Ona wie. A to oznacza kłopoty.

2.3K 198 7
                                    

- Jak już pewnie wiecie, nazywam się Maria Ford i będę uczyć was w tym roku języka angielskiego- zaczęła nauczycielka, wcześniej pozbywając się swojego granatowego żakietu z ramion i wieszając go na oparciu krzesła. - Nie jestem osobą, której macie się bać, ale jestem wymagająca i wierzcie mi, że w razie czego będę potrafiła wyegzekwować od was to, czego będę akurat chciała. Mamy przed sobą tylko rok, więc nie utrudniajmy sobie tej krótkiej "podróży" - nakreśliła w powietrzu cudzysłów i spojrzała po klasie. - Pytania?

Ręka Artura wystrzeliła w górę. Anglistka skinęła głową.

- Uczyła pani kiedyś w szkole? - zapytał.

Brunetka uśmiechnęła się.

- W każdej klasie uczniowie zadają mi to samo pytanie. Naprawdę tak was to interesuje?

Przytaknęliśmy gorliwie, a uśmiech na twarzy nauczycielki poszerzył się.

- Nie wiem, do czego wam potrzebna ta informacja, ale proszę. Wcześniej uczyłam parę lat w warszawskim gimnazjum.

Niemożliwe, przecież ona nie może mieć więcej niż dwudziestu pięciu lat. Wszyscy wymienili podejrzane spojrzenia. Ona wyglądała zbyt młodo jak na taki staż.

-To ile ma pani lat? - wypalił Artur, jakby czytając mi w myślach. Mistrz subtelności. 

- A nie słyszałeś, że kobiet się o wiek nie pyta? -uśmiechnęła się Marysia. - Nie wiem jak to się dzieje, ale dwie poprzednie klasy pytały mnie o to samo. Macie jakieś połączone umysły czy coś w tym guście?

- Raczej coś w tym guście - wyszczerzył się chłopak. -  Odpowie pani?

- Skoro to nasza pierwsza lekcja, to niech będzie - dlaczego ta kobieta wciąż się uśmiecha? To aż nienaturalne... No, ale swoją drogą urocze. - Mam dwadzieścia dziewięć lat.

Jedenaście lat różnicy... Mój mózg z niewiadomych przyczyn od razy to policzył, a ja z jeszcze bardziej niejasnych pobudek natychmiast się tym przejęłam.

- Nie wygląda pani na tyle - oznajmił Artur. - Szczerze.

- Szczerze dziękuję za komplement - zaśmiała się brunetka. - Dobrze, sprawdzę obecność i zapiszemy temat. Przez ten czas przygotujcie karteczki z imionami i proszę, noście je dopóki się nie poznamy.

Kobieta zaczęła czytać listę, a ja wyrwałam kartkę z zeszytu i na chwilę się wyłączyłam. Nie musiałam się pilnować, moje nazwisko i tak było przedostatnie na liście. 

Dyskretnie spoglądałam na sprawdzającą listę obecności anglistkę. Przyciągała mój wzrok w niewyjaśniony i niejasny sposób. Wyglądała uroczo, kiedy tak pochylała się nad dziennikiem, a częściowo zapuszczana grzywka opadała na jej drobne czółko.

- Co o niej sądzisz? - syknęła do mnie Tośka, zaginając rogi kartki tak, żeby można było ją postawić. 

- Wydaje się miła - uśmiechnęłam się, robiąc to samo co moja przyjaciółka. - Ale zobaczymy jaka będzie przy bliższym poznaniu. Na razie ciekawi mnie jak ona może tak cały czas się szczerzyć. Ja już dawno dostałabym szczękościsku.

- Prawda? - kiwnęła głową szatynka, kreśląc na papierze imię "Antonina". - Jestem! - oznajmiła głośno, gdy nauczycielka wyczytała jej nazwisko. - Powiem ci jedno, Kora. Może ona i nie jest jakaś bardzo urodziwa. Ale takie nogi to bym chciała - rozmarzyła się.

- Kto by nie chciał? - zachichotałam i ozdobnie wpisałam swoje imię w kartkę, dorysowując serduszko nad "i".  Tak dla lepszego efektu.  - Są obłędne.

The Sister of my Crush  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz