Ślicznie razem wyglądacie, Kornelia.

2.1K 184 8
                                    

Przy Tośce muszę grać wyluzowaną i obojętną na całą sytuację. Jednak w głębi duszy nie potrafię zignorować wydarzeń ostatnich dni. Marcel, Karol, Marysia... Naprawdę nie wiem co powinnam myśleć o każdym z nich. Gdyby chociaż serce mogło mi coś podpowiedzieć... Jednak ono reaguje szybszym biciem zarówno na chłopaka, jak i na kobietę. I jak tu wyplątać się z takiego układu?

W poniedziałek naprawdę ciężko było mi podnieść się z łóżka. Dobrze, że nasza klasa zaczynała dopiero od dziewiątej, bo pewnie nie dałabym rady. Zrobiłam sobie mocną kawę i usiadłam z nią przy kuchennym stole. Kątem oka zlustrowałam dzisiejszy plan wywieszony na lodówce. Zaczynam od matematyki, potem przyroda, polski, WF, historia i ... No tak, jakżeby inaczej. Angielski. Dlaczego ta kobieta musi uczyć mnie przedmiotu, który mamy w planie codziennie? Na litość boską, życie jest niesprawiedliwe!

Nie miałam siły na kompletowanie żadnego wymyślnego stroju, dlatego wcisnęłam się w czarne rurki z rozcięciami na kolanach i przylegający błękitny sweterek. Na twarz nałożyłam trochę podkładu, szczelnie zakryłam worki pod oczami korektorem i musnęłam rzęsy czarnym tuszem. Do ust użyłam tylko pomadki ochronnej. Nic specjalnego, ale też nic niechlujnego. Cała ja.

***

-  I właśnie wtedy Adam Mickiewicz ukończył pisanie "Pana Tadeusza" - zakończyłam swój wywód.

- Dobrze - uśmiechnęła się Kryńska. - Siadaj, Kornelia. Dostajesz czwórkę z minusem.

Kiedy szłam do ławki dyskretnie przewróciłam oczami. Byłam wykuta na blachę, co za idiotka.

-Kornelia, Marcel cały czas się na ciebie gapi - syknęła z wyrzutem Tośka. - Zrób coś z tym w końcu.

- Tak? - udałam zdziwienie. - Nie zauważyłam.

W rzeczywistości starałam się tego nie widzieć, lecz coraz bardziej mnie to irytowało. Przez cały weekend chłopak dobijał się do mnie na Facebooku i przez telefon, jednak nie potrafiłam zdobyć się na odpowiedź. Nie byłam gotowa. Dzisiaj chciał ze mną porozmawiać już kiedy przekroczyłam próg szkoły, jednak skutecznie udawało mi się go spławiać. Mam nadzieję, że wytrzymam tak do końca. Tak, jestem tchórzem.

- Słuchaj, Kora. Rozumiem, że wtedy byłaś w szoku i w ogóle. Ale powinnaś chociaż mu podziękować.

- Zrobię to - odpowiedziałam wymijająco, udając że skupiam się na dyktowanym przez Kryńską temacie lekcji.

- Coś ci nie wierzę - mruknęła Tośka. - Ale to twoje życie i twoja sprawa. Ale ja bym takiego ciacha z rąk nie wypuściła - wyszczerzyła się.

- Antonio, zabierz się do pisania tematu - szczeknęła polonistka. - Chyba, że chcesz zarobić jedynkę?

- Już piszę, pani profesor - mruknęła szatynka leniwie biorąc do ręki długopis.

-Szybciej! Nie mamy całego dnia - zwróciła jej uwagę nauczycielka, na co Tośka dyskretnie przewróciła oczami. - Moi drodzy, otwieramy podręczniki na stronie dwunastej i czytamy informację o autorze.

***

- Kornelia! - Marcel złapał mnie za rękę, kiedy szłam w kierunku sali, w której mieliśmy mieć angielski. Byłam sama, bo Tośka została na chwilę z Marsalską, żeby przekonać ją o niekonieczności wstawiania jej uwagi z zachowania. Mój Boże, czy ta dziewczyna kiedyś przestanie pakować się w kłopoty. Wszystko przez ten idiotyczny zakład z Arturem, w który weszła "z powodu kobiecego honoru" (o ile coś takiego w ogóle istnieje. Polegał on na tym, że dziewczyna powie do nauczycielki, iż wygląda dzisiaj tak słodko, iż ma ochotę ją wycałować. Co oczywiście jest wrednym żartem, biorąc pod uwagę wygląd naszej historycy. Mało śmieszny i niewarty postawionych na niego dwóch złotych. Ale w wykonaniu Tośki wyszło to całkiem zabawnie. - Możemy w końcu porozmawiać? Cały dzień mnie unikasz!

- Nie wiem o czym mówisz - wzruszyłam ramionami.

-Dobra, nie ważne. - westchnął. - Chciałem tylko zapytać jak czujesz się po piątkowej imprezie.

Pytasz jak czuje się osoba, która najpierw prawie została zgwałcona a potem obudziła się w łóżku swojej nauczycielki angielskiego? Cóż mój drogi... Całkiem normalnie, ale tylko w sensie fizycznym.

- Lekko skacowana, ale jest okay - starałam się brzmieć beztrosko. - A jak u ciebie?

-Nie udawaj, Kora. Wiesz o co mi chodzi.

- Ja... - starałam się znaleźć jakąś wymówkę, jednak kiedy nie mogłam nic wykombinować poddałam się. - Masz rację, Marcel. Wiem o co ci chodzi i dziękuję, że się martwisz. W ogóle dzięki za to, co zrobiłeś na imprezie. Jestem ci dozgonnie wdzięczna.

- Bez przesady - uśmiechnął się chłopak. - Każdy zrobiłby to samo na moim miejscu.

- Karol nie - zwróciłam mu uwagę.

Zadzwonił dzwonek.

- No tak - westchnął. - Karol nie. Gdybym go zobaczył, to przypierdoliłbym mu jeszcze raz. - zacisnął pięści. - Dupek.

-Więc dobrze, że go dzisiaj tu nie ma - mruknęłam. - Słuchaj, Marcel. Nie musisz nikogo bić w moim imieniu. Sama umiem o siebie zadbać.

- Ale...

- Żadnych ale - przerwałam mu. - Karol był pijany i mam nadzieję, że zrozumiał swoje zachowanie, o ile w ogóle o tym pamięta - uśmiechnęłam się sztucznie, ale chłopak tego nie odwzajemnił. - Nie chcę byś cokolwiek mu robił. To sprawa między nami.

- No dobra - zgodził się niechętnie Marcel. - Ale między nami wszystko w porządku?

- Tak - uśmiechnęłam się. - Między nami tak.

Rozłożył ramiona.

- Przyjaciele?

Wtuliłam się w niego.

- Przyjaciele.

- Kornelia? 

- Tak? - spytałam, wdychając zapach jego perfum. Uwielbiam je. 

- Jeśli będziesz potrzebować pomocy, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.

- Dzięki - uśmiechnęłam się. - Jesteś kochany.

- Kornelia, na lekcję - usłyszałam ochrypły głosik Fordowej i uniosłam głowę. - Szkoła to nie miejsce na obściskiwanie się.

- Już, pani profesor - odsunęliśmy się od siebie. - Nie zatrzymuję, Kory. Naszego językowego geniusza - puścił mi oko.

- Wazeliniarz - zachichotałam.

- Podyskutujecie kiedy indziej - burknęła Marysia, wskazując korytarz dziennikiem. - Ty zdaje się też masz teraz zajęcia?

- Tak, tak - kiwnął głową chłopak. - Już uciekam, pani profesor. Do później, Kornelia!

- Pa! - zawołałam za nim i ruszyłam za Fordową, która nagle zaczęła się niesamowicie spieszyć.

Zanim jednak skręciła w korytarz, przy którym była sala, odwróciła się w moim kierunku.

- Ślicznie razem wyglądacie, Korneelia - wypowiedziała to ściszonym, wypełnionym ogromną dozą goryczy głosem.

- To nie tak, jak pani myśli... - zaczęłam, ale przerwała mi ruchem ręki.

- Nie musisz mi się tłumaczyć, Kornelia. Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań.

Odwróciła się i odeszła głośno stukając szpilkami, zostawiając za sobą mocny zapach perfum Versace. Ja natomiast poczułam ścisk w żołądku.


Hejka :P Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;) Długi weekend się zaczął, więc na pewno jeszcze coś dodam ;)

Buziaki 

Karo

The Sister of my Crush  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz