41

2.1K 183 4
                                    

Czekał na nią przed wejściem.

– Mam nadzieję, że się nie spóźniłam - powiedziała na powitanie.

– Witaj. Nie, jesteś punktualnie. - Po czym wskazał jej zegar na ścianie, który pokazywał ósmą. - To ja byłem wcześniej.

Usiedli przy stoliku.

– Przyjechałeś taksówką?

– Tak, a ty?

– Kuba mnie podwiózł, bo jechał do szpitala. Powiedział, żebym później po niego zadzwoniła, to wrócimy razem do domu.

– Nadal mieszkacie razem?

– Nie zupełnie, choć bywam u nich ... bardzo często. Kupiłam mieszkanie w tej samej kamienicy tylko piętro niżej.

Przerwali rozmowę, gdyż kelner przyniósł menu. Złożyli zamówienie. Po chwili ciszy Kiki wzięła głębszy oddech i odezwała się.

– Tak więc Australia powiadasz?

– Tak.

– Czytałam kilka twoich artykułów.

– Tak? Które?

– W sumie to chyba wszystkie, które publikowałeś w prasie medycznej.

– To miłe - uśmiechnął się. - Ja twoje także i chyba żadnego nie pominąłem - uśmiechnął się do niej.

– Jesteś teraz znanym lekarzem.

– Kasiu, przecież ty też. Długo będziemy się tak powtarzać za sobą?

Uśmiechnęła się z przymusem, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Na szczęście zjawił się kelner z przystawką i mogli się zająć jedzeniem.

– Wyjeżdżam, ponieważ doktor Lewinian zaproponował mi staż u siebie w Sidney - odezwał się.

Pokiwała głową w geście zgody, a jak przełknęła to, co miała w ustach, dodała.

– Ja się raczej nigdzie stąd nie wybieram.

– Jakoś mnie to nie dziwi. Masz swoją własną klinikę i kilka szpitali. Też bym się nigdzie nie wybierał.

Temat zszedł właśnie na klinikę i badania, jakie ostatnio Kiki wykonywała. Opowiadała mu o swoich pomysłach i planach rozwojowych. Artur często dzielił się z nią swoim doświadczeniami z innych miejsc pracy w różnych krajach. Podróżował bardzo dużo i często zmieniał warunki pracy. Kiki natomiast od początku trzymała się jednego miejsca. Kiedy zjedli kolację, zostało im tylko dopicie wina i rozejście się w swoje strony. Jednak oboje nie mieli na to chyba ochoty.

– Jesteś z kimś związana? - zapytał nagle, zmieniając temat.

– Nie, a ty?

– Nie na stałe, ale spotykam się z kimś. To także pediatra, razem lecimy do Australii. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

– Rozumiem.

– No, ale chyba z kimś się spotykałaś?

– Można tak powiedzieć - odparła, bawiąc się serwetką, po czym podniosła wzroki i zobaczyła, że jej się przygląda. - Rozumiem, że ty spotykałeś się z wieloma kobietami i dziwi cię moja abstynencja ... - skończyła ściszonym głosem, gdyż z jego miny wyczytała, iż tak waśnie mogło być. Nie chciała tego wiedzieć i nie chciała o tym słuchać. Poczuła irytację, więc szybko dodała. - Skoro już musisz wszystko dokładnie wiedzieć, to powiem ci, że spotykałam się z może trzema facetami. Skończyło się na dwóch, trzech randkach i tyle. Wolę swoją pracę niż nudne męskie towarzystwo. Robiłam to bardziej dla Uli i Kuby, którzy martwili się o mnie, ale doszłam do wniosku, że to bez sensu. Porozmawiałam o tym z nimi i w końcu oni przestali się przejmować, a ja zmuszać.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz