Zachowujesz się jak jej prywatna dziwka

1.9K 178 19
                                    

No to lecimy z tym koksem :P

Tośka mnie potępia. O innych nie mogę nic powiedzieć, bo tylko ona wie o mojej sytuacji. Ale ja nie uważam, bym robiła coś, czego mogłabym się wstydzić. Moje życie, moje decyzje. W końcu jestem już pełnoletnia.

Zresztą opinia Tośki nie jest obiektywna. Ona od początku nie lubiła Marysi i to z wzajemnością. Ale czy dziewczyna, która tak pyskuje, wylewa na nauczycielkę niestężoną galaretkę i rozpuszcza o niej niewybredne plotki może wzbudzić sympatię? Nie wydaje mi się.

Nikt nie zauważył tego, jak bardzo stroję się do szkoły. Ale to można usprawiedliwić tym, że zawsze starałam się być modna i elegancka, więc nie było to dla nikogo nic nowego.

A starać się musiałam. Nasz romans trwał już od trzech miesięcy. Minęło to dość szybko, nawet nie zauważyłam kiedy. I muszę powiedzieć, że przez ten czas stałam się jej ulubienicą także na lekcjach. Oczywiście na wszelkie kartkówki przesadzała mnie do pierwszej ławki, ale do tego także przywykłam. Tak jak do tego, że niespodziewanie wzywała mnie do siebie w czasie przerw. Ale tylko, gdy miała lekcje w malutkiej językowej salce na końcu korytarza. Bo tam nikt nie mógł nas usłyszeć.

Przez ten czas moje uczucia do Marysi... Ewoluowały w pewien sposób. Ja chyba się w niej zakochałam. Przynajmniej to czuję zawsze kiedy jest obok. Zawsze kiedy mnie całuje czuję tysiące motyli kołaczących się w moim brzuchu. Tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć.

-Przepraszam, że powiem to wprost – Tośka oparła się o ścianę łazienki. - Ale jako twoja przyjaciółka, chcę być z tobą absolutnie szczera. Od trzech miesięcy zachowujesz się jak jej prywatna dziwka.

Przewróciłam oczami, nie przerywając smarowania błyszczykiem po wargach.

-Przesadzasz.

-Kora, ja NIE przesadzam – westchnęła szatynka. - Już nieważne, że to ta szmata. Ona po prostu się wykorzystuje.

-Myślisz, że powinnam poprawić makijaż? - zapytałam jak gdyby nigdy nic.

-Ja mówię poważnie! Nie uciekaj od tematu!

-Nie uciekam od tematu – mruknęłam. - Po prostu wałkowałyśmy go już setki razy.

Tośka założyła ręce na piersiach.

-I do jakiej konkluzji doszłaś?

-Wiesz, że ja chyba ją kocham? - rozmarzyłam się.

-Założę się, że ona ciebie nie.

Popatrzyłam na nią wściekle.

-A skąd ty to możesz wiedzieć?

-A czy kiedykolwiek robiłyście coś innego poza samym seksem? - odbiła piłeczkę Tośka. - Czy kiedykolwiek rozmawiałyście przez dłużej niż kilka minut? I nie mówię tu o lekcjach ani grze wstępnej – zaznaczyła.

-O-oczywiście, że tak! - zawahałam się.

-A ja myślę, że nie – mruknęła Tośka. - Ale i tak mi nie uwierzysz, więc mam pomysł. Po prostu jej to powiedz. Wtedy przekonamy się, kto miał rację. Ja mówię, że tego nie odwzajemnia.

-A żebyś wiedziała, że jej to powiem! - parsknęłam jak kotka, chwyciłam torbę i wyszłam z łazienki z dumnie zadartą do góry głową.

Właściwie racja. I tak zwlekałam z tym tak długo. Pójdę i po prostu jej to wyznam. Jestem pewna, że będzie magicznie.

Z tym postanowieniem przekroczyłam próg sali sześćdziesiąt dziewięć. Marysia siedziała za biurkiem i uzupełniała dziennik. Była ubrana w białe jeansy, granatową kamizelkę i czarno-białą koszulkę. Włosy spięła z tyłu spinką, jednak niesforny kosmyk jak zwykle opadał na czoło przysłaniając jej oczy. Kiedy otworzyłam drzwi podniosła głowę i spojrzała na mnie zdziwiona:

-Korneelia? Co ty tu robisz?

-Ja... - zacięłam się. Głupio powiedzieć tak wprost. - Chciałam cię zobaczyć, to wszystko.

-To miłe – uśmiechnęła się i wstała. - Jesteś urocza, skarbie. Ale nie mam teraz czasu – wygięła usta w podkówkę i pogładziła mnie po policzku. - Nadrobimy to jeszcze.

-Nie masz dla mnie czasu od tygodnia – zauważyłam.

-Widzimy się codziennie na lekcjach.

-To nie to samo – mruknęłam.

-No już dobrze, dobrze – uśmiechnęła się. - Wpadnij do mnie dzisiaj o szesnastej, okay?

-Szesnasta będzie w porządku – kiwnęłam głową.

-Cieszę się – ujęła moją twarz w dłonie i złożyła krótki pocałunek na moich ustach. - Wynagrodzę ci wszystko, zobaczysz.

***

-Pójdziemy dzisiaj do parku? - spytała Tośka, kiedy wracałyśmy ze szkoły. - Ma być ten przystojniak o którym ci mówiłam.

-Ty nadal o tym gościu z zawodówki? - przewróciłam oczami. - Nie wydaje ci się, że ta jego chichuała jest podejrzana? Taka trochę mało męska.

-Bardziej męska od miss Mercedes – wyszczerzyła się Antonina. - To jak, pójdziesz ze mną?

-Mam... Inne plany – spuściłam wzrok.

-Znowu spotykasz się z tą dziunią?

-Nie nazywaj jej tak – zaoponowałam. - Dzisiaj będzie inaczej. Chcę jej w końcu powiedzieć... No wiesz.

-Ach tak – kiwnęła głową Tośka. - Więc równie dobrze mogę to nazwać waszą ostatnią randką.

-Dlaczego jesteś taka niemiła?

-Ja jestem niemiła, Kora? Serio? Olewasz mnie już któryś raz z powodu tej pindzi!

-Nie muszę spędzać z tobą każdej wolnej godziny!

-Nie, nie musisz. Ale trochę zaangażowania byś mogła okazać, wiesz? - wściekle oznajmiła szatynka. - Nie było cię przy mnie, kiedy włóczyłam się sama po mieście bo Crissy zaprosiła swoje psiapsiółki i chciała zaciągnąć mnie do wybierania śpioszków. Nie było cię, kiedy Artur znowu się do mnie przystawiał. Nie było cię nawet, kiedy potrzebowałam towarzystwa na imprezie u Meli. Musiałam wziąć Kamilę, a wiesz jaka z niej szmata. Do tej pory nie wiem, czy nie powiedziałam czegoś niewłaściwego po pijaku!

-Marysia miała rację – warknęłam. - Zachowujesz się jak samolubna rozkapryszona...

-Więc świetnie, idź sobie do niej! - parsknęła Tośka. - Ale nie mów potem, że cię nie ostrzegałam. Czy ty w ogóle pamiętasz dlaczego wyrzucono mnie z tych jej kretyńskich lekcji? Nie? I bardzo dobrze, bo nie miała nawet konkretnego powodu! Po prostu chciała mnie od ciebie odsunąć, taka jest prawda!

-Wyrzuciła cię, bo miałaś niskie wyniki! I nie dopowiadaj sobie do tego podtekstów!

Szatynka machnęła ręką zrezygnowana.

-Co ja cię będę przekonywać? Ta szmata i tak zrobiła ci już pranie mózgu.

-Odwal się od niej – burknęłam i odwróciłam się na pięcie. - Spieszę się, cześć!

-Jeszcze wrócisz do mnie z płaczem! - krzyknęła za mną szatynka.

***

Nie powiedziałam Jej. Nie powiedziałam Jej tych dwóch najważniejszych słów, które miałam Jej do przekazania. Ale byłam zbyt wściekła. A ona zbyt napalona. I tak jakoś to wyszło.

Tośka nie odbiera ode mnie telefonów. No cóż, jest uparta. Ale ja jej przepraszać nie będę. Nie będzie obrażała mnie i mojej dziewczyny.

Bo chyba mogę ją tak nazwać...

Prawda?


Mamy pierwszy rozdział naszego maratonu :P

27 gwiazdek + 10 komentarzy = kolejny rozdział

Czekam na wasze opinie ;) 

The Sister of my Crush  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz