Część 34
Jack od razu rzucił się pomóc dziewczynie. Ja przyglądałam jej się z zaciekawieniem. Do pokoju wpadł Slenderman i zabrał dziewczynę do jednej z piwniczek. "Oj szkoda.. Stanie się kolejną ofiarą." Powiedziałam pod nosem i wróciłam do swoich spraw. Przerwał mi jednak głos w głowie "Patrycja, przyjdź do nas. Teraz." Slenderman rozkazał mi stanowczo. Niezadowolona zeszłam piętro niżej. Zaczęłam się rozglądać po korytarzu szukając sali, w której są, ale znowu przerwał mi głos. "Trzecie drzwi po lewej." Slender zachowywał się, jakby to było coś pilnego. Otworzyłam odpowiednie drzwi i weszłam do środka. "Pali się czy co?" W półmroku dostrzegłam trzy sylwetki. Jedna z nich, ta dziewczyna, siedziała uwiązana na krześle, jednak była przytomna. "Patrycjo, nie masz teraz żadnych zadań, więc zajmij się nią. Ja i Jack mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia." Powiedział kładąc mi swoją dłoń na ramieniu. "Mam ją zabić?!" Byłam wystraszona. Nie jestem jeszcze na to gotowa.. Nie dam rady... "Nie, tylko z nią porozmawiaj. Dowiedz się coś o niej, a potem ustalimy co z nią zrobić." Slender skinął głową do Jack'a i wyszli z pomieszczenia. Zabrałam stojące w rogu krzesło i usiadłam naprzeciwko dziewczyny. Przez okna wpadło trochę światła, dzięki czemu mogłam dostrzec jej niesamowicie błękitne oczy. Błyszczały niczym dwa szafiry i cudownie komponowały się z jej kruczoczarnymi włosami. Ogółem - dziewczyna była piękna. Uśmiechnęłam się by pokazać, że jestem przyjaźnie do niej nastawiona. Jednak coś było w tych jej oczach, że nie pozwalało mi jej w pełni ufać. "Jestem Patrycja, a ty?" Zaczęłam mówić gdy dziewczyna w końcu się mną zainteresowała. "Jacqueline, ale możesz mi mówić Jackie." Jej akcent wskazywał na to, że była Francuzką. "Jesteś z Francji?" Zapytałam. Od zawsze zachwycałam się tym krajem, a w szczególności Paryżem. "Moja mama jest Francuzką." Oznajmiła. To pewnie po niej odziedziczyła urodę. Aż zaczęłam się robić zazdrosna. "Czy mogę wiedzieć, czemu mnie związaliście?" Jacqueline próbowała oswobodzić się z oplatających ją sznurów. "Dla bezpieczeństwa." Odpowiedziałam. W głębi duszy śmieszyły mnie jej próby uwolnienia się. Zadałam jej jeszcze kilka pytań. Dowiedziałam się, że jest dwa lata starsza ode mnie, trafiła do rezydencji Slendera przypadkiem, a jej rany powstały przy spotkaniu z jakąś przerażającą istotą. Oczywistym było, że tą istotą jest Rake. Milczałam jednak w tej kwestii. Musiałam jednak ją o czymś uświadomić. "Skoro już poznałaś ich wszystkich, zostały ci tylko dwa wyjścia: Albo umrzesz, albo do nas dołączysz." Mój uśmiech zmienił się w lekko złowieszczy. "Ale do jakich "was"?" Widać było po jej oczach, że mój uśmiech i słowa ją przeraziły. "Jesteśmy grupą profesjonalnych morderców. Znaczy ja jeszcze nie.. Ale to nie ważne. Skoro już wiesz gdzie się ukrywamy, możesz nas wydać, dlatego też Slender albo cię zabije, albo będziesz zmuszona dołączyć do nas." Wytłumaczyłam jej wszystko powoli i na spokojnie. Przerażenie w jej oczach jednak nie znikało. Zaśmiałam się cicho. Jednak zdziwiło mnie, że nie wypytywała kim jest Slender... Czyżby go znała? A może jest zbyt przerażona by dalej mówić? Moje przemyślenia przerwał wchodzący do pokoju Slenderman. Wyczytał z moich myśli informacje o Jacqueline i popatrzył na nią. "Rozwiąż ją." Rozkazał mi nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Od razu wzięłam się za rozwiązywanie krępujących ją węzłów. Od razu zaczęła rozmasowywać nadgarstki. Stałam obok Slendera i na nią patrzyłam. "To co z nią robimy?" Zapytałam obojętnym głosem. Jakoś mało mnie to obchodziło. "Sama zdecyduje." Powiedział i przyklęknął przy niej. "Pójdziesz teraz z nami na górę, do mojego gabinetu?" Dziewczyna w odpowiedziała Slenderman'owi jedynie potakując głową. Wyglądała jakby się bała, jednak ja doskonale wiem jak wygląda strach i wiedziałam, że u niej nie jest do końca prawdziwy. Jeszcze bardziej zaczynałam jej nie ufać. Wstała i wsyszła razem z Slenderman'em, a ja poszłam za nimi. Slender chciał abym weszła razem z nimi do jego gabinetu. Nie mam pojęcia na co ja im tam byłam potrzebna. Jacqueline usiadła naprzeciwko Slendera, a ja stałam za nią blokując drzwi. Ciągle uważnie jej się przyglądałam. Rozmawiali o czymś przez chwilę, aż w końcu musiała odpowiedzieć na ostateczne pytanie. "Zostajesz z nami, czy mamy cię zabić?" Patrzyłam na Jackie wyczekując momentu, w którym z jej oczu zaczną się wylewać potoki łez. Ta jednak bez żadnego zawahania, odpowiedziała stanowczo "Zostaję." Nie wiem co było większe, moje zdziwienie, czy rozczarowanie, że nie dane mi było ujrzeć jej łez. "Ona jest jakaś podejrzana..." Powiedziałam do siebie w myślach i wyszłam z pokoju.
CZYTASZ
Tajemnicze Morderstwa (Korekta)
УжасыKsiążka jest w trakcie poprawiania. Morderstwo to niezbyt miła sprawa. Zwłaszcza kiedy nie jest to jednorazowy incydent, lecz cała seria, nazwana "Tajemniczymi Morderstwami". Sprawca pozostaje nieznany, jednak ma się to zmienić za pomocą czwórki prz...