Upewnij się, że przeczytałeś/aś poprzednie 3 rozdziały :)
– Prosze – Blaise podaję mi do ręki szklankę wody i białą, małą pastylkę. – Robert kazał ci to dać, na co to? – Wygodnie opieram plecy o ścianę przy łóżku, a następnie wypijam jednym duszkiem płyn.
– To tabletka na ból głowy. – Drapie się po ręce i spoglądam na białą pościel okrywającą moje drobne ciało. Przed chwilą ta starsza kobieta ją zmieniła, a ona zdążyła się już pognieść.
– Boli cię głowa? Mocno? – Nie patrzę na twarz chłopaka, ale dokładnie wiem, jaką ma teraz minę. Jego ciemne brwi są zmarszczone tak mocno, że wydają się jakby tworzyły jedność. Zęby ma zaciśnięte, przez co kości policzkowe uwydatniają się jeszcze bardziej. Podnoszę wzrok. Miałam rację, co do wszystkiego.
– Trochę, nie jest źle. – Uśmiecham się blado i przygryzam wnętrze policzka. Podoba mi się to, że się o mnie troszczy, że chyba mu na mnie zależy.
Czy kiedykolwiek spotkałam w swoim życiu TAKĄ osobę, która wzbudzała by we mnie TEGO rodzaju emocje? Przy której pociły mi się dłonie, a oddech przyspieszał? Zdecydowanie nie. Myślę, że po prostu nigdy nie byłam w nikim zakochana. Owszem, podobało mi się kilku chłopców, ale wszystko mijało mi po kilku dniach. W rezultacie tego wcale nie wiem, jak to jest być zakochanym, czyli nie mogę stwierdzić tego w przypadku Blaise'a, ale mogę powiedzieć, że mi się podoba, tak zdecydowanie cholernie mi się podoba.
– Słuchasz mnie w ogóle? – Wyrywam się z zamyślenia i spoglądam mu w oczy, czego od razu żałuję. Moja twarz przybiera koloru dojrzałego pomidora. Czy jest na mnie zły za to, że przestałam go słuchać? Moje ręce zaczynają się trząść pod wpływem jego spojrzenia, dlatego zaciskam je w pięści.
– Przepraszam, że nie słuchałam, wyłączyłam się... – Wypluwam z siebie przeprosiny i z niecierpliwością czekam na jego reakcję, dlaczego ja się go boję?
– Nic nie szkodzi, mam powtórzyć, czy nie za bardzo cię to interesuje? – Brunet się uśmiecha, ale wiem, że nie jest to szczery uśmiech, teraz już potrafię to rozpoznać. Robi mi się strasznie smutno, jak mogłam zrobić coś takiego i przestać go słuchać? A co jeśli mówił coś ważnego?
– Oczywiście, że interesuje... Po prostu... Po prostu wtedy się wyłączyłam... Jeszcze raz przepraszam... – Mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe tak mocno, jak mi się wydaję.
– Mówiłem, że jutro będziesz mogła iść na dwór i spytałem czy poznałaś już kogoś? No wiesz, mam na myśli pacjentów. – Nie jestem pewna tego, czy mogę wspomnieć mu o przyjaźni z Archer'em, to dziwne, ale z jednej strony mu ufam, a z drugiej już nie do końca.
– Hm... Ach tak, poznałam jakiegoś chłopaka, ale nie wiem, jak się nazywał, był miły. – Dziwi mnie to z jaką łatwością wyszło z moich ust to kłamstwo, kiedyś nie byłabym do tego zdolna, ale teraz jestem już kompletnie inną Evą i szczerze mówiąc nie znam jej, nie wiem czego mogę się po niej spodziewać.
Blaise uśmiecha się lekko, to jest ten dobry uśmiech, ten prawdziwy. Moje serce robi przewrót w przód i wyrzuca w górę ręce, to niesamowite ile szczęścia może dać nam zwykły odruch drugiej osoby.
– Cieszę się, powinnaś poznać się z kimś jeszcze bliżej. Robert mówił mi, że rozmowy między pacjentami często pomagają im obu. – Kiwam głową i niepostrzeżenie ziewam. Chłopak śmieję się i kręci głową. – Powinnaś jeszcze się przespać, co ty na to? – Do moich uszu dochodzi skrzypnięcie krzesła przy biurku. Bez słowa wchodzę pod kołdrę, kładąc się twarzą do ściany i czuję, jak Blaise układa się od razu za mną. Musi być mu nie wygodnie, bo łóżko jest przeznaczone dla jednej osoby. Uśmiecham się, gdy moją szyję owiewa ciepło jego oddechu.
CZYTASZ
Internetowy Sobowtór
Teen FictionSiedemnastoletnia Eva za namową przyjaciółki zakłada konto na portalu społecznościowym. Poznaje tam o rok starszego Aarona, który ma z nią więcej wspólnego niż dziewczynie mogło się wydawać. Kim tak naprawdę jest ten tajemniczy chłopak? Jak skończy...