35

2.2K 176 4
                                    

Przez cały wrzesień musiała się bardzo pilnować, by nie popadać w melancholie przy rodzinie. Ciotka i tak czasami patrzyła na nią dziwnie z ukosa. Coś podejrzewała, choć sama nie wiedziała co. Czasami tłumaczyła to sobie tym, iż od października Justyna zamieszka w nowym mieście, sama z dala od bliskich i być może to napełnia ją smutkiem. Czasami jednak trudniej było jej wmówić to sobie, gdy ukradkiem widziała, jak dziewczyna patrzy gdzieś w dal nieobecna duchem. Przemknęła jej nawet przez głowę myśl, że wszystko to zaczęło się od przyjęcia urodzinowego Juli. Ale praca w klinice i przychodni na tyle ją absorbowały, iż porzuciła ją szybko.

Jesień nadeszła szybko i rozstanie Justyny z domem również. Zamieszkała sama w wynajętym mieszkaniu niedaleko uczelni. Nie wyobrażała sobie życia w akademiku, tak blisko z innymi ludźmi. Dzielić z kimś pokój? To mogło być ciekawe doświadczenie, ale za bardzo się bała. Zawsze była sama. Chciała dobrze zacząć pierwszy rok, a słyszała różne opowieści o imprezach w akademikach.

Już od pierwszych dni było bardzo dużo nauki. Większość ludzi na roku wiedziała, po co przyszła na te studia. Bardzo ciężko pracowali na to, by się tu dostać. Dlatego też podobała się jej atmosfera skupienia i nauki na uczelni. Koleżanki i koledzy z grupy okazali się bardzo przestępni. Nie mieli w sobie tej śmiesznej pychy i dumy bycia lepszym, no chyba że w nauce, ale ona zawsze uczyła się dobrze. Czasami tylko jedząc samotnie kolację, zastanawiała się, co u niego słychać? Czy może właśnie przymierza swój ślubny garnitur? ...

Na weekendy do domu nie jeździła, tłumacząc się dużą ilością nauki, co było prawdą. Jednak nie był to prawdziwy powód. Podobało jej się samodzielne życie, gdzie niczego nie musi udawać, gdzie niczego nie musi ukrywać.

###

Siedziała samotnie w któryś piątkowy wieczór nad książkami, robiąc notatki, kiedy usłyszała dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiona podeszła i otworzyła je. Przez chwilę nie mogła uwierzyć w to, kogo zobaczyła. To było on - Alain. Nie mogła też wydusić z siebie słowa.

- Mogę wejść? - zapytał.

- Tak - odzyskała głos i wpuściła go do środka.

Wszedł dalej i zdjął mokry płaszcz. Na ziemi postawił skórzaną teczkę. Wyglądał tak samo, jak go sobie zapamiętała. Nagle zdała sobie sprawę, że jest ubrana w stary sweter i spodnie od dresu.

- Może szybko się przebiorę?

- Nie ma takiej potrzeby - powiedział i stanął koło okna.

- Skąd wiedziałeś, że tu mieszkam?

- Wystarczyło trochę popytać.

- W takim razie co tutaj robisz? - patrzył na nią znowu tak przenikliwie.

- Interesy, jutro wyjeżdżam.

- A jak długo już tu jesteś?

- Tydzień.

- A do mnie przyszedłeś po to, bym mogła przeprowadzić ten wywiad?

- Nie - uśmiechnął się i podszedł do niej. Dotknął delikatnie palcem jej twarzy. - Nic się nie zmieniłaś. Nadal budzisz we mnie to, co staram się opanować. - I delikatnie pocałował ją w usta. - Jak ci się podobają studia? - zapytał, odchodząc od niej i oglądając pokój. Ale ona milczała. - Nie męczą was za bardzo?

Spojrzał na nią, gdyż nie usłyszał od niej żadnej odpowiedzi.

- Co w tobie budzę?

Uśmiechnął się.

- Namiętność na przykład.

- Po co tu przyszedłeś? - zapytała i stanęła na wprost niego.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz