Chapter 5

1.1K 100 18
                                    

Miałam cudowny sen gdy nagle budzi mnie dzwonek telefonu.

-Wstawaj!- krzyknął mi do telefonu Chris.

Rozłączyłam się i schowałam głowę w poduszce.

Ubrałam granatowe jeansy, białą bluzkę i zrobiłam lekki makijaż. Pobiegłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie płatki i zadzwoniłam do mojego cudownego przyjaciela.

-Hej dzięki za pobudkę- mruknęłam niewyraźnie. 

-Zawsze możesz na mnie liczyć- wiedziałam, że szczerzy się teraz jak głupi do telefonu.

-Chciałam się tylko zapytać w, której sali jest Chemia?- Mimo, że oprowadził mnie po szkole dalej nie wiedziałam gdzie odbywają się lekcje z danego przedmiotu.

-Na pierwszym piętrze numer 46.

-Dzięki pa.

Rozłączyłam się po czym spojrzałam na godzinę. Moje oczy wyglądały zapewne teraz jak dwie piłeczki pingpongowe. Spóźnię się do szkoły!

-Mamo jedziemy!- Krzyknęłam na tyle głośno żeby mnie usłyszała, ubrałam czarne trampki Vans i pobiegłam do samochodu czekając aż wyruszymy.

Jadąc jak zawsze włączyłam głośno muzykę, która zagłuszyła moje myśli. Przewijałam instagrama dla uspokojenia.

-Pośpiesz się za chwile zaczynają się lekcje nie zdążę!- panikowałam.

Na pierwszej lekcji mam Chemie osobno z Chrisem. Pierwsze zajęcia a ja się spóźniam. Świetnie.

-Jadę tak szybko jak tylko potrafię- widziałam, że była zdenerwowana tak bardzo jak ja.

Gdy tylko podjechała na parking wybiegłam z samochodu i pobiegłam na lekcje. Zatrzymałam się przed drzwiami cała zdyszana, poczułam się jak pierwszego dnia w tej szkole, wtedy też bałam się otworzyć drzwi. Powoli weszłam do klasy.

-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie- powiedziałam cicho patrząc w ziemie.

Zapewne wszyscy w tym momencie skierowali wzrok na mnie.

-Jak się nazywasz?- zapytał profesor.

-Hanna Rose- powiedziałam na jednym wdechu.

Nie miałam odwagi podnieść wzroku a moje policzki płonęły.

-Robimy pracę w parach. Proszę podejść do stanowiska numer 2.

Spojrzałam na mojego partnera i zamarłam...

Kurwa jak? O mój Boże widzę CAMERONA DALLASA. Nie, to niemożliwe. Moje ciało było całe sparaliżowane nie potrafiłam wykonać żadnego kroku. W tej chwili chciałam się spoliczkować. Gdyby kiedyś ktoś mi powiedział, że spotkam CAMERONA DALLASA wyśmiała bym go, a teraz patrzę na niego nie wiedząc jak się zachować.

Podeszłam powoli cała czerwona do stolika. Usiadłam na miejscu nie dowierzając dalej w to co widzę.

-Hej- powiedział a na jego twarzy pojawia się uśmiech. Dajcie mi wody!

-Hej- odpowiadam nieśmiało. Moja twarz prawdopodobnie przypominała teraz dojrzałego buraka.

Uśmiechnął się i odwrócił się w stronę tablicy. Gdy rozejrzałam się po klasie, zobaczyłam, że wzrok wszystkich dziewczyn był skierowany na mojego partnera. Na ten widok zachichotałam co zwróciło uwagę chłopaka na moją osobę. 

-Co jest?- zapytał z lekkim uśmiechem.

-Nic, nic po prostu cieszę się, że w końcu mogę cię poznać. Wiesz, marzenie dziewczyn na całym świecie- zaśmiałam się cicho.

-Bez przesady-mówi rozbawiony i puszcza mi oczko.

Czy mi się wydaje czy Cameron Dallas puścił mi oczko? To jest takie nierealne jeszcze wczoraj wieczorem pisałam do niego posty na twitterze z nadzieją o follow. Teraz mogę po prostu o to poprosić.

,,Jeśli potrafisz coś wymarzyć potrafisz, także to osiągnąć''

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Hej (; Co sądzicie miśki? Zapraszam do komentowania i głosowania. Naprawdę to jest duża motywacja do pracy. #Changeff

ChangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz