5

5.6K 302 10
                                    

Piątek. Kończy się kolejny tydzień mojego życia. Minął dość szybko, choć każdy dzień dłużył się nieubłaganie. Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek ... Dom, praca, sprawy, problemy. Codzienna rutyna i ... nuda. Nic się nie zmienia. Pracy nadal dużo. Zostały jeszcze dwa tygodnie do oddania dodatkowego „zlecenia". Ale nie jest tak źle, ponieważ trzy czwarte mam już za sobą i myślę, że całość oddam w przyszłym tygodniu.

O piątkowym wieczorze rozmawiałam tylko z Pam. Lucyna w poniedziałek milczała jak grób, ale w miarę upływu tygodnia ponownie się rozkręciła. Nie poruszałam tego tematu, ponieważ uważałam, że tego właśnie ode mnie oczekuje. Michał często rozmawiał z nami na stołówce, ale rozmowę prowadziłam głównie ja, Lucyna milczała. Chyba się go wstydziła za swoje zachowanie. Michał nie ponowił nigdy zaproszenia do wspólnego wyjścia. W sumie to się mu nie dziwię. Ale jest mi to na rękę, ponieważ wcale tego nie chcę. Cieszę się, że mam dobrego kolegę w pracy. Zresztą, jakie to może mieć znaczenie, dla mojego biednego, obdartego ze złudzeń życia?

###

Szłam ulicą, niosąc w rękach siatki z zakupami. Nowe buty lekko mnie uwierały. Wstąpiłam do ulubionej kawiarni. Usiadłam przy jakimś stoliku i położyłam zakupy na podłodze. Zamówiłam kawę mrożoną i zdjęłam żakiet.

- Dzień dobry Urszulo - usłyszałam nagle i szybko podniosłam głowę. To był on.

- Dzień dobry - powiedziałam, lecz zabrzmiało to bardzo głupio, dlatego poprawiłam się natychmiast: - Cześć Julku.

Usiadł przy moim stoliku. Wzięłam głębszy oddech i już chciałam go zapytać, skąd się tu wziął, jednak widząc uśmiech na jego twarzy, powstrzymałam się. Także się uśmiechnęłam i powiedziałam:

- Cieszę się, że ponownie się spotykamy.

- Długo się nie widzieliśmy - powiedział.

- Tak.

- Byłem tu kilka razy, ale nie udało mi się ciebie spotkać.

- Prawdę mówiąc, ostatnio rzadko tu bywałam - odpowiedziałam. - Mam dużo pracy.

- I pewnie mniej problemów?

- O, tu bym się mogła kłócić. Ostatnio miałam po prostu więcej spraw do załatwienia.

- Rozumiem.

- A u ciebie co słychać? Jak zdrowie?

- Wszystko w porządku, a dlaczego pytasz?

- Pamiętam, że wspomniałeś podczas naszej ostatniej rozmowy o tym, że przyjeżdżasz tu do miasta, do szpitala.

- Tak, zgadza się. Ale ja nie jestem chory.

- Tak ...? - czekałam na dalsze wyjaśnienia.

- Ja tam pracuję.

- Jesteś lekarzem?

- Nie.

- Pielęgniarzem? Strażnikiem, woźnym ... ?

- Nie, też nie - uśmiechnął się.

- Może łatwiej i szybciej będzie, jak sam mi powiesz.

- Jestem wolontariuszem. Opiekuję się osobami, które same nie mogą się sobą zająć. Najczęściej są to osoby starsze lub po ciężkich urazach, na przykład wylewach czy wypadkach.

- To na pewno bardzo trudna i ciężka praca. Może chociaż dobrze ci płacą - dodałam od niechcenia. Uśmiechnął się tylko.

- A ty co robisz? - zapytał.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz