20

3.5K 283 8
                                    

Przełknęłam ślinę. Przypomniałam sobie poobiednie słowa Julka i to, jak się dzisiaj czułam. Wiedziałam, że to słuszna decyzja, choć nie była w moim stylu.

- Dobrze - odpowiedziałam w końcu, - ale może nie w samochodzie.

- Ok, porozmawiamy u ciebie w mieszkaniu.

- U mnie nocuje Julek i Kiki. Czy mogłoby to być jakieś miejsce, gdzie nikt nie będzie nas rozpraszał?

- Rozumiem. W takim razie może w moim mieszkaniu? Porozmawiamy, a potem cię odwiozę?

Zgodziłam się, choć było to trochę krepujące. Z drugiej strony byłam ciekawa, gdzie i jak mieszka mój szef.

Był to jeden z tych wysokich kilkunastopiętrowych budynków w południowej części miasta. Zostawiliśmy samochód w garażu podziemnym i wsiedliśmy do windy. Milczeliśmy, wymieniając się co jakiś czas uśmiechami. Winda zatrzymała się na dziesiątym piętrze. Były tutaj trzy mieszkania.

Weszliśmy do środka. Zdjęłam buty i mokry płaszcz. Rozłożyłam parasolkę, żeby wyschła. Kuba poprowadził mnie dalej. Weszliśmy do ogromnego salonu połączonego z kuchnią. Przednia ścian była cała oszklona.

- Niesamowity widok - powiedziałam.

- Tak? - odparł - myślę, że takie okno jest mało praktyczne. Bardzo mało czasu tu spędzam.

- Uhm.

- To nie ja kupowałem to mieszkanie, tylko Wojtek, tak bym miał gdzie mieszkać po powrocie do kraju.

- A dlaczego wyjechałeś?

- To długa historia - uśmiechnął się.

- Aha.

- Rozgość się - powiedział. - Napijesz się czegoś?

- Tak, chętnie.

- Zimnego czy ciepłego.

- Może być zimne - powiedziałam, przeczuwając, że wkrótce zrobi mi się ciepło. Usiadłam przy szklanym stole i patrzyłam na światła miasta pogrążonego w mroku. Jakub usiadł obok mnie i podał mi szklankę. Spróbowałam.

- Cola z rumem?

- Tak. Zimna, ale na rozgrzanie - sam spróbował. - Tak więc zamieniam się w słuch.

Patrzył na mnie tym swoim nieziemskim wzrokiem, a jego zapach oplatał mnie ze wszystkich stron. Siedziałam jak taka sierotka, która się zgubiła i nie wiedziała, co tu robi. Czego może chcieć ode mnie ten wspaniały mężczyzna, który podobno bardzo mnie lubi. Łyknęłam jeszcze trochę drinka. Po czym doszłam do wniosku, że potrzebuję go więcej. Wypiłam wszystko, aż w szklance został sam lód. Spojrzał na mnie zdumiony i zapytał, czy ma nalać mi jeszcze. Zaprzeczyłam. No, najwyższy czas powiedzieć mu, że ja też bardzo go lubię. Ale jak? I co on sobie pomyśli? Nie, dosyć tych wstrętnych myśli. Uśmiechnęłam się do niego, dając znak, że zaraz zacznę mówić. Cały czas cierpliwie czekał.

- Chciałam ci coś powiedzieć na temat tego, co się zdarzyło i tego, co jakiś czas temu ty mi powiedziałeś - zaczęłam się denerwować i spojrzałam na swoje ręce, które bawiły się szklanką. - Na temat tego naszego pocałunku. - Spojrzałam na niego. Był poważny i cały czas patrzył się na mnie. Ponownie spuściłam wzrok. - Otóż to wszystko bardzo mnie zaskoczyło, bo wcześniej myślałam, że to jest fajne. Wcześniej, znaczy zanim się to stało. Ale wiedziałam, że tak nie może być, no a jak już się stało, to sama nie wiedziałam, co się dzieje. - Położył dłoń na mojej ręce, odsuwając szklankę na bok. Spojrzałam na niego. Cały czas słuchał. - A później ty powiedziałeś, że mnie bardzo lubisz i w ogóle, a ja milczałam i dzisiaj tego żałowałam. Dlatego byłam zmartwiona.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz