Zdecydowanie jestem zbyt skomplikowana.

1.6K 146 10
                                    

Wróciłam :D 

Od razu mam do was ogromną prośbę. Kochana llavendertown wybrała moją książkę do udziału w konkursie. Jeśli możecie, to bardzo proszę o zagłosowanie na moje dzieło 15 sierpnia w jej książce o recenzjach.

Link ---------------> https://www.wattpad.com/292833496-x-recenzje-%E2%98%86-x-1-g%C5%82osowanie

będę wdzięczna :"


Tydzień później

Marysia p.o.v

-Mówię ci, że to ona! - Anna postukała palcem w kartkę papieru, która leżała przed Ewa. - No przyjrzyj się dobrze, to przyznasz mi rację.

To pewnie przez panujący w pokoju nauczycielskim tłok nie zauważyły mojego pojawienia się. Obydwie stały profilem do mnie przy szafce na drugim końcu pokoju. Ja natomiast niezbyt głośno przywitałam się z niektórymi i odwiesiłam kurtkę na wieszak. Usiadłam przy stole i udając zainteresowanie monologiem jednej z moich koleżanek pracy, próbowałam wyłapać jak najwięcej z rozmowy dwóch nauczycielek.

Ewa leniwie zerknęła na to, co pokazywała jej kobieta.

-Czy ja wiem? - mruknęła. - Powstrzymałabym się z tak pochopnym osądem. Jak dla mnie to może być zwykły przypadek. Takich drobnych brunetek jest mnóstwo. Poza tym minęło tyle lat...

-Zaledwie pięć czy cztery! - zaprotestowała Anna. - Ewa, rozumiem że bardzo polubiłaś tą gówniarę ale na miłość boską – tu ściszyła głos, tak że musiałam bardzo wytężyć słuch. - Wiesz jaka może być z tego afera?

-Nie podnieca mnie niszczenie ludziom życia – Krasowska z mocą postawiła kubek na blacie, nasypała do niego kawy i zalała całość wrzątkiem. - Poza tym, wiesz co to proces za zniesławienie?

Biolożka wygięła usta w dzióbek. Mój Boże, czy ona naprawdę myśli, że w ten sposób będzie urocza? To stara plotkara, która jak dowiedziałam się od Ewy jest niewiele po czterdziestce, ale mocno postarzyły ją wszelakie zabiegi medycyny estetycznej. Te jej urlopy zdrowotne, które bierze przynajmniej raz w semestrze nikogo już nie dziwią. I nikt nie wierzy w bajeczki o problemach z krążeniem.

-Od kiedy tak cię to obchodzi? Miałybyśmy jakąś rozrywkę! Poza tym nie ekscytuje cię to, że pracujemy z taką celebrytką? - uśmiechnęła się szyderczo.

Oby nie mówiły o mnie. Oby nie mówiły o mnie. Czułam jak robi mi się gorąco. To niemożliwe, żeby ona mnie poznała. Kto normalny grzebie w archiwach zagranicznych portali plotkarskich?

Tylko tam można znaleźć moje zdjęcie, tylko że pod zmienionym nazwiskiem. Nie jestem głupia.

Tak, nie jestem. Ale nie pomyślałam o tym, co zrobię gdy to się wyda. Wtedy wszystko runie i na bank stracę tą pracę. W końcu mentalność dyrektorki jest tak ciasna, że na pewno nie chciałaby pracować z kimś kto był...

Spokojnie, Marysiu. Nic ci nie udowodniono, pamiętaj o tym. Gregory nie wniósł przecież oskarżenia, jedyne co na ciebie mają to ten głupi artykuł z tabloidu i ...

I słowa pieprzonej Cristiny Perei. Cholera, czy ona może mieć jakieś powiązania z Anną Szer? Trzeba to sprawdzić. Ale dlaczego wsypałaby mnie po tylu latach? Wie, że to co mogę pokazać jej mężowi zburzyłoby wszystkie jej plany.

Wyłączyłam się na chwilę, a kiedy na powrót skupiłam się na rozmowie, usłyszałam tylko głos Ewy. Półcichy, pewny siebie i z pewnością napawający niepokojem adresata jej wypowiedzi. Nigdy nie słyszałam jej takiej.

-Spróbuj to komukolwiek pokazać, a cię zniszczę, Aniu. I nie obchodzi mnie czy to jest prawda, czy nie. Zapamiętaj to sobie – mówiąc to zabrała kubek, zadarła dumnie głową i podeszła do naszego stolika.

Na mój widok jej twarz pojaśniała.

-O, Marysiu! Miło cię widzieć – uśmiechnęła się do mnie.

A ja po raz pierwszy zrozumiałam, że w jej wykonaniu była to prawda, a nie zwykła mdła uwaga. Tylko dlaczego ona tak mnie broni?

Kornelia p.o.v

-Crissy od pewnego czasu jest dla mnie podejrzanie miła – westchnęła Tośka. - Jestem ciekawa, co się za tym kryje.

-Przecież już wcześniej mówiłaś, że chce cię przekupić drogimi prezentami i udaje przed twoim ojcem cudowną macoszkę – zauważyłam, nadgryzając jabłko, które przyniosłam na drugie śniadanie.

-No tak – przytaknęła szatynka. - Ale teraz zaczęła mi okropnie nadskakiwać. Może wyprasować ci coś, Antoinette? - zapiszczała, naśladując ton głosu Cristiny. - Masz ochotę na babeczkę? Lila przyniosła! Zapakuję ci na drugie śniadanie, darling żebyś miała energię! A może podwieźć cię do szkoły?

Zachichotałam.

-Może obudził się w niej instynkt macierzyński. Wiesz, hormony jej buzują i takie tam. Poza tym – uśmiechnęłam się. - Masz darmową służącą, ciesz się.

-Cieszę się, cieszę – wyszczerzyła się Tośka. - Ale wiesz, strasznie słabo się ostatnio czuję.

-Może się przeziębiłaś.

-Pewnie tak, zresztą w przyszłym tygodniu powinnam dostać okresu i to mnie dodatkowo osłabia – ziewnęła cicho. - Chyba przysnę trochę na polskim.

-Wątpię czy piski Kryńskiej dadzą ci zasnąć – zaśmiałam się. - Ale próbuj, dziecko, próbuj.

***

Na piątej lekcji mieliśmy angielski. Czułam, że z Marysią dzieje się coś złego. Wiedziałam to, już gdy zobaczyłam ją na korytarzu.

Niby wszystko było po staremu. Na jej drobnej twarzyczce błądził uroczy uśmiech. Mówiła z lekką chrypkę, jak zawsze odrobinę stanowcza ale też bardzo kulturalna. Strój jak zwykle nienaganny, różowa koszula wpuszczona w czarną ołówkową spódnicę. Na nogach czarne szpilki, w których tak sprawnie i z gracją się poruszała... Nikt postronny nie zauważyłby żadnej zmiany, ale ja tak.

Brakowało jej tej energii, a uśmiech był po prostu sztuczny. I nie był to ten jej wymuszony uśmiech, który nakładała na usta gdy była zła. Nie, ten był oznaką bezradności i ja to widziałam.

Kiedy tylko zadała nam ćwiczenia i skończyła uzupełniać dziennik, odwróciła głowę w kierunku okna i przez dobrą minutę patrzyła nieobecnym wzrokiem na płatki śniegu spadające na czarny parapet.

Tak bardzo chciałabym wiedzieć co ją gnębi i trochę ją pocieszyć. Ale wiem, że ona nie zrobiłaby tego samego dla mnie i dlatego nie będę się wygłupiać.

Być może to wszystko tylko mi się przywidziało. Może wyjaśnienie jest bardzo prozaiczne w rodzaju przeziębienia czy kłótni z którąś z nauczycielek. Tak, z pewnością o to chodzi.

Ale ani mój umysł, ani serce nie zaakceptowało takiego wyjaśnienia.

Marcel, z którym siedziałam na lekcji próbował do mnie zagadywać, ale widząc że nie jestem w nastroju do żartów odpuścił. Widziałam, że kątem oka spogląda mnie, jednak nie zajmowałam się nim w tej chwili.

Dlaczego u diabła nie mogę zapomnieć o przeszłości? Dlaczego nie mogę skupić się na tym, co mam tu i teraz, czyli na wspaniałym chłopaku i zapomnieć o wykorzystującej mnie nauczycielce angielskiego?

Zdecydowanie jestem zbyt skomplikowana.


Króciutki rozdzialik na dobry początek :P Niedługo postaram się napisać i dodać kolejny. Pracuję też nad nowym opowiadaniem, które też powinno się niedługo pojawić.

Narazie piszcie co sądzicie o tym :D Domyślacie się już co skrywa przeszłość Marysi?

buziaki

Karo

The Sister of my Crush  (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz