rozdział dwudziesty piaty

3.4K 388 69
                                    

Polecam włączyć sobie piosenkę w załączniku!

Wstrzymujemy oddech. Chłopak posyła mi znaczące spojrzenie i od razu znajduje się przy moim boku. Rozumiem go bez słów, mam być gotowa na najgorsze, mam być gotowa na wejście nieproszonego gościa.

Wzdrygam się, kiedy słyszę kolejny szczęk odblokowującego się zamka, ile razy Blaise przekręcił klucz zamykając drzwi? Słyszę przyśpieszone bicie swojego serca. Co zrobimy w sytuacji, kiedy do pomieszczenia, wejdzie na przykład ojciec mojego obecnego rozmówcy? Cholernie się boję, chłopak na przeciwko mnie też, widzę to po jego napiętych mięśniach ramion, przygotowanych do szybkiej obrony. Wypuszczamy z ulgą powietrze, kiedy w drzwiach pojawia się smukła sylwetka starszego mężczyzny. Mój Internetowy sobowtór rozluźnia mięśnie i opiera głowę na dłoniach. Dostrzegam na jego czole małe kropelki potu.

– Boże człowieku! Przestraszyłem się! – Blaise wstaje, opiera się o ścianę i z frustracją spogląda na mojego lekarza. Doskonale go rozumiem, sama przestraszyłam się nie na żarty.

– Przepraszam, ale musiałem przynieść jedzenie i leki dla Evy. – Mężczyzna wzdycha i podchodzi do krawędzi łóżka, na którym leżę. W mojej głowie pojawia się obraz podłączającego kroplówkę Roberta, natychmiast przestaję o tym myśleć, doceniam to, co dla mnie robi i to, w jaki sposób naraża swoją pracę, a może nawet i życie, powinnam dostrzegać w tym człowieku same pozytywy.

– Co to za leki? – Doktor kładzie na moich kolanach tacę białego koloru, na której leży przezroczysto zielona strzykawka z jakimś płynem, a obok niej posmarowane masłem trzy bułki. Mój brzuch od razu daje znać o swoim istnieniu. Przypomina mi się, że nie jadłam już prawie dobę.

– Leki przeciwbólowe, przez minimum cztery dni będziesz musiała je przyjmować. – Widok igły nie wstrząsa mną już tak bardzo jak kiedyś, chyba powoli zaczynam się do tego przyzwyczajać.

– Dlaczego? Przecież nic mnie nie boli! – Marszczę brwi i odgarniam kosmyk włosów, który ciągle spada mi na twarz. Moja mama nauczyła mnie nie przyjmować leków w każdej możliwej sytuacji. Gdy coś mnie bolało piłam jej ziołowe herbaty, to, dlatego nienawidzę przyjmować żadnych lekarstw.

– Teraz nic cię nie boli, bo dostałaś już jeden zastrzyk, ale potem, kiedy pierwsza dawka opuści twój organizm, zacznie boleć. Możesz odczuwać tylko lekki ból po prawej stronie brzucha, nic poza tym. – Mężczyzna bierze z tacki strzykawkę i oczyszcza ją wacikiem. Niewzruszona obserwuję jego poczynania.

Podaję mu rękę i odwracam wzrok. Czuję słabe ukłucie.

– W pokoju musisz zostać minimum dwa dni, będziesz pod stałą obserwacją. Jeśli nagle poczujesz się źle, będziesz miała nudności, ból głowy, brzucha cokolwiek z tych rzeczy, mów mi, inaczej mogą pojawić się jakieś nieproszone powikłania. – Kiwam głową na zgodę. – Już wam nie przeszkadzam i daję wolną chwilę. Blaise, tylko pamiętaj, nie przebywaj tutaj za długo, ojciec może cię szukać, a podejrzewam, że jego pierwszą myślą będzie właśnie ten pokój. – Chłopak odpycha się od ściany i posyła lekarzowi spojrzenie, które mówi "Dobrze o tym wiem, w końcu to mój własny ojciec.".

Gdy drzwi się zamykają od razu biorę w rękę pierwszą połówkę pieczywa i odgryzam kawałek, a chłopak ponownie siada na łóżku, tylko tym razem trochę bliżej mnie. Czuję jak jego dłoń głaszcze moje włosy. Wcześniej przeraźliwie chłodna, teraz przyjemnie ciepła. Mam dziwne, mieszane uczucia do wszystkiego, co mnie otacza, nie potrafię tego wytłumaczyć. Spoglądam na jego twarz. Ciemne tęczówki wpatrzone centralnie we mnie stały się jakby jaśniejsze, a może tylko mi się wydaje? Już nie są koloru gorzkiej czekolady, a mlecznej, nie wiem czy to złudzenie, czy nie, ale bardzo mi się to podoba. Uśmiecham się ciepło i wracam do jedzenia.

Internetowy Sobowtór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz