Ucieczka

2.2K 170 8
                                    

Część 16

Twarz z koszmarów zniknęła kilkanaście minut później. Ja jednak nie spałam już do rana. Nawet się nie ruszyłam. Bałam się, tak zwyczajnie.


Rankiem, jak tylko Liu wstał, poprosiłam go o odwiezienie mnie do domu. Nie był tym zadowolony. Pytał się mnie czemu, nawet proponował mi zamieszkanie z nim, ja jednak odmówiłam. Powiedziałam, że mam do kogo wracać. Prawdziwy powód był taki, że nie chcę wtrącać się pomiędzy dwóch braci, bałam się, że ja też mogę na tym ucierpieć. Trochę to samolubne, wiem. Liu i tak mi nie uwierzył, było to po nim widać. Jednak nie protestował już więcej. Wsiedliśmy do jego samochodu. Usiadłam na tylnym siedzeniu, od tak, dla zabawy. Szczerze, trochę niezręcznie byłoby mi siedzieć obok Liu po tej naszej małej sprzeczce. Cały czas instruowałam go jednak, jak ma się kierować, aby najkrótszą drogą dotrzeć do mojego domu. Podróż zajęła nam może z dziesięć minut. Kiedy wysiadałam z jego samochodu, podał mi swój numer telefonu. Mówiłam mu, że zapamiętam, ale on  i tak napisał mi go na jakimś skrawku papieru.  "Jeśli dowiesz się czegoś o Jeff'ie, albo przypomnisz sobie, gdzie jest ta ich rezydencja, to mnie powiadom." powiedział wręczając mi pomiętą karteczkę, po czym wsiadł na miejsce kierowcy. Otworzyłam usta, zastanawiając się, czy powiedzieć mu o tym, co stało się dziś w nocy. Uznałam, że nie.

Liu odjechał, a ja zostałam znowu sama.

Znowu zrodziło się we mnie poczucie, że w każdym momencie mogłam skończyć z macką owiniętą na szyi, nabita na gałąź lub zamordowana innym sposobem. Nie mieli powodu by mnie zabić, nawet gdybym chciała, nie powiedziałabym o ich bandzie komukolwiek. Uznali by mnie za wariatkę taką jak oni i zamknęli w jakimś ośrodku.

Podeszłam do drzwi frontowych mojego domu, którego parę albo paręnaście dni temu opuściłam. Nawet nie zdążyłam w tym pośpiechu zamknąć drzwi.  Mam nadzieję, że podczas mej nieobecności nie złożył w mi odwiedzin żaden złodziej. Położyłam dłoń na srebrnej klamce i weszłam do środka. Cisza.

Mamo! Wróciłam!  Krzyknęłam głośno.

Mimo moich nadziei nikt mi nie odpowiedział, co było oczywiste i łatwe do przewidzenia. Zaczęłam się śmiać, byleby się nie popłakać. Poszłam do swojego pokoju na górze. Spojrzałam na otwarte okno, po czym je zamknęłam. Położyłam się na swoim łóżku. W końcu,  moje miękkie łóżko, a nie jakaś kanapa. Zamknęłam oczy i, jak to zazwyczaj po nieprzespanej nocy, po sekundzie zasnęłam.

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Znacznie za wcześnie. Nie myśląc co robię, założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Kiedy już jednak byłam przy drzwiach, dobijanie się do moich drzwi ustało. Otworzyłam je zdziwiona, a na moją twarz wpadło świeże, lekkie i kojące światło słoneczne. Lekki podmuch powietrza obudził mnie w małym stopniu. Rozejrzałam się, a następnie spojrzałam w dół. Zauważyłam karton, na którym leżała jakaś kartka. Podniosłam ją. "Zapomniałaś o nim" głosił napis. O kim? Podniosłam pudło i weszłam do środka, blokując drzwi na klucz. Położyłam karton na wysepce kuchennej i sięgnęłam po pierwszą lepszą ostrą rzecz, którą był nożyk do papieru. Naprawdę takie lubiłam, nie wiem czemu. Prosty, a zarazem przydatny mechanizm. Patrzyłam na jego ostrze jeszcze chwilę, po czym zdecydowałam się w końcu otworzyć paczkę, która i tak była już dość mocno pokiereszowana i podziurawiona. Rozcięłam brązową i śliską taśmę klejącą, która trzymała wieko w ryzach. Otworzyłam karton, a z niego wyskoczył mały piesek. Racja, jak ja mogłam o nim zapomnieć? Ale w sumie to nie moja wina, że nie wzięłam go ze sobą, kiedy uciekałam. Nie widziałam go przecież odkąd zemdlałam na tamtej polania, ale i również wizja biegnięcia ze szczeniakiem na rękach nie wydawała się zbyt mądra. Mógł się również utopić w tamtym "kompostowniku". Wzdrygnęłam się na to wspomnienie. Usiadłam przy blacie i głaskałam pieska. Tak, to całkowicie nie moja wina, że cię ze sobą nie wzięłam, usprawiedliwiałam się mu.

  Fajnie masz, że mówić nie umiesz.  Piesek położył się na placach, a ja głaskałam go po brzuszku.  Ciebie to nawet tam nie chcieli, co?

Zdałam sobie sprawę, że to co powiedziałam, było dość przygnębiające. Patrząc na to, przez co przeszedł, mogłoby się wydawać, że nikt go nigdzie nie chce. Zastanawiałam się również, kto go tu przyniósł, oraz czy z własnej woli, czy z rozkazu Slenderman'a. Obstawiałam to pierwsze, ponieważ Slendy'emu bardziej chyba zależy na schwytaniu mnie, tak? Teraz to nieważne, oni i tak wiedzą gdzie mieszkam. Powinnam się przeprowadzić, najlepiej do innego miasta. Wstałam i ściągnęłam psa z blatu. Wzięłam z szafki niegłęboką miskę i napełniłam ją wodą, po czym położyłam przed nim. Natychmiast zaczął pić, wody musiałam mu dolewać dwa razy. Następnie wybrałam z lodówki trochę starej szynki i podarłam ją na mniejsze kawałki. Pies jadł mi z ręki, nawet nie uważając na moje palce. Patrząc na niego zastanawiałam się ile pieniędzy mam. Zostało mi trochę po rodzicach, jednak czy starczy mi to na wynajęcie mieszkania? Przecież jeszcze chodzę do szkoły, może być ciężko. Ale no cóż, nikt, dając mi życie nie powiedział, że będzie lekko. Jakie to głupie, a zarazem boleśnie prawdziwe.

Po tym, jak piesek zaspokoił swój głód, poszłam na górę, do swojego pokoju. Wzięłam swój szary laptop marki Asus, którego większa część pokryta była naklejkami różnych zespołów czy po prostu ładnych słów i cytatów. Nawet nie wiedziałam, co większość znaczyła, ale po co mi to wiedzieć. Włączyłam przeglądarkę i zaczęłam przeglądać jakieś oferty wynajęcia mieszkania w tym lub innych miastach. Szukałam czegoś w pobliżu, ale w razie czego zawsze Liu mógłby mnie zawieźć. Nie miałam pojęcia ile dokładnie mam pieniędzy, zawsze mogłam to sprawdzić, ale koncepcja wynajęcia mieszkania przestała mi się podobać. Lecz dalej skrolowałam stronę w dół, podpierając głowę zgiętą w łokciu ręką. Nie wiedziałam co robić, a nudziło mi się niemiłosiernie. Może zadzwonić do Liu? Nie sądzę, by był to dobry pomysł. On i tak chce ode mnie tylko informacji o Jeff'ie. Nagle okno przeglądarki się zamknęło, a zaraz potem otworzyło ponownie, z uruchomionym Cleverbot'em. Wiadomością, jaką dostałam, było krótkie zdanie, jednak i tak potrafiło wywołać ciarki na moich plecach. 

"I tak cię znajdziemy."

------------------------------------

Te dwa rozdziały są jak dotychczas jedynymi, w których tak bardzo zmieniła się fabuła, dlatego chciałam je poprawić jeden za drugim. Poprzednia wersja była mało sensowna, nudna i przypominała telenowelę. Dobrze wiem dlaczego, bo w czasie, kiedy to pisałam, pisałam tylko po to, aby było, a nie coś wnosiło ciekawego do historii.

Szczęście, że jednak zdecydowałam się to poprawić.

Tajemnicze Morderstwa (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz