Z trudem unoszę zbyt ciężkie powieki. Próbuję zmienić położenie na łóżku, ale na tą czynność z mojego gardła wydobywa się cichy jęk. Łapię się dłońmi za głowę, jakby to miało zmniejszyć ból, który ją przeszywa. Do tego czuję okropną suchość w gardle, zdecydowanie potrzebuję teraz wody.
– Mam dla ciebie tabletkę przeciwbólową, jeśli potrzebujesz. – Słysząc nagle głęboki głos Blaise'a od razu zaczynam trzeźwo myśleć.
Mimo bólu w czaszce podpieram się na łokciach i ze zmarszczonymi brwiami spoglądam na siedzącego przy ścianie chłopaka. Nie rozumiem, dlaczego on się tutaj w ogóle pojawił. Czy moja reakcja na słowa Archer'a przed budynkiem nie dała mu do myślenia? Po całym dniu spędzonym z blondynem, w końcu uświadomiłam sobie, że Blaise'a powinnam trzymać na dystans.
– Mam też śniadanie. – Brunet wyciąga rękę, którą wskazuje mi tackę stojącą na moim biurku.
– Śniadanie? – Marszczę brwi ze zdziwienia. – Która w takim razie jest godzina? – Przypominam sobie, że przecież krew miałam pobieraną mniej więcej po południu, czy to możliwe, że spałam aż tyle czasu?
– Czwarta nad ranem, musiałaś być wykończona, bo nie zdążyłaś nawet dokończyć posiłku, który dał ci Robert, ponieważ zasnęłaś. – Na jego twarzy pojawia się mały uśmiech.
Jakimś dziwnym trafem czuję się w jego obecności inaczej niż jeszcze kilka dni temu. Nadal mam wrażenie, że łączy nas coś więcej niż tylko zwykła znajomość, ale coś się zmieniło. Mimo niewyjaśnionych, nawet dla mnie, uczuć postanawiam zachować hardość ducha.
– Przyjmę to, co przyniosłeś. – Posyłam mu wyzywające spojrzenie jednocześnie podchodząc do biurka po jedzenie. – Podejrzewam, że skoro tu dzisiaj przyszedłeś to chcesz mi coś powiedzieć, może na temat Archer'a?
Chłopak wzdycha, ale nie spuszcza ze mnie swojego wzroku, w którym dostrzegam przemęczenie.
– Tak, chciałbym ci coś powiedzieć. – Siadam na łóżku opierając plecy o ścianę i zaczynam konsumować kanapki. – Naprawdę już nie chcę zwabiać tutaj ludzi. Tamten przypadek z twoim kolegą bardzo dobrze pamiętam, bo miałem potem wyjątkowo duże wyrzuty sumienia, polubiłem go. – Kiwam głową, mam wrażenie, że za każdym razem, kiedy rozmawiamy on powtarza to samo. – Wiem, że jest zbyt dużo złych rzeczy, które ci zrobiłem, żebyś mogła mi je w pełni wybaczyć i żebyśmy mogli żyć tak, jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Nie potrafię zliczyć, ile raz obiecywałem ci, że w jakiś sposób cię stąd wyciągnę, ale uwierz mi bardzo chciałbym to zrobić i jeśli będę miał okazję w normalny sposób porozmawiać z moim ojcem to zrobię to.
Biorę łyk wody, po czym przekrzywiam głowę w prawą stronę.
– Co chcesz przez to wszystko powiedzieć? – Kładę na język białą tabletkę i popijam ją przezroczystym płynem z nikłą nadzieją, że jakimś cudem uśmierzy mój ból.
– Sądzę, że jak na razie powinniśmy zostać przyjaciółmi, może kiedyś to się zmieni, nie wiem, czas pokaże. – W tym momencie z mojego serca spada ogromny kamień i czuję ulgę nie do opisania. Tak bardzo cieszę się, że jednak w czymś się zgadzamy i dzięki temu możemy podjąć wspólną decyzję. – Co ty na to? – Słyszę w jego głosie lęk, przed moją odpowiedzią.
– Blaise, uważam tak samo, jak ty. Powinniśmy zrobić przerwę i przystopować z tym wszystkim. To nie jest czas na jakiekolwiek poważniejsze decyzje. Ale czy w ogóle kiedykolwiek będziemy mieć szansę na bycie razem ze względu na to, w jakim położeniu właśnie się znajdujemy? Wiesz, mam na myśli to, że przecież czeka mnie jeszcze sporo operacji, a potem niestety śmierć... – Ostatnie słowo wypowiadam nieco ciszej niż poprzednie, przez co powietrze w pokoju znacznie gęstnieje.
CZYTASZ
Internetowy Sobowtór
Teen FictionSiedemnastoletnia Eva za namową przyjaciółki zakłada konto na portalu społecznościowym. Poznaje tam o rok starszego Aarona, który ma z nią więcej wspólnego niż dziewczynie mogło się wydawać. Kim tak naprawdę jest ten tajemniczy chłopak? Jak skończy...