Najpierw Ford, teraz Mercedes... Ale z ciebie miłośniczka motoryzacji.

2.3K 191 10
                                    

Zapomniałam zapytać... Jak wam się podoba nowa okładka?

- Wiedziałam! - pisnęła Tośka, uderzając moje ramię i zwracając na siebie uwagę wszystkich wokoło. - Przynajmniej raz w życiu mogę ci powiedzieć - a nie mówiłam?

- Daj spokój - machnęłam ręką. - Ta sytuacja jest psychiczna. Co ona sobie myśli do cholery? Że ma u mnie jakieś szanse?

- No tak... Ciekawe co sobie myśli... - uśmiechnęła się ironicznie szatynka. - Co może sobie myśleć, kiedy siadasz w pierwszej ławce i specjalnie świecisz przed nią cyckami?

- To ona mnie tam posadziła! - zaprotestowałam. - I wcale nie świeciłam cyckami!

- Tak, tak jasne - puściła mi oko Tośka. - Ślepa nie jestem, my darling. 

- Słuchaj, T. - spojrzałam na nią. - Zrobiłam to, bo chciałam coś sprawdzić. Nie jestem lesbijką, żeby ją podrywać.

- Kora, kiedy w końcu zaakceptujesz i przyznasz wprost, że jesteś bi? - westchnęła dziewczyna. - Pamiętasz Luizę?

-Daj spokój, to było gimnazjum. -wzruszyłam ramionami. - Dawno i nieprawda.

-Może i dawno, ale nie wmawiaj mi, że tego nie było. Kora, ty zachowywałaś się przy niej zupełnie nienaturalnie! Nie poznawałam cię i ty sama siebie nie poznawałaś! Kurde, ty zaczęłaś chodzić w biurowych koszulach, pojechałaś na jakieś nudne wykłady uniwersyteckie i całe lekcje się na nią gapiłaś. Nie mów więc, że to wszystko było po nic!

-Dobra! Calm down! - przewróciłam oczami. - Nie zaprzeczam. Ale to był odosobniony przypadek. 

-Już nie taki odosobniony, sama widzisz... - uśmiechnęła się szelmowsko Tośka.

- Błagam - jęknęłam. - Nie wmawiaj mi, że czuję coś do tej laski. Uczepiła się mnie i tyle!

- Nie będę cię przekonywać- wzruszyła ramionami szatynka. - Ale ja już nie mogę się doczekać, kiedy znowu powiem ci "A nie mówiłam".

- Nie doczekasz się - zachichotałam. - Ale marzyć możesz.

- Jasne, jasne - kiwnęła głową dziewczyna. - Najpierw Ford, teraz Mercedes, co? Niezła z ciebie miłośniczka motoryzacji.

- Wal się - zachichotałam, wymierzając jej kuksańca w bok.

Mogłam się z tego śmiać. Ale wspomnienie wstydu, jakiego najadłam się w czerwcu, kiedy poszłam do Forda, żeby dać mu różę zostanie ze mną po wsze czasy. Do dziś pamiętam to uczucie podekscytowania, kiedy zaczęłam bardzo powoli rozpinać guziki białej koszuli, ukazując wyłaniający się spod niej czerwony koronkowy stanik. Do dziś pamiętam jego zafascynowany wzrok i te kilka sekund, w których wydawało mi się, że wszystko idzie zgodnie z moimi zamierzeniami. Pamiętam też, jak szybko potrząsnął głową, spojrzał mi w oczy i powiedział "Kornelia, skończ ten teatrzyk. Ubierz się.". Pamiętam uczucie wstydu, które na mnie wtedy spadło. Pamiętam z jakim zawodem i obrzydzeniem patrzył na mnie po tym wszystkim. Ja nadal wszystko pamiętam...

***

- Masz już pomysł na strój na domówkę u Artura? - zapytałam Tośkę, kiedy wracałyśmy ze szkoły. 

- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Ja się tam specjalnie nie staram. 

- Tak, jasne - zaśmiałam się. - Zawsze tak mówisz, a potem przychodzisz odstawiona jak milion dolarów.

- No widzisz, to po co pytasz? - wyszczerzyła się szatynka. - Spokojnie, Kora. Tak cię wystroimy, że będziesz wyglądać jak dwa miliony dolarów. Albo nawet trzy!

-No ja mam nadzieję - zaśmiałam się. - Mam dla kogo!

Następnego dnia

No po prostu pięknie. Dwie godziny z Fordową. Wyczuwacie ten sarkazm? Mam nadzieję, bo ta kobieta doprowadza mnie ostatnio do białej gorączki. Odkąd znalazłam w dzienniku tą specyficzną wiadomość, zupełnie nie wiem, jak powinnam ją postrzegać. Raz zachowuje się jak zołza, raz zupełnie obojętnie, a innym razem wyskakuje z czymś takim. Mogłaby się w końcu zdecydować! Wciąż mam na uwadze, jak obcesowo przypomniała mi o mojej ubiegłorocznej wpadce z jej bratem w roli głównej. Do przewidzenia było, że będzie o tym wiedzieć, jednak sposób w jaki mi o tym powiedziała nie należał do najdelikatniejszych. Był zwyczajnie chamski. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby moi znajomi dowiedzieli się o tym nędznym "striptizie", jeśli można tak to nazwać. Byłabym skończona.

Czwartkowy plan wyznaczał nam angielski na pierwszej i ostatniej lekcji. Nie ma to jak źle zacząć i źle skończyć, prawda? Oczywiście do samego przedmiotu nic nie mam, ale ta wstrętna brunetka... Która swoją drogą wygląda uroczo w tym ciasnym koczku i soczewkach... Naprawdę mnie irytuje.

- Sprawdziłam wasze prace i porównałam je do waszych ocen końcowych - oznajmiła Marysia. - W większości przypadków można powiedzieć, iż się pokrywają.  Teraz wiem już mniej więcej, na co kogo z was stać. 

- Jest dobrze? - wypalił prosto z mostu Artur.

- Można tak powiedzieć - uśmiechnęła się nauczycielka. - Większość z was napisała na średnim poziomie i tylko JEDNA osoba napisała test na trzy punkty... - kobieta skupiła wzrok na Tośce. - Z trzydziestu. Myślę, że powinnaś pomyśleć nad przeniesieniem do grupy z podstawowym angielskim, Anetko.

- Antonino, tak trudno zapamiętać? - mruknęła szatynka. - I pomyślę nad tym w wolnej chwili, o ile nie zapomnę - podkreśliła ostatnie słowo i bezczelnie spojrzała na anglistkę.

- Wiesz co to pytanie retoryczne? - uniosła brew Fordowa.

- A wie pani co to prawo do nauki? - założyła ręce Tośka. - Nie może mnie pani wyrzucić z lekcji.

- Nie poradzisz sobie z tak zaawansowanym materiałem.

- U Brit... Profesor Karwińskiej dawałam radę.

- Miałaś zagrożenie.

- Ale zdałam.

- Antosiu, dobrze wiemy dlaczego. - spojrzała na nią badawczo anglistka. - Ale wiedz, że u mnie to nie przejdzie.Profesor Merc już wie, że masz dołączyć do jej grupy. Teraz - podkreśliła ostatnie słowo i uśmiechnęła się z wyższością.

Twarz Tośki wyrażała szok i niedowierzanie. Nikt nigdy nie wypomniał jej wprost bonusów jakie zdobywała dzięki temu, że jej ojciec jest burmistrzem. Zawsze była pod ochronnym kloszem i nikt nigdy nie odważył się choćby wpisać jej uwagi, choć wiele razy na to zasługiwała. Jednak jak widać Fordowa nie miała problemów z bezpośredniością. 

Prawdą było, iż szatynka nie nadawała się do grupy z rozszerzonym angielskim. Ona miała problem ze zwykłą odmianą czasownika "to be". Po gimnazjum uczęszczała do technikum logistycznego, skąd odeszła po pół roku, z powodu "braku umiejętności językowych" i "karygodnego zachowania". Technikum podlegało starostwu, więc ojciec Tośki nie miał tam tak dużych wpływów i nie mógł nic zrobić. Z tego powodu przeniósł ją do liceum, gdzie mógł odpowiednio wszystkim pokierować.

Teraz Czartoryska powoli wstała, zgromiła Marysię wściekłym spojrzeniem i oznajmiła:

- To jeszcze nie koniec.

- Ucz się pilnie, Antoniu - uśmiechnęła się słodko brunetka. - Do widzenia.

Kiedy Tośka wyszła, kobieta wróciła do omawiania testów, jakby nigdy nic.

- No więc tak jak mówiłam, poszło wam dosyć dobrze. Jedna osoba nawet napisała test na sto procent... Gratuluję, Kornelia - uśmiechnęła się do mnie, a ja poczułam jak się roztapiam. Znowu.

Do cholery, przecież się w niej nie zakochałam!

Mam niespodziewany napad weny :P 

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał ;)

Buziaki

Karo

The Sister of my Crush  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz