7

4.7K 248 18
                                    

Cała łazienka wypełniła się parą. Było mi ciepło i duszno. Włożyłam szlafrok i przetarłam lustro ręką. Wytarłam włosy ręcznikiem i zaczęłam je suszyć suszarką. Kiedy ją wyłączyłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiona podeszłam do domofonu.

- Tak, słucham?

- Tu Kiki - usłyszałam. - Jestem z Julkiem. Wpuścisz nas?

- Tak.

Weszli do środka. Julek przywitał mnie jak zawsze bardzo serdecznie.

- Przyszliśmy cię gdzieś wyciągnąć - powiedziała Kiki - ale wiedzę, że jesteś zajęta i gdzieś wychodzisz. Bo chyba nie idziesz już spać?

Była godzina dwudziesta. Nie chciałam iść jeszcze spać, ale nigdzie też nie wychodziłam. Udałam, że nie słyszę jej aluzji i rzekłam:

- Nie, nie mam żadnych planów. Może wejdziecie dalej?

Usiedliśmy w kuchni.

- Idziemy dziś posiedzieć do baru, może będzie karaoke - krzyknęła Kiki - i Jul ... chcemy, żebyś poszła z nami.

Dopiero teraz zauważyłam, że Kiki miała na sobie krótką spódniczkę, bluzkę z dekoltem i wysokie, czarne kozaki. Julek ubrany był jak zawsze. Uśmiechał się do mnie serdecznie. Patrząc na niego, już chciałam odpowiedzieć "tak", lecz szybko się opanowałam.

- Dziękuje, ale ja raczej zostanę w domu. To miło z ... waszej strony, że o mnie pomyśleliście, ale ja się dzisiaj nigdzie nie wybieram.

Odmowa moja wywołała bardzo odmienne reakcje ze strony moich gości. Kiki promieniała ze szczęścia, a Julek z zawodu.

- No cóż - zabrała głos Kiki - skoro nie chcesz, to przecież nie będziemy cię zmuszać, prawda Julku?

- Tak to prawda - odparł. Kiki triumfowała, lecz po chwili mina jej zrzedła, gdyż Julek oświadczył, że on nie idzie beze mnie.

- Co! Dlaczego? - Julek patrzył na nią karcąco. Skrzyżowała ręce, a minę miała pełną niedowierzania. Julek jednak nic jej nie tłumaczył, tylko zwrócił się do mnie:

- Urszulo, choć z nami. Na pewno będzie fajnie. W trójkę będzie weselej.

- Chcesz przez to powiedzieć - wtrąciła Kiki, - że ze mną nie można dobrze się bawić?

- Ależ skąd - odpowiedział Julek i uśmiechnął się do niej. Natychmiast umilkła i usiadła na krześle.

- Nie daj się długo prosić - mówił dalej, - choć z nami. Dostałem kilka zaproszeń od pacjenta ze szpitala.

- Naprawdę jesteś przemiły, ale ja nie chcę.

- Nie prawda. Nikt nie lubi siedzieć sam w domu.

- Tak, masz rację, ale trzeba mi było o tym wcześniej powiedzieć. Nie jestem gotowa do wyjścia - broniłam się.

- Gdybym tylko mógł, z pewnością bym cię zawiadomił, ale nie miałem jak. Proszę cię, daj się namówić. Jeśli nie pójdziesz, to ja także zrezygnuję i pojadę do domu.

Kiki chyba naprawdę przejęła się jego słowami, ponieważ powiedziała:

- Och Ulka, choć z nami. Nie psuj nam wieczoru.

Marny argument i mało przekonujący. Mimo wszystko znalazłam się w niezręcznej sytuacji. Patrząc na ich twarze, nie mogłam ponownie powiedzieć nie. Patrzyliśmy na siebie. W końcu Julek powiedział:

- Widzę, że cię przekonaliśmy - uśmiechnął się, - dlatego idź się szybko ubrać, a my tu na ciebie poczekamy.

Nie mówiąc nic, poszłam do drugiego pokoju. "O mamo, w co ja się wpakowałam." A zaraz potem napadła mnie gorsza myśl: "W co ja się ubiorę?" Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wślizgnęła się Kiki.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz