Piątek. Kończy się kolejny tydzień mojego życia. Minął dość szybko, choć każdy dzień dłużył się nieubłaganie. Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek ... Dom, praca, sprawy, problemy. Codzienna rutyna i ... nuda. Nic się nie zmienia. Pracy nadal dużo. Zostały jeszcze dwa tygodnie do oddania dodatkowego „zlecenia". Ale nie jest tak źle, ponieważ trzy czwarte mam już za sobą i myślę, że całość oddam w przyszłym tygodniu.
O piątkowym wieczorze rozmawiałam tylko z Pam. Lucyna w poniedziałek milczała jak grób, ale w miarę upływu tygodnia ponownie się rozkręciła. Nie poruszałam tego tematu, ponieważ uważałam, że tego właśnie ode mnie oczekuje. Michał często rozmawiał z nami na stołówce, ale rozmowę prowadziłam głównie ja, Lucyna milczała. Chyba się go wstydziła za swoje zachowanie. Michał nie ponowił nigdy zaproszenia do wspólnego wyjścia. W sumie to się mu nie dziwię. Ale jest mi to na rękę, ponieważ wcale tego nie chcę. Cieszę się, że mam dobrego kolegę w pracy. Zresztą, jakie to może mieć znaczenie, dla mojego biednego, obdartego ze złudzeń życia?
###
Szłam ulicą, niosąc w rękach siatki z zakupami. Nowe buty lekko mnie uwierały. Wstąpiłam do ulubionej kawiarni. Usiadłam przy jakimś stoliku i położyłam zakupy na podłodze. Zamówiłam kawę mrożoną i zdjęłam żakiet.
- Dzień dobry Urszulo - usłyszałam nagle i szybko podniosłam głowę. To był on.
- Dzień dobry - powiedziałam, lecz zabrzmiało to bardzo głupio, dlatego poprawiłam się natychmiast: - Cześć Julku.
Usiadł przy moim stoliku. Wzięłam głębszy oddech i już chciałam go zapytać, skąd się tu wziął, jednak widząc uśmiech na jego twarzy, powstrzymałam się. Także się uśmiechnęłam i powiedziałam:
- Cieszę się, że ponownie się spotykamy.
- Długo się nie widzieliśmy - powiedział.
- Tak.
- Byłem tu kilka razy, ale nie udało mi się ciebie spotkać.
- Prawdę mówiąc, ostatnio rzadko tu bywałam - odpowiedziałam. - Mam dużo pracy.
- I pewnie mniej problemów?
- O, tu bym się mogła kłócić. Ostatnio miałam po prostu więcej spraw do załatwienia.
- Rozumiem.
- A u ciebie co słychać? Jak zdrowie?
- Wszystko w porządku, a dlaczego pytasz?
- Pamiętam, że wspomniałeś podczas naszej ostatniej rozmowy o tym, że przyjeżdżasz tu do miasta, do szpitala.
- Tak, zgadza się. Ale ja nie jestem chory.
- Tak ...? - czekałam na dalsze wyjaśnienia.
- Ja tam pracuję.
- Jesteś lekarzem?
- Nie.
- Pielęgniarzem? Strażnikiem, woźnym ... ?
- Nie, też nie - uśmiechnął się.
- Może łatwiej i szybciej będzie, jak sam mi powiesz.
- Jestem wolontariuszem. Opiekuję się osobami, które same nie mogą się sobą zająć. Najczęściej są to osoby starsze lub po ciężkich urazach, na przykład wylewach czy wypadkach.
- To na pewno bardzo trudna i ciężka praca. Może chociaż dobrze ci płacą - dodałam od niechcenia. Uśmiechnął się tylko.
- A ty co robisz? - zapytał.
CZYTASZ
Bliżej
Romance"Najgorsza w życiu jest bezradność ... zaraz po niej samotność ..." - tak właśnie uważa główna bohaterka. Czuje się samotna i bezwartościowa, mając wrażenie, że jej życie wypełnia pustka. Gdy jednak na jej drodze stanie niespodziewanie tajemniczy pr...