Stoję na cudownie zielonej trawie i wpatruję się w niemożliwie błękitne niebo, na którym nie ma ani jednej chmurki. Słońce świeci naprawdę mocno, bo czuję je aż przez okulary. Jest ciepło, ale nie gorąco, po prostu idealnie, zastanawiam się, gdzie ja do cholery jestem, bo nie sądzę, żeby była to Hiszpania. Polanę, na której stoję otacza ogromny las. Gdzieś daleko za nim dostrzegam szczyty gór. Mimo wszystko uśmiecham się szeroko, kucam i zdejmuje ze swoich stóp białe klapki. Mój uśmiech robi się jeszcze większy, kiedy czuję na swojej skórze przyjemnie chłodną roślinę. Tęskniłam za trawą, drzewami i całą przyrodą. Lekki wiaterek rozwiewa moje włosy, które w rezultacie muszę założyć za ucho. Miejsce, w którym stoję jest ogromne, odpędzam od siebie absurdalne plany ucieczki, to by nie mogło się udać.
Wydaje mi się, że w takich okolicznościach powinnam zachowywać się kompletnie inaczej, ale nic nie poradzę na to, że niesamowicie podoba mi się ten park. Postanawiam na czas spaceru zapomnieć, gdzie się obecnie znajduję.
Ruszam przed siebie z entuzjazmem wymachując ręką, w której trzymam buty. Zastanawiam się, gdzie powinnam najpierw iść i ile czasu mogę tutaj w ogóle przebywać. Mimo tego, iż doktor powiedział, że stąd nie ma wyjścia, gdzieś głęboko we mnie tli się mała nadzieja, że zupełnie przypadkiem znajdę jakieś tajne wyjście i ucieknę. Ale z drugiej strony, czy byłoby to rozsądne? Z tego, co widzę znajduję się w środku ogromnego lasu, nie sądzę, żebym była w stanie w nim przeżyć całkiem sama.
Obkręcam się wokół własnej osi. Wokół polany rozciąga się ogromny las, za którym już wyraźniej widać góry. Niestety, nie mogę dostrzec, co znajduje się za białym budynkiem szpitala, jest on za wysoki. Spoglądam ze sporej odległości na miejsce, z którego wyszłam. Jest ogromne. Ku mojemu zdziwieniu okna znajdują się tylko na parterze, to strasznie dziwne. W miejscach, w których kończy się budynek, zaczynają się ogromne betonowe mury. Jestem pewna, że nie byłabym w stanie przez nie przejść, ale w końcu mur musi się gdzieś skończyć. Może tam byłoby łatwiej się wydostać.
Idę przed siebie. Rezygnuję z wejścia na ścieżkę, bo po pierwsze trawa jest bardzo przyjemna, a po drugie wchodząc na kamyki musiałabym ubrać buty. Co chwilę przystaję i nie mogę nacieszyć oczu widokiem miejsca, w którym się znajduję. Jestem tak cholernie ciekawa tego wszystkiego, co mnie otacza. Musi to być totalne odludzie, bo w końcu ktoś tutejszy chyba zainteresowałby się tym wszystkim, prawda?
Postanawiam iść w kierunku osób, które zauważyłam na początku. Znajdują się one blisko granicy lasu z polaną.
W końcu docieram do celu. Kilka kroków przede mną widzę trzy osoby. Jedna dziewczyna leży na brzuchu na trawie, więc nie mogę stwierdzić w jakim jest wieku i jak wygląda z profilu. Obok niej po turecku siedzi około trzydziestoletnia kobieta, ma krótkie blond włosy i smutny wyraz twarzy. Trzecia osoba to mężczyzna w podobnym wieku w jakim jest tamta pani. Jest łysy. Żadne z nich nie podnosi na mnie wzroku, więc bez słowa przechodzę obok. Dlaczego nawet ze sobą nie rozmawiają? Czuję, że ta trójka na pewno nie jest chętna do poznania mojej osoby.
Wchodzę między drzewa. Pomiędzy nimi, w trawie leżą gałązki, liście, kamienie i igły z choinek, więc chcąc czy nie chcąc, jestem zmuszona nałożyć na nogi klapki.
Zagłębiam się w gęstą zieleń i automatycznie do moich uszu dochodzi śpiew ptaków. Nigdy się na tym nie znałam, dlatego nie jestem w stanie rozpoznać, jaki gatunek ćwierka mi nad głową. Chwilę później jednak słyszę charakterystyczny stukot dzięcioła. Obracam głowę na wszystkie strony, ale nigdzie nie mogę go dostrzec.
Drzewa zatrzymują promienie słońca, przez co robi mi się trochę chłodno. Przechadzam się między nimi już dobre piętnaście minut, dziwne, że na nikogo jeszcze się nie natknęłam. Nagle zauważam w oddali duży kamień. Stoi on na środku małej polanki, przez co tylko na niego świeci słońce.
CZYTASZ
Internetowy Sobowtór
Teen FictionSiedemnastoletnia Eva za namową przyjaciółki zakłada konto na portalu społecznościowym. Poznaje tam o rok starszego Aarona, który ma z nią więcej wspólnego niż dziewczynie mogło się wydawać. Kim tak naprawdę jest ten tajemniczy chłopak? Jak skończy...