Chapter 27

417 31 5
                                    

Ubrałam czarne obcisłe jeansy oraz czarny za duży T-shirt Justina. Zrobiłam dwa francuzy oraz nałożyła delikatny makijaż. Justin siedział na łóżku z zaczesaną kitką na włosach. Uśmiechnęłam się na widok chłopaka szarpiącego lekko struny tworząc delikatne brzmienie. Zauważył, że jestem gotowa do wyjścia, wstał i ubrał dopasowane do mnie swoje czarne Yeezy. Weszliśmy do czarnego auta Justina które prowadził  nieznajomy mi mężczyzna. CHYBA OSZALEJĘ KTO NORMALNY MA W AUCIE DYWAN?

-Justin po jaką cholerę ci dywan?- wyprzedziła moje pytanie Martyna.

Chłopak tylko uniósł ramiona na znak 'po prostu'. Jechaliśmy jakieś 10 minut po czym kierowca zaparkował na parkingu plaży.

-Twoi znajomi już tam są?-zapytałam bawiąc się palcami chłopaka.

Chłopak tylko przytaknął obejmując mnie ramieniem. Dziewczyny spojrzał na nas wzrokiem 'coś jest na rzeczy'. ZAPOMNIAŁAM IM POWIEDZIEĆ. Przyciągnęłam je do siebie przez co szliśmy jak grupka przyjaciół. Muszę się nimi nacieszyć za niedługo wrócą i znowu mogę ich nie widzieć bardzo długo. Zauważyłam palące się światełko obok którego znaleźliśmy się po chwili. Justin przywitał się z wszystkimi. Ludzie siedzieli na pisaku, chodzili po mostku lub siedzieli przy ognisku. Ludzie byli upici co można wnioskować z głośnych pisków i śmiechów, lecz i tak było tu spokojniej niż na tych wszystkich imprezach.  Miła odmiana, ponieważ zazwyczaj przyjaciele Justina równa się impreza, głośna muzyka i niebezpieczeństwo. Chłopak posadził mnie na swoich kolanach co spotkało się z dziwnym spojrzeniem niektórych.

-Czemu tak na nas spojrzeli?- zapytałam marszcząc brwi.

-Nie są przyzwyczajeni, że mam dziewczynę.

Oblizałam usta i sięgnęłam po kubek Justina żeby się napić ku mojemu zdziwieniu wody.

-Nie pijesz alkoholu?- zapytałam obserwując jak mięśnie Justina napinają się.

Jego wzrok wydawał się nieobecny a mięśnie coraz bardziej się napinały.

-O co chodzi?- zapytałam trochę przestraszona jego zachowaniem.

-Nic po prostu coś sobie przypomniałem- uśmiechnął się przepraszająco gładząc moje udo.

Nie chcąc dłużej dążyć tego tematu wstałam i chwyciłam chłopaka za rękę.

-Co robisz?

-Idziemy do dziewczyn- zachichotałam na widok poruszającej się kitki z każdym podmuchem wiatru.

Wstał i usiadł obok nas piasku mocząc stopy w wodzie. Kilka osób pływało w zimnym morzu przez co przeszedł mnie dreszcz na myśl o zamoczeniu całego ciała.

-Pamiętacie jak w 3 klasie na zielonej szkole nagrywałyśmy wszyscy filmy do rodziny na żywo z plaży? Wtedy był nasz pierwszy wyjazd bez rodziny. Podniecałyśmy się piaskiem i tym że jesteśmy wszyscy razem- uśmiechnęłam się na wspomnienie- chciałabym wrócić do tych czasów i znowu z tymi wszystkimi ludźmi się spotkać.

Mogę już więcej ich nie zobaczyć z powodu mojej przeprowadzki natomiast Tess i Martyna w każdej chwili mogą odnowić znajomości.

-Oh i jak szłyśmy po ulicy i nauczyciele nam mówili o dzikach- powiedziała Martyna rysują szlaczki na piasku.

-Duchy i niby włamywacz w hotelu też były zabawne.

Zaśmiałyśmy się cicho na nasze wspomnienia po czym spojrzałam na Justina wypalającego we mnie dziurę wzrokiem. Starałam się wyglądać jakbym tego nie zauważyłam i wtuliłam się w jego bok. Objął mnie opierając podbródek na mojej głowie.

ChangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz