Prolog

972 30 1
                                    

Nazywam się Laura Marano, moja mama umarła parę lat temu. Mnie i moją siostrę wychowywał tata. Starał się on żebym ja i Vanessa nie czułyśmy zbyt dużej tęsknoty za mamą, zajmował się on nami najlepiej jak tylko mógł. Zawsze my byłyśmy najważniejszymi i jedynymi kobietami w jego życiu. Mnie i Vanesse martwił fakt, że po śmierci mamy nie ułożył on sobie życia na nowo, nie poznał kogoś. Zawsze kiedy poruszałyśmy temat, żeby znalazł sobie kogoś, że my nie będziemy miały nic przeciwko temu żeby znowu się zakochał, ale on zawsze próbował zmienić temat. Kiedy Vanessa miała 19 lat wyprowadziła się do cioci Kristen, której tak a propos z 3 lata nie widziałam to trochę dziwne, że moja siostra mieszka u cioci, a ja jej nie widziałam przez tyle czasu. Nie chodzi o to, że ciocia była jakaś wredna wręcz przeciwnie była fajna, tylko jakoś nie po drodze było się z nią spotkać. Jakiś czas temu mój tata zaczął się z kimś umawiać, ma ona na imię Alice jest o 2 lata młodsza od taty, jest miła i sympatyczna. Strasznie się ciesze, że tata zaczął się spotykać z taką wspaniałą osobą jaką była Alice. A mój tata był nareszcie szczęśliwy, z kobietą którą kocha. Byłam właśnie w drodze do Cioci Kristen żeby z nią zamieszkać, tata i i jego nowa miłość upierali się żebym się nie wyprowadzała, ale ja chciałam zamieszkać z ciocią jej mężem i oczywiście z Vanessą. Ciocia nie miała nic przeciwko żebym zamieszkała u niej, wręcz przeciwnie była bardzo szczęśliwa. Siedziałam sobie w fotelu pasażerskiego samolotu i rozmyślałam o życiu, o tym jak będzie u cioci i o wielu innych rzeczach. Można powiedzieć, że myślałam o wszystkim i o niczym. Nagle spostrzegłam się, że już wylądowaliśmy więc wysiadłam z samolotu i poszłam po bagaż, kiedy na holu lotniska zobaczyłam Vanesse i ciocie trzymające kartkę formatu A3 na której jest napisane "Laura Marano moja kochana siostrzyczka i bratanica" o jakie to słodkie. Z uśmiechem na ustach podeszłam do nich i się przywitałam:

-Hej - mocno przytuliłam ciocię i Van, a one odwzajemniły mój gest.
-No hej Laura, jak ja cię dawno nie widziałam. - powiedziała ciocia Kristen i jeszcze raz mnie przytuliła.
-A ja. - oburzyła się Vanessa i udała obrażoną.
-No przecież już się z tobą tuliłam.
-Ale razem z ciocią, a nie osobno.
-Dobra niech ci będzie. - mocno ją przytuliłam.
-Dobra starczy już tego tulenia, bo mnie udusisz za chwile - mówiła Van próbują wydostać się z moich objęć.
-Okej. - powiedziałam puszczając moją siostrę.
-To może pójdziemy już do samochodu? - zapytałam po chwili.
-Okej. - odpowiedziała mi Van.
-Pozwól, że pomogę ci z tymi bagażami. - ciocia zaoferowała mi swoją pomoc. To miłe z jej strony, że chciała mi pomóc, ale dam sobie rade z tymi bagażami nie mam ich aż tak dużo i nie ważyły nie wiadomo ile.
-Nie, nie trzeba poradzę sobie.
-Laura to nie było pytanie. - powiedziała ciocia tonem nie znoszącym sprzeciwu. Wzięłam jedną z moich walizek i ruszyła w stronę samochodu, a ja i Van ruszyłyśmy za nią. Kiedy już wsiadłyśmy do samochodu, ciocia Kristen odpaliła silnik ruszyliśmy w stronę domu, dziewczyny podczas drogi spytały mi się jak minęła mi podróż, powiedziałam że dobrze. Po tę zapadła cisza, to nie była taka niezręczna cisza tylko taka miła cisza. Ja podczas drogi do mojego nowego domu podziwiałam widoki za oknem i słuchałam piosenki która leciała w radiu, kiedy już dojechaliśmy do domu. Ciocia pokazała mi mój pokój, jest w miarę duży, tak jak cały dom cioci .W pokoju mam duże łóżko tylko dla mnie, na ścianie wisi "42 Cale" jakieś trzy metry obok stoi regał zapełniony różnymi książkami, podłoga jest wyłożona panelami, a ściany są koloru fioletowego, jest tam też dwie pary drzwi. Jedne prowadzą do łazienki, a drugie do garderoby.  

Raura-Crazy StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz