42

2.1K 162 6
                                    

„Sen o przeszłości"

- Jak możesz być taki bezduszny - powiedział bardzo już zdenerwowany. - Czy nie rozumiesz, że ona umiera? Kuba potrzebuje teraz wsparcia. Od nas wszystkich i od ciebie też. Jesteś jego ojcem. Kto inny może go lepiej zrozumieć niż ty! Sam patrzyłeś na to, jak mama umierała. Co wtedy czułeś?

- Nie mieszaj w to matki - odezwał się ostro. - To nie twoja sprawa. Sam sobie jest winien, od razu wiedziałem, że ten związek jest skazany na porażkę.

- Jedyną porażką jaką widzę, jesteś ty sam - powiedział Wojtek, nie kryjąc irytacji. - Jesteś potworem. Zaczynam wątpić w to, czy kiedykolwiek kochałeś kogoś naprawdę. Kuba miał rację - ty nie masz serca. Sprzedałeś je jak wszystko inne w tej rodzinie.

Po czym wyszedł, nie czekając na jego odpowiedź. Do pokoju wkroczyła Benedetta, która właśnie wróciła z miasta i słysząc kłótnię, sama chciała w niej wziąć udział.

- Co się stało? O co mu chodziło? - zainteresowała się ożywioną wymianą zadań między ojcem a synem. Ale jej mąż milczał. - Do prawdy, mogłeś się bardziej przyłożyć do ich wychowania. Teraz nie miałbyś ...

- Zamilcz - przerwał jej nagle i ruszył w stronę drzwi. - Idę do swojego gabinetu i proszę mi nie przeszkadzać.

Siedział tak w swoim wygodnym fotelu za biurkiem i przeglądał papiery, które wcale tego nie wymagały. Około piętnastej Benedetta zajrzała do niego, zapraszając na obiad.

- Chyba prosiłem o coś - odburknął, a ona zaraz się wycofała i zamknęła za sobą drzwi. Wstał z fotela i podszedł do kanapy. Bolała go głowa, więc się położył i zamknął oczy.

###

Patrzyła na niego swoimi ciemnymi, nieprzeniknionymi oczami. Mógłby przysiąc, że jest dla niej jak otwarta księga, w której wszystko można wyczytać. Nie miał się gdzie ukryć.

- Dlaczego akurat dzisiaj? - zapytała.

- Jutro wyjeżdżam na tydzień do Włoch.

- Do Włoch - uśmiechnęła się. - Jak ci zazdroszczę.

- Nie ma czego - skrzywił się. - To nie wczasy, tylko praca.

Ale ona uśmiechnęła się i pociągnęła łyk z kubka. Nadal bacznie się mu przyglądała.

- Co ci się stało w czoło?

- A nic - dotknął plastra na skroni. - Uderzyłem się.

- Sam się uderzyłeś? - zaśmiała się.

- W sumie tak - odparł w zadumie, patrząc gdzieś w okno. - Prawdę mówiąc nie sądziłem, że się jeszcze zobaczymy, po naszym ostatnim spotkaniu.

###

Obudził się nagle zlany potem. Była czwarta nad ranem. Opadł z powrotem na poduszkę od kanapy. „Justyna" - pomyślał. I ta jedna myśl stała się dla niego tak bardzo nieznośna i dokuczliwa, że w końcu wstał i wyszedł z domu do ogrodu. Było chłodno, wiał lekki wiatr. „Prawie tak samo, jak wtedy" - pomyślał. Miał wrażenie, że o czymś zapomniał, że coś zgubił po drodze. Usiadł na ławce i został tam do wschodu słońca. Potem zjawił się ogrodnik.

Przez cały następny tydzień bardzo źle sypiał. Sen przychodził około pierwszej, drugiej w nocy, a kończył o czwartej nad ranem. Po głowie kołatał mu wciąż ta sama myśl. „Justyna".

„To bez sensu" - pomyślał i wsiadł do samochodu około godziny wpół do piątej rano. „Na pewno będzie spała. Tylko ją zobaczę i szybko wyjdę." Liczył, że to ukoi jego sumienie. W szpitalu przedstawił się ochronie i powiedział, że syn prosił go o sprawdzenie, czy u żony wszystko w porządku. Strażnicy spojrzeli na siebie zdziwieni dość wczesną porą, ale przepuścili go, udzielając rad, gdzie leży pani Kraft. Ostrożnie wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Zbliżył się po cichu do dużego łóżka. Jego synowa leżała z zamkniętymi oczami. Chyba spała. Z jej rąk i nosa wychodziło pełno rurek i wężyków. Pokój był lekko oświetlony, ale od razu wydała mu się nienaturalnie blada i bardzo wychudzona. Oddychała niespokojnie i płytko. Jej duży brzuch poruszał się razem z nią.

###

- Wili, czy to ty? - wyszeptała.

- Tak, kochanie. Czy chcesz się napić?

Skinęła głową i wzięła kilka niewielkich łyków wody z kubka, który jej podał. Następnie odstawił go i usiadł przy niej, trzymając ją za rękę.

- Jak się dziś czujesz? - zapytał.

- Dobrze - starała się uśmiechać. - Ale to już chyba długo nie potrwa. Słyszałam, co mówili lekarze.

Zaklną w myślach na tych szarlatanów. Tyle razy im mówił, by wyniki badań omawiali na korytarzu, a nie nad jej łóżkiem. Musi z nimi ponownie porozmawiać.

- Wili?

- Tak? - Patrzył na jej twarz. Mówiła coś, ale nic nie słyszał.

###

Nagle jakby ocknął się i zobaczył, że patrzy na niego. Trzymał jej dłoń w swojej. Zaraz ją cofnął. Uśmiechnęła się i wyszeptała.

- Myślałam, że to Kuba.

- Przepraszam, nie chciałem pani obudzić - i zaczął się wycofywać.

- Proszę nie odchodzić.

Zatrzymał się i stał jak sparaliżowany. Był prawie pewien, że przed chwilą widział swoją żonę w tym łóżku. Potarł wolno czoło i oczy. Mówiła coś, ale nie słyszał. Dała mu znak ręką, żeby się zbliżył. Przesunął się.

- Ciężko mi mówić - wyszeptała. - Niech pan usiądzie na krześle blisko mnie.

Zrobił to, o co prosiła.

- Nie chciałem pani obudzić, jest jeszcze bardzo wcześnie.

- Dla mnie to bez znaczenia. Jestem tu zamknięta już od kilku miesięcy. Pory dnia praktycznie się zatarły. Jest ciemno albo jasno.

Przełknęła ciężko ślinę.

- Czy dać pani coś do picia?

- Poproszę.

Pomógł jej się napić.

###

- Opiekuj się nimi, dobrze?

Patrzył z niedowierzaniem.

- Oczywiście, że będę się nimi zajmował.

- Kuba będzie ... - nie dosłyszał - a Wojtek ... - znowu tylko ruchy jej ust. Zamknęła oczy.

- Nie rozumiem kochanie - powiedział bezsilnie.

###

Patrzył na jej usta, jak starają się otworzyć karton owinięty przeźroczystą folią. Nie mógł się opanować i zabrał jej go, odkładając na bok. Patrzyła na niego pytająco.

- Wolę żeby twoje usta dotykały moich niż tego paskudztwa.

Nachylił się do niej i jedną ręką objął jej głowę, przysuwając bliżej swojej twarzy. Pocałował ją bez wahania. Oddawała mu pocałunki, ale po chwili wyzwoliła się.

- Poczekaj - i odepchnęła go. - Usiądź i oprzyj się, dobrze?

...

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz