Istota

4.3K 281 81
                                    

Część 4

Powiedziałam im, by przyszli do mnie po 18. W tym czasie miałam zamiar udać się na komisariat oraz powiadomić ojca o tym, że w ogóle przyjdą. Na posterunku policji nie chcieli mi wiele powiedzieć, tylko tyle, że podejrzewają, że drugą ofiarą jest mój ojciec. Powiedziałam, że nie widziałam ojca od rana. Chcieli, bym udała się z nimi do kostnicy, by zidentyfikować zwłoki. Odmówiłam. Poprosili więc o próbki do testów genetycznych. Na to mogłam się zgodzić. Dowiedziałam się też jedynie tyle, że zwłoki zostaną poddane sekcji, no bo śledztwo i inne tam ich bzdury. Jakiego normalnego człowieka obchodziło by jakieś dochodzenie, podczas gdy jego życie zaczęło się walić? Jedyny plus, jaki w tym wszystkim widziałam, to to, że nie musiałam pytać się ojca o pozwolenie na nocowanie. Szczęście w nieszczęściu? Powodzenie w tragedii.

Nie mogłam w to uwierzyć, że Brian, Tim i Toby przyjdą, aż nie przeszli przez próg mojego domu. Naprawdę zdecydowali się zostać u mnie na noc. A znamy się tak krótko... Czy na pewno robię dobrze, ufając im? Ale jak nie zaufam im, to komu? Czy w ogóle muszę komuś ufać? Czy oni ufają mi?

Zmartwienia i pytania nie dręczyły mojej głowy zbyt długo, tak samo jak żal po stracie rodziców. Niemalże całkowicie o nich zapomniałam. Byłam zbyt zajęta robieniem popcornu oraz pilnowaniem tych przerośniętych dzieci. Jak zwykle Tim i Toby kłócili się. Tym razem o to, jaki film wybrać. Krzyczałam do nich z kuchni, by się uspokoili i choć raz dali wybrać Brian'owi. On dopiero po chwili zrozumiał, że chodzi o niego. Pozostała dwójka wyciągnęła do niego dłonie z płytami DVD. Oby dwa filmy były horrorami, które znałam aż za dobrze. Brian jak zwykle był zmieszany i milczał, jakby to milczenie miało być jego zbawieniem. Na jego szczęście, w porę przybyłam mu na ratunek. Postałam chwilę nad nimi, przypatrując się zaistniałej sytuacji i podbierając gorący popcorn z miski. Przeniosłam wzrok na Brian'a, który wbijał we mnie swoje błagalne spojrzenie. W końcu się zdenerwowałam i uznałam, że tym razem to ja wybiorę.

- Okej, w takim razie oglądamy Titanica! - Oznajmiłam i z impetem usiadłam na kanapie, ignorując głośne „No nie..." i „O Jezu..." chłopaków.

Tylko Brian, zamiast być wielce niezadowolony, siedział uradowany na fotelu ciesząc się, że nie on musiał wybierać. Rzuciłam mu pudełko z odpowiednią płytą, a on ją włożył do odtwarzacza. Wcisnęłam przycisk na pilocie i włączyłam film. Oglądaliśmy go w milczeniu, po godzinie zauważyłam, że chłopcy całkiem się wciągnęli. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam do kuchni, by dorobić popcornu.

Rozgrzałam patelnię i wlałam na nią olej, który po chwili zaczął skwierczeć. Wsypałam pół szklanki ziarenek i przykryłam patelnię szklaną pokrywką. Odwróciłam się w stronę drzwi, opierając się o kuchenkę. Poczułam się trochę słabo. Zaczęła boleć mnie głowa i słyszałam coś jakby śnieżenie w telewizorze. Poczułam, jak z nosa zaczyna mi ciec krew. Próbowałam wytrzeć ją dłonią, ale to spowodowało jeszcze większy krwotok. Nogi zrobiły mi się jak z waty, zachwiałam się i upadłam kolanami na zimne, brązowe kafelki. Zaczynało mi ciemnieć przed oczami, spojrzałam w stronę okna, jedynego źródła światła w pomieszczeniu. Szumienie nasiliło się, a za szybą stała wysoka i wychudzona istota bez twarzy. Mrugnęłam kilka razy. Zniknęła. Szumienie, zawroty głowy oraz krwawienie z nosa również ustały. Zdawało mi się?

Wytarłam okrwawione dłonie i nos w papierowy ręcznik. Czułam się już bardzo dobrze, zupełnie jakby sytuacja sprzed chwili nigdy nie miała miejsca. Zdziwiona i zaskoczona wpatrywałam się jeszcze chwilę w okno. Musiało mi się zdawać. Krwotok i chwilowe złe samopoczucie tłumaczyłam sobie stresem i smutkiem spowodowanym śmiercią moich rodziców. Było to chyba najgłupsze wyjaśnienie, ale jednocześnie jedyne logiczne.

Tajemnicze Morderstwa (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz