38

2.4K 179 11
                                    

Who the hell is Arthur?

Niektóre dzieci przyprowadzają do domu bezpańskie psy, a ona przyprowadziła jego. Co prawda miał rodzinę i dom, ale kiedy zobaczyli go po raz pierwszy, pomyśleli, że przypomina im właśnie takiego zagubionego psiaka. Był wysoki i przeraźliwie szczupły, a na dodatek padał deszcz i cały był mokry.

- To mój kolega z klasy - powiedziała, a on się przedstawił i przywitał z nimi. - Zaprosiłam go na obiad.

Nie mieli nic przeciwko, więc razem w czwórkę zasiedli do stołu w salonie. Patrzył na nich swoimi dużymi, niebieskimi oczami, górując nad stołem.

- Artur dołączył do klasy w zeszłym roku. Jego rodzina przeprowadziła się do miasta - powiedziała Kiki, nalewając zupę. - W pewnym sensie też jest nowy w naszej klasie i ma mało znajomych, ale za to jest mądry i nie odstaje od reszty jak ja. Zgodził się pomóc mi w nadrobieniu zaległości.

- To świetnie - powiedział Kuba. - Poza tym jesteś ostatnio strasznym odludkiem, więc trochę towarzystwa dobrze ci zrobi.

- Trele morele - nie jestem żadnym odludkiem - i zerknęła na Ulę. - Po prostu jestem zajęta.

Po obiedzie podano deser. Artur odpowiadał na ich pytania, skąd pochodzi, dlaczego jego rodzina się przeniosła i tak dalej. Powiedział, że on również, jak Kasia, chce iść na medycynę, dlatego mogą razem przygotowywać się do egzaminów.

###

- Trochę to dziwne - powiedziała Ula, kiedy została sam na sam z Kubą.

- Co masz na myśli?

- Kiki chodzi do tej szkoły już kilka miesięcy, a jeszcze nigdy nikogo nie przyprowadzała. I ta bezinteresowna pomoc?

- Chyba szukasz dziury w całym - uśmiechnął się do niej.

- Może masz rację, ale ja i tak wiem swoje - powiedziała. - Tutaj musi być drugie dno.

- Chyba nie chcesz sprawdzać, co robią sam na sam w pokoju - i podszedł do niej. - I czy aby na pewno się uczą.

- Nie głuptasie - zaśmiała się. - Oby dwoje wiemy, że Kiki nie jest święta. A metody antykoncepcji opanowała już do perfekcji. Po prostu coś mi tu nie gra.

- Masz rację. Stoimy tu tak i nic - po czym ją pocałował.

###

Nie rozmawiali już więcej na ten temat. Artur przychodził do ich domu wtedy, kiedy Kiki nie miała korepetycji. Uczyli się bardzo dużo. Czasami do późna wieczorem. Oczywiście na bal maturalny postanowili iść razem. Kiedy Ula zapytała ją, czy ich przyjaźń może być czymś więcej, Kiki zaprzeczyła.

- No co ty - powiedziała. - To tylko kolega z klasy, pomaga mi w nauce. Tak, jak ustaliliśmy.

- Ustaliliście?

- Tak się umówiliśmy. A to, że idzie ze mną na ten głupi bal, nic nie znaczy. Musimy tam być oboje, więc czemu nie razem? Rany. Chyba nie uważasz, że może mi się podobać taki ktoś jak on? Nie jest nawet mężczyzną.

- Słucham?

- No sama widzisz, jak wygląda. Przypomina raczej chłopca niż mężczyznę.

- Chyba jesteś dla niego za surowa. Przecież nie tylko wygląd się liczy.

- Bardzo zabawne. Odezwała się narzeczona przystojnego mężczyzny. Nie bądź hipokrytką.

- Nie jestem - powiedziała ciszej Ula.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz