Mary Jo i Candy K czyli o początkach podwójnego szantażu

1.4K 137 12
                                    

Chyba najważniejszy rozdział w tej książce :D 

Tak w ogóle ktoś ogarnął skąd pochodzą pseudonimy bohaterek (Mary Jo i Candy K)? Jestem ciekawa, piszcie :" ----------------------------------------------------------------------->


Rozdział pisany w narracji trzecioosobowej

RETROSPEKCJA

-Nie, spoko! Wszystko idzie zgodnie z planem! Za dwa tygodnie wracam do Warszawy! - z salonu dobiegał beztroski szczebiot Marysi. Cristina poznałaby go wszędzie. Ten głos przenikał każdą komórkę jej ciała, zawsze gdy dziewczyna znajdowała się blisko niej. Nie mógł wyjść z jej pamięci. Tak samo, jak nie mogła zapomnieć o magnetyzującym spojrzeniu brunetki. Te piękne, małe sarnie oczka... Udawała głupią, jednak Perea wiedziała, że wciska kit. Tak samo sztuczne były jej umizgi do starego Leo. Crissy nie mogła patrzeć, jak się do niego klei.

-Tak, tak... Nikt nic nie podejrzewa... Jak dobrze usłyszałam, będzie tego jakieś półtora miliona, wyobrażasz sobie? - rezydencję wypełnił radosny chichot. - Tak, to chyba dobry pomysł... Nie, nie mówię za głośno. Nikt tutaj nie mówi po naszemu, bądź spokojna.

Czyli jednak ta nieśmiałość, która budziła się we mnie przy Mary Jo nie była taka zła, pomyślała Cristina. Świetnie, że nie afiszowałam się tą znajomością polskiego. Teraz mam na nią haka.

U mulatki natychmiast obudziły się biznesowe instynkty i zaczęła kalkulować ile mogłaby na tym zarobić. Połowa z półtorej miliona brzmi dobrze. O tak, nawet bardzo. W końcu ile ona zarobi na tej swojej architekturze wnętrz? Wprawdzie robi na dwa kontynenty, ale to i tak niewiele... A kobieta ma swoje potrzeby, których burmistrz małego polskiego miasteczka nie jest stanie w pełni zaspokoić...

Głośno odchrząknęła, manifestując swoją obecność w salonie. Marysia, siedząca do niej tyłem w fotelu, odwróciła się.

-Och, it's you, Crissy! Come in * - obdarzyła ją swoim uroczym, szerokim uśmiechem pod którym nogi Perei dosłownie się ugięły. - Muszę kończyć, Ela. Zadzwonię do ciebie później - zwróciła się do  telefonu. - Bye! 

Odłożyła aparat na stolik do kawy.

-Sit down, Candy K - wskazała ręką na drugi fotel. - I was talking with my friend from Poland - uśmiechnęła się promiennie. - She's really missing me and I think i will come and visit her one day... - wszystko miała tak perfekcyjnie wyćwiczone. - Poland is a beautiful country, you know? But it isn't the point -machnęła ręką. - Have you got the project? **

Cristina usiadła na wskazanym przez Marię miejscu i wyciągnęła z torebki zwinięty w rulon projekt nowego salonu w rezydencji milionera. Z jej pomocą mężczyzna chciał odświeżyć każdy pokój.

Sama obecność Marii Nowackiej była dla mulatki niezwykle krępująca. Wolałaby rozmawiać o tym z Leo, jednak on nie miał zbyt dużo czasu. W sumie to było do przewidzenia; zawsze zrzucał takie sprawy na swoje młode partnerki.

Perea próbowała się przekonać do odsłonięcia wszystkich kart. Ale jedna część jej osoby chciała zyskać na tym wszystkim, a druga nie chciała krzywdzić brunetki. No, ale jest jeszcze Leo. Dochodził do tej fortuny tak ciężko, jest jego starą znajomą... Nie może pozwolić na to, żeby jakaś polska pindzia wszystko zepsuła! Wprawdzie chodzi "tylko" o półtorej miliona, ale...

Przybrała twardą minę, której używała w interesach. Zero emocji. Pełne opanowanie. Może zbytnio skupiła się na zewnętrznej oprawie i to był właśnie powód, dla którego nie przemyślała słów które wypłynęły chwilę później z jej ust. Ich znaczenia, ani konsekwencji.

The Sister of my Crush  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz