302
                                    

Wreszcie ten dzień. W końcu ta upragniona sobota. Nie mogę spać i przez całą noc piszę z Aaronem na portalu, on również nie może doczekać się naszego pierwszego spotkania. Boje się, cholernie boję się tego, że nie będziemy mieć wspólnych tematów do rozmowy, boje się, że może wyobrażać mnie sobie kompletnie inaczej i nie spodoba mu się mój charakter w świecie realnym.

Już o piątej ubieram się i zaczynam używać kosmetyków, które wczoraj podrzuciła mi Meg. Lekki krem BB, puder, eyeliner i tusz do rzęs. Nigdy w życiu nie nakładałam na swoją twarz tyle makijażu, a o dziwo wyszło mi to całkiem nieźle. Zadowolona z końcowego efektu siedzę przed lusterkiem i uśmiecham się sama do siebie, co ten chłopak ze mną zrobił?

Odliczam minuty do 8:30, wtedy wyjdę z domu na dworzec. Mam szczęście, że rodzice w soboty wychodzą do pracy wcześniej, w rezultacie tego, także są w domu szybciej. Przez cały ten czas pisze SMS'Y z Aaronem, wymieniliśmy się numerami na wszelki wypadek, gdybyśmy nie mogli się znaleźć w załączonej Barcelonie.

Biorę torebkę i głęboki wdech. Wychodzę z domu i zamykam drzwi na klucz. Mam na sobie czarne krótkie spodenki z wysokim stanem i biały top. Trochę widać mi brzuch, ale według Meggi to dobrze, osobiście nie jestem, co do mojego stroju przekonana, ale ustępuję przyjaciółce, która twierdzi, że zna się na modzie lepiej niż ja.

...

Eva: Właśnie wsiadłam do autobusu ;)

Piszę chłopakowi wiadomość i wyglądam przez okno autobusu. Nie będę ukrywać tego, że jestem cała zestresowana. Moje ręce są już całe mokre od potu, a przecież przede mną jeszcze dwie godziny drogi. A co jeśli Aaron się nie pojawi? Całe przygotowanie i wydane pieniądze poszłyby wtedy na marne. Szybko odganiam od siebie tą absurdalną myśl i spoglądam na wyświetlacz telefonu.

Aaron: To świetnie, ja jestem już w hotelu.

Boże, zaczynam jeszcze bardziej się denerwować.

...

Jestem już w połowie drogi i na moje nieszczęście dosiada się do mnie jakaś grubsza kobieta, przez co po moim czole zaczyna spływać coraz więcej kropli potu, po prostu świetnie, cały makijaż mi się zepsuje, dlaczego te autobusy zawsze muszą być takie ciasne i nigdy nie mają klimatyzacji?

Przez całą drogę piszę z Aaronem, przez co czas upływa mi bardzo szybko.
Wreszcie zauważam drogowskaz, który informuje mnie o tym, że za dwa kilometry wjedziemy do Barcelony. Dzielę się tą informacją z Aaronem i przepraszam kobietę obok, żeby móc wysiąść z pojazdu. Podchodzę do drzwi autobusu i z uśmiechem patrzę na drogę przed nami.

Wysiadam na dworcu i szybko wystukuję wiadomość do Meg i Aarona, że udało mi się wysiąść. Już po minucie dostaję dwie odpowiedzi.

Aaron: Już czekam ;)

Meg: Powodzenia :*

Szybkim krokiem ruszam w kierunku centrum. Drogę do Starbucks'a znam bardzo dobrze, nie raz tam byłam z rodzicami. Z reguły jest tam mnóstwo ludzi, dlatego właśnie wybrałam to miejsce.

Po dziesięciu minutach marszu zauważam logo kawiarni, ale nikt przy niej nie stoi, może chłopak czeka na mnie w środku? Dochodząc pod drzwi wystukuję do niego wiadomość. Moje ręce są całe mokre, a serce bije dwa razy szybciej niż powinno.

Eva: Już jestem, nie widzę ciebie, gdzie jesteś?

Aaron: Słuchaj, jest problem, jestem pod apteką w małej uliczce, spacerowałem czekając na ciebie i chyba się zgubiłem, wiesz może, gdzie to jest? Przyjdziesz do mnie? :/

Marszczę brwi, ale ruszam w wyznaczonym przez niego kierunku, oczy, że wiem, gdzie jest tamto miejsce, to minuta drogi, coś jest nie tak. Dlaczego w ogóle ruszał się spod kawiarni?

Eva: Już idę.

Jak można się tutaj w ogóle zgubić, nie rozumiem tego. Niepewnym krokiem wchodzę w wyludnioną uliczkę i staję przed apteką. Gdzie on do cholery jest? Obracam się dookoła, ale wokół nikogo nie ma. Siadam na schodkach przy wejściu i wyjmuję telefon. Jestem naprawdę na niego zła, pewnie stoi gdzieś w oddali i się ze mnie naśmiewa.

Eva: Gdzie jesteś?

Zawsze otrzymuję od niego odpowiedź w ciągu kilku sekund, tym razem czekam już piątą minutę i nic. A jeśli coś mu się stało? Ktoś go porwał? Czy mam iść gdzieś indziej czy poczekać tutaj? Podejmuję decyzję, że posiedzę w tym miejscu jeszcze dziesięć minut.

W zamyśleniu opieram głowę o ręce i zamykam oczy. Nagle czuję przeszywający ból w tylnej części mojej głowy, a następnie czyjeś silne dłonie łapiące mnie za nadgarstki. Na początku jestem zbyt oszołomiona, żeby krzyknąć, a potem czuję w swoich ustach jakiś materiał, który uniemożliwia mi wezwanie pomocy. Moje nogi odmawiają posłuszeństwa, gdy ktoś kopie mnie z całej siły w kolana. Następny w kolei jest mój brzuch, na którym czuję czyjegoś buta, przez co zginam się w pół, a z moich oczy, które zostały czymś zawiązane zaczynają spływać słone łzy. W tym czasie nie słyszałam nic oprócz kilku ciężkich oddechów. Cały mój umysł opanował strach i Aaron. Gdzie on jest? Mu też to zrobili? Kurwa, dlaczego tutaj w ogóle pojechałam? Przestaję czuć ziemię pod kolanami i ląduję w bagażniku samochodu. Słyszę zatrzaskujące się drzwi, a potem przed oczami widzę czarne plamki, a w uszach słyszę szum i odpływam.

_____________

Spodziewaliście się takiego obrotu akcji? Bardzo jestem tego ciekawa :)

Liczę na gwiazdki i komentarze, do następnego :)

Internetowy Sobowtór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz