Ważna notka pod rozdziałem proszę przeczytajcie ❤
Tydzień. Został tydzień. Tylko siedem dni do wyjazdu Justina. Kilka dni ciężkiej pracy i nasze ostatnie chwile przed takim długim rozstaniem. Mieszałam łyżką w płatkach próbując przestać o tym myśleć. Dziś spotkamy się bodajże ostatni raz przed wyjazdem nie licząc tego kulminacyjnego dnia. Jego plan stał się tak bardzo napięty, że przeszedł moje wszelkie wyobrażenia. Próby, wywiady, promocja albumu oraz sprawy organizacyjne. To wszystko go pochłonęło tak bardzo, że z dnia na dzień było mnie w tym wszystkim coraz mniej. Dziś ma jedyny dzień w miarę luźny. Wyjazd. Nie będzie go a do mnie dalej do nie dociera. Nie chce mi się płakać ani nic, po prostu ja w to dalej nie uwierzyłam. To dla mnie jest dalej coś nierzeczywistego.
Wyszłam z domu zabierając ze sobą swój plecak i zamknęłam drzwi. Chris akurat podjechał na mój podjazd. Wsiadłam do czarnego samochodu witając się z moim przyjacielem.
-Jesteś jakaś przygaszona albo mi się wydaje?- zapytał wzrokiem ciągle patrząc uważnie na ulicę.
-Justin, wiesz myślę jak to będzie.
-Masz nas a on wróci. Możliwe, że podczas jego nieobecności ci przejdzie.
Przejdzie? Możliwe ale na razie się na to nie zapowiada.
-Tak tylko wiesz miałam go cały czas. Spędzałam z nim kilka dni w tygodniu a teraz gdy jest zajęty brakuje mi imprez z nim i tych wyścigów. Bo wiesz mimo, że to niekoniecznie było dobre, to jest to takie nasze, niebezpieczeństwo, adrenalina, upijanie się i pokazywanie całkiem innego siebie ale mimo wszystko poleganie na sobie.
-Rozumiem ale spójrz na to tak, on dorasta ty też. Czas leci nigdy nie będzie jak kiedyś.
On ma rację. Wszystko się zmienia. Moje spojrzenie na niego i jego na mnie też. Kiedyś wstydziłam się przy nim odezwać i ciągle starałam się w nim nie zakochać a teraz mogę mu się żalić po nocach i wybuchnąć na niego ale wiem, że on to wszystko rozumie lepiej niż ja sama.
-Co z Cameronem?- zapytał Chris.
-Nie rozumiem. Będzie jak teraz, tak sądzę- przeniosłam wzrok na chłopaka.
-Ty tak myślisz ale on już niekoniecznie. Justina nie będzie może się wszystko zmienić. Szczególnie dla niego sytuacja- spojrzał na mnie zaraz powracając z powrotem do swojego stałego punktu spojrzenia.
-Wolę o tym teraz nie myśleć. Przykro mi, że nie mogę być dla niego tym kogo oczekuje- chłopak zaparkował na szkolnym parkingu.
Aktualnie siedzę na ostatniej lekcji biologi przerysowując jakieś obrazki z tablicy. Czekając na upragniony dzwonek i spotkanie z Justinem. Gdy tylko usłyszałam znajomy dźwięk wrzuciłam szybko wszystko do torby i wybiegłam z klasy. Wyszłam z szkoły szukając wzrokiem znanego mi pojazdu. Czekałam około pięć minut aż przyjechał. Zaparkował samochód wysiadając i podążając w moją stronę. Możecie w tej chwili wyobrazić sobie jak bardzo to spotkanie dzisiejsze było dla mnie ważne. Nie widziałam go prawie dwa tygodnie a teraz czułam się jak nastolatka do której podchodzi crush. Jego jedna ręka znalazła miejsce na moim prawym biodrze przyciągając mnie bliżej do siebie, a druga pocierała mój policzek. Jego usta połączyły się z moimi odnajdując wspólny rytm, nasze języki ocierały się o siebie a ja wyczułam jak uśmiecha się przez pocałunek gdy pociągnęłam lekko za jego włosy.
-Hej mufinko- powiedział opierając swoje czoło o moje.
-Chodźmy lepiej romantyku bo za chwilę zaczną robić nam zdjęcie- wsiedliśmy do pojazdu.
Justin zaparkował w naszym magicznym miejscu, które za każdym razem kojarzyło mi się z zaczarowaną krainą wróżek. Przeszliśmy znowu znajomą drogą przez las znajdując się przed cudownym jeziorem i otoczką wspaniałego lasu i liści przez które prześwitywało światło. Dostrzegłam huśtawkę na której od razu usiadłam zaczynając się huśtać. Chłopak ściągnął swoje ubrania zostając w samych bokserkach. Obserwowałam jak zanurza się w wodzie i podpływa bliżej mnie. Z spokojem siedziałam i napawałam się widokiem przede mną.
-Chodź do mnie- pochlapał mnie wodą.
-Już, spokojnie starczy powiedzieć a nie od razu wszczynać wojnę- zachichotałam pozbywając się swoich ubrań dzięki czemu zostałam w samej bieliźnie.
Podpłynęłam do niego śmiejąc się i oddając mu pluskając go wodą.
-Wiesz, że nic mi to nie robi?- zaśmiał się a ja cieszyłam się, że widzę go w takim dobrym stanie.
-Nie niszcz mi marzeń mufinko- uśmiechnęłam się oplatając go nogami w pasie.
-Chciałbym żeby tak było zawsze wiesz?- zapytał odgarniając moje kosmyki włosów za ucho.
-Ja też, pamiętasz gdy mnie tu przyprowadziłeś pierwszy raz? Powiedziałeś wtedy, że ludzie czekają aż się poddasz i cię zniszczą czekając i obserwując jak tracisz nawet samego siebie. Teraz wracasz i pokażesz wszystkim, że nie udało się im cię zniszczyć. Wtedy gdy jeszcze byłam tak bardzo skrępowana zaczęłam jeszcze bardziej zastanawiać się jak bardzo takie miejsca są dla ciebie wyjątkowe. Myślałam, że zostałeś stworzony w laboratorium, wydawałeś się idealny. Teraz wiem, jak trudno jest ci się otworzyć, chociaż powinnam to inaczej ująć. Trudne dla ciebie jest bycie sobą bo wiesz, że inni inaczej cię spostrzegają i każde twoje słowo się liczy.
-Piękne i elokwentnie to ujęłaś. Kocham cię wiesz? Tak bardzo- wpił się w moje wargi ściskając moje pośladki.
Przygryzł moją dolną wargę a ja dostałam momentalnie dostałam szału.
-Justin idioto chcesz mnie utopić?!- zanurzył mnie ponownie w wodzie śmiejąc się ze mnie- nie odzywam się już do ciebie.
-Przepraszam- chwycił moją twarz w ręce całując moje czoło, następnie nos i usta.
-Jesteś uroczy- powiedziałam śmiejąc się z jego mokrych włosów, które opadały mu na twarz.
-Więc jesteśmy dopasowani bo ty również.
Zaczęło się ściemniać a nasza bielizna wyschła więc bez problemu mogliśmy ubrać nasze ubrania i wracać do domu Justina. Weszłam do domu do którego raczej szybko nie zawitam i położyłam się na kanapie.
-Hanna musimy jeszcze o czymś pogadać- powiedział i usiadł obok mnie biorąc moje nogi na swoje kolana.
-Zaczynaj bo niezbyt wiem o czym chcesz pogadać a sądząc po twojej minie to coś poważnego.
-Widzimy się ostatni raz przed wyjazdem tak wiesz sami. Sądzę, że się domyślasz co chcę powiedzieć. Związek na odległość nie zadziała w takich okolicznościach. Kurwa to jest takie trudne... Lepiej będzie dla nas jeśli zerwiemy przed moim wyjazdem. Cholera tak bardzo tego nie chcę tylko tak musi być.
-Masz rację...- powiedziałam bo doskonale wiedziałam, że to najlepsze wyjście.
Nie oszukujmy się zobaczę zdjęcie z jakąś dziewczyną, będę robić dramy a on musi się skupić na trasie. Przytuliłam go z całych sił chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Więc co to teraz jest koniec?- wydukałam.
-Na to wygląda- otarł łzy spływające po moim policzku.
Chyba dopiero teraz dotarło do mnie, że to się dzieje naprawdę. Zachowujemy się jakby słowa 'TO KONIEC' nic nie znaczyły ale naprawdę każdy z nas doskonale wie jak bardzo one wszystko zmieniają.
-Kocham cie.
~~~
Więc to ostatni rozdział został nam tylko epilog. Przyśpieszyłam to bo sądziłam, że tak będzie lepiej. Mam nadzieję, że nie zawiodłam was tym rozdziałem. Mam nadzieję, że epilog podbije wasze serca bo moje plany to wstrząsnąć wami tylko nie wiem czy mi się uda. Komentujcie i głosujcie bo chciałam bym poznać wasze opinie. Oczekujcie na epilog mufinki 💕
#Changeff

CZYTASZ
Change
FanfictionOna wielka Fangirl wyprowadza się z rodzinnego miasta do USA. Poznaje nowych przyjaciół i marzy o poznaniu idoli. Czy zobaczy świat z innej perspektywy? Czy będzie wszystko tak jak sobie myślała? Czy jej życie się bardzo zmieni? Czy wpadnie w...