37

2K 196 5
                                    

Wracała wolno ulicą do domu. Naciągnęła mocniej czapkę na uszy i poprawiła szalik. Pogoda była coraz gorsza. Zaraz po Nowym Roku zima postanowiła przypomnieć wszystkim o sobie. Jutro wracała na studia, a on się nie odezwał. Znowu zniknął z jej życia. Minął już tydzień od ich spotkania. "Zobaczymy" - powiedział. Równie dobrze mógł milczeć, nie odpowiadać. Weszła do domu i zdjęła ubranie. Chciała napić się ciepłej herbaty, ale w korytarzu usłyszała głos ojca.

- Justyna to ty?

- Tak tato.

- Czy mógłbym cię prosić na chwilę?

- To coś ważnego? - powiedziała lekko zirytowana.

- Myślę, że tak.

Zawróciła i weszła do gabinetu ojca. Siedział za biurkiem.

- Zamknij drzwi, proszę.

Wstał i wskazał jej miejsce na kanapie. Usiedli obok siebie, a on przyglądał jej się przez moment.

- Co się stało? - zapytała.

- Wiesz, okazuje się, że tak naprawdę to chyba nie znam swojej córki tak dobrze, jak by mi się wydawało.

- Co masz na myśli tato?

Ale on tylko się uśmiechnął.

- Jednak po chwili zastanowienia jakoś wcale mnie to nie dziwiło. Twoja mama też była pełna sprzecznych pozorów.

- Tato, powiesz mi w końcu, o co chodzi? - zaczęła się denerwować.

- Miałem dzisiaj gościa. Nie był umówiony, więc nie chciałem tracić czasu, ale przekonał mnie do rozmowy. Powiedział mi, że przychodzi w sprawie związanej z tobą. Nie było innego wyjścia, musiałem go wysłuchać. - Milczała ze spuszczonym wzrokiem. - Nie jesteś ciekawa, kto to był?

- Jestem.

- Nie słyszę, co mówisz moja droga.

Podniosła głowę i patrząc na ojca, powtórzyła, że owszem, jest ciekawa, kto to był.

- Alain Morel.

Siedziała cicho pod czujnym spojrzeniem ojca. Nie wiedziała, czy się cieszyć, czy płakać. Nic o tym nie wiedziała, a już na pewno tego, po co przyszedł do jej ojca. Tysiące myśli przewijało się przez jej głowę.

- Czy teraz wiesz, o co chodzi?

- Nie wiem - patrzył na nią zdumiony - może ...

- Dobrze, że on był bardziej rozmowny, bo widzę, że od ciebie i tak bym się niczego nie dowiedział. Otóż powiedział mi, że od prawie pół roku jest zakochany w mojej córce i nie jest w stanie nic na to poradzić. Bardzo chciał o tobie zapomnieć, ale nie potrafi. Podobno, ilekroć się spotykaliście, było jeszcze trudniej. Powiedział, że przyszedł do mnie, ponieważ sam nie wie, co ma zrobić. Jeśli ja kategorycznie zabronię mu wszelkich kontaktów z tobą, uszanuje moją wolę. Będzie miał dla siebie logiczne wytłumaczenie. Zapytałem więc go, dlaczego miałbym tak zrobić. Powiedział mi, że przez to, jakie ma nazwisko i kto jest jego ojcem. Że na pewno takie wyznanie budzi moje podejrzenia, iż może mu chodzić tylko o jedno. Że to wszystko jakiś plan, który ma na celu dobranie się do naszego majątku. Powiem ci szczerze, że o niczym takim w pierwszej chwili nie pomyślałem. Byłem za bardzo zdumiony tym, że może cię interesować ktoś taki i to z wzajemnością. Jak dla mnie to dzieli was spora przepaść i nie mam tu na myśli, tylko wieku. Powiedziałem mu więc, że nie ma dla mnie znaczenia jego nazwisko, ani to, kto jest jego ojcem. Jedyną rzeczą, jaka mnie interesuje to szczęście mojej córki. - I zamilkł.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz