31

3.1K 218 10
                                    

Z samego rana poszłam do dawnego budynku biura, w którym pracowałam. Nie miałam telefonu do Magdy, więc musiałam przespacerować się osobiście. Portier nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi, więc weszłam szybko do windy i wybrałam dziewiąte piętro. Szybko odnalazłam ją i poprosiłam o krótką rozmowę.

- Oczywiście - powiedziała ucieszona na mój widok. - Chodźmy na korytarz. Ula co u ciebie słychać, co się z tobą dzieje? Po firmie chodzą tak dziwne plotki, że sama nie wiem, w co wierzyć.

- Być może kiedyś ci wszystko opowiem, ale na razie przychodzę do ciebie z prośbą o pomoc.

- O pomoc? Co się stało?

- Potrzebuję dobrego adwokata i pomyślałam o twoim mężu.

- Ula - powiedziała coraz bardziej przerażona. - W co ty się wpakowałaś?

- Nic nie rozumiesz. Potrzebuję kogoś zaufanego i dyskretnego. Ta sprawa i tak ujrzy światło dzienne, ale chciałabym ją utrzymać w sekrecie tak długo, jak to tylko możliwe. Kuba powiedział, że poleciłby mi jakiegoś prawnika, który pracuje dla jego rodziny, ale wtedy już na pewno nic nie pozostałoby tajemnicą.

- Kuba? Masz na myśli Jakuba Krafta. Więc to wszystko prawda ... - powiedziała to bardziej do siebie niż do mnie.

- Nie wiem, co twoim zdaniem jest prawdą - odparłam, - ale na chwilę obecną potrzebuję prawnika. Czy podasz mi numer telefonu do twojego męża?

- Oczywiście, nawet do niego zaraz zadzwonię - i poszła po telefon.

Podała mi swój i jego numer, a następnie zadzwoniła.

- Pyta, kiedy chciałabyś się z nim spotkać?

- Najlepiej od razu.

- Mówi, że jest teraz w pracy ...

- Czy mogę z nim porozmawiać? - Magda zgodziła się i podała mi słuchawkę.

- Cześć Paweł, z tej strony Urszula Arque ... Tak dokładnie ... Bardzo zależy mi na czasie ... Nie, nie przyjdę do biura. To bardzo dyskretna sprawa jak na razie ... No dokładnie, powiedz szefowi, że masz ważnego klienta z dużą sprawą i musisz wyjść, jeśli nie chcesz, żeby taka szansa przepadała ... Nie, to nie żart ... Chodzi o - zawahałam się - testament Juliana Logga ... Uhm ... Tak ... Tak, wiem ... Tak ... Napiszę ci SMS-a z adresem. Będę czekać w mieszkaniu. Do zobaczenia.

Oddałam Magdzie telefon i podziękowałam za pomoc. Obiecałam, że kiedyś na pewno się spotkamy i jej wszystko wytłumaczę. Pożegnałam się i zjechałam windą na dół. W drzwiach budynku zderzyłam się z jakąś kobietą. Była to Weronika. Poznałam ją od razu, jednak ona mnie chyba nie, gdyż zaczęła przepraszać. Jej twarz wydała mi się nawet przyjazna i miła. Ale zaraz po chwili zorientowała się, na kogo wpadła, gdyż przybrała surowy i mroczny wygląd.

- To ty - powiedziała przez zęby, po czym dodała pewnym tonem. - Nie myśl sobie, że odniosłaś zwycięstwo i tak już zostanie. To jeszcze nie koniec.

Mimowolnie uśmiechnęłam się.

- Tak cię to śmieszy? - powiedziała zdenerwowana.

- Nie, ale przypomniały mi się początki współpracy z twoim bratem. Patrzył na mnie wtedy tak samo, jak ty teraz.

- To znaczy jak?

- Był zirytowany. Zły na to, co robię. Ale równocześnie nie był wrogo nastawiony, był bardziej ...

- Dowiem się tego jeszcze dzisiaj. To, że trwonisz jego czas, nie oznacza, że możesz go marnować każdemu w naszej rodzinie.

- Był ciekawy ... - ponownie mi przerwała.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz