Otworzyłam leniwie powieki, musiałam kilka razy zamrugać żeby przyzwyczaić oczy do światła. Po mojej lewej stronie leżał Ross, który miał głowę na mojej klace piersiowej. Gdybym chciała wstać byłoby to niemożliwe, ponieważ chłopak obejmował mnie całym ciałem. Był tak we mnie przytulony niczym do pluszowego misia. Zaczęłam się zastanawiać jak go obudzić, łagodnie czy też może brutalnie. Niestety nie zdążyłam podjąć decyzji, bo blondyn spojrzał na mnie tymi swoimi szczenięcymi oczami. Genialnie wyglądał w tym kompletnym nieładzie.
-Dzień doberek. - przywitał się zaspanym głosem.
-Cześć. Jak się spało? - przetarłam ręką oczy.
-Znakomicie. Nie pamiętam, kiedy tak dobrze mi się spało. A tobie mróweczko, jak się ze mną spało?
-Dobrze. - odpowiedziałam krótko.
-Tylko dobrze? - zapytał z niedowierzaniem.
-Zajebiście mi się z tobą spało. - ta odpowiedz wyraźnie usankcjonowała go.
-Mam szybkie pytanie.
-To dawaj, nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć twoje pytanie. - Ross cały czas miał głowę na mojej klace piersiowej.
-Masz na sobie stanik? Bo z tego co widzę chyba tak. - spojrzał się na moje piersi, jego mina mówiła że chętnie pozbyłby się góry od mojej piżamy, żeby tylko się przekonać czy ma racje.
-Po pierwsze, gdzie się patrzysz zboczeńcu. - podniosłam jego brodę na wysokość moich oczu. -A po drugie, tak mam na sobie stanik.
-Dlaczego? - jęknął z rozpaczy.
-Chyba nie myślałeś, że pójdę z tobą spać bez stanika. - jego mina mówiła wszystko.
-Słyszałem że cycki powinny odpocząć do biustonosza, a porą odpoczynku jest noc. No więc, dlaczego twoje piersi nie odpoczywały?
-Żebyś się nie podniecił.
-Ja? W życiu. Nie ma czym. - na te słowa spiorunowałam go wzrokiem.
-Uważasz, że nie jestem atrakcyjna!? - super chłopak który mi się podoba uważa, że nie jestem atrakcyjna i podciągająca, gorzej chyba być nie może. Pewnie gdybym leżała teraz przed nim cała naga, nawet nie udałby zachwyconego tylko poszedł gdzieś sobie, gdzie są atrakcyjniejsze.
-Nie to chciałem powiedzieć... - zaczął się tłumaczyć, ale ja nie chciałam wysłuchiwać jego nędznych wyjaśnień. Powiedział tak jak myśli, nie musi się usprawiedliwiać ja wszystko rozumiem. Nigdy nie byłam punktem adoracyjnym przez płeć przeciwną.
-Jesteś głupi i zboczony. Nie chcę z tobą rozmawiać. - odwróciłam się do niego plecami. Po chwili chłopak mnie objął od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Laura ja nie chciałem tego powiedzieć. Jesteś najbardziej atrakcyjną dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem, nie jeden stracił dla ciebie głowę. - mówił co jakiś czas obsypując moją szyje pocałunkami, ostatnie słowo wyszeptał mi do ucha, a potem delikatnie ugryzł je. Chcąc nie chcąc, nie umiałam się na niego gniewać.
-Serio tak myślisz? - odwróciłam się w jego stronę.
-Ja to wiem. - patrzyliśmy sobie prosto w oczy, nasze usta dzieliła przestrzeń pięciu centymetrów, stykaliśmy się nosami. Bardzo chciałam pocałować Ross'a, a po jego oczach które nagle pociemniały z podniecenia on też pragnął tego co ja. A więc co stało na przeszkodzie, żebyśmy się pocałowali? Praktycznie nic. Ale sądząc po napięciu między nami, pocałunek może się okazać tylko wstępem do czegoś poważniejszego i niekontrolowanego. Dlatego pocałowałam go w policzek i szepnęłam.
-Jak myślisz wszyscy już wstali? - podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Chyba. - powiedział nieobecnym głosem i też podniósł się do pozycji siedzącej. Przez dłuższą chwile nic nie mówiliśmy, milczenie te przerwał blondyn.
-Laura możemy poważnie porozmawiać? - zaniepokoił mnie poważny ton jego głosu.
-Oczywiście. Możesz ze mną porozmawiać o wszystkim.
-Czy ty miałaś już swój pierwszy raz? - zapytał nieśmiało. Pewnie też zdał sobie sprawę z tego, że jeśli byśmy się pocałowali mogłoby dojść do czegoś między nami. W domu są rodzice Ross'a i jego rodzeństwo, a także moja siostra i Ellington. Obydwaj jesteśmy mocno skrępowani tym do czego mogło dojść.
-Nie, może to wydać się głupie, ale ja czekam na tego jedynego na kogoś kto mnie pokocham i później nie zostawi jak dopnie swego. Nie chce zrobić tego z byle kim, a potem cierpieć. Chce być na zabój zakochana i czuć tysiące motyli w brzuchu, chce żeby kiedy on mnie dotykał przez moje ciało płynął przyjemny prąd. Rozumiesz o co mi chodzi? Pierwszy raz jest bardzo ważny i ja chce go przeżyć z ważną przeze mnie osobą. A ty miałeś już swój pierwszy raz? - spojrzałam się na niego przez ramię.
-Ja też czekam na tą jedyną. Jak na razie jeszcze jej nie znalazłem, ale mam nadzieje że niedługo to się zmieni. Nie szukam jakieś taniej dziwki która miała każdego, takie dziewczyny w ogóle mnie nie interesują. Kiedy w końcu znajdę sobie dziewczynę i zdecydujemy się na to, chciałbym żeby ona była dziewicą. Może wyda się to głupie, ale uważam że to słodkie jak para razem traci ze sobą dziewictwo. - spuścił zawstydzony wzrok. Wcale nie wydawało mi się to głupie co powiedział, można powiedzieć że jestem tego samego zdania.
-To uroczę, że tak sądzisz.
-Moi koledzy gdybym im to powiedział zabiliby mnie śmiechem.
-To masz głupich kolegów. - uśmiechnął się smutno.
-Chciałem z tobą porozmawiać ponieważ potrzebuje rady.
-W sprawie seksu? - zdziwiłam się, chłopak zaśmiał się na moje słowa.
-Nie, nie mam dziewczyny, ale jakbyś była zainteresowana to wiesz gdzie mieszkam. - mrugnął do mnie porozumiewawczo.
-Ty chyba się nigdy nie zmienisz. - pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Możesz bardziej sprecyzować, o co ci konkretnie chodzi?
-O to, że ty zawsze będziesz rzucał jakieś zboczone aluzje albo podteksty.
-Za to mnie kochasz. - rozłożył szeroko ręce, popatrzyłam na niego z powątpiewaniem. Nie chciałam żeby wyszło na jaw, że właśnie dla tego go kocham i jeszcze z wielu innych powodów.
-Słucham twojego problemu.
-Tak właściwie to mam do ciebie prośbę, a nie radę, nasz wujek znalazł starą kolekcje płyt The Rolling Stones taty. Tata poprosił nas żebyśmy po nie pojechali, bo on nie ma czasu, a bardzo mu na nich zależy. Jak się okazało tylko ja nie mam żadnych planów. Rozumiesz to? Wszyscy znaleźli sobie coś do roboty, tylko nie ja, nawet Rocky ma plany! I Ellington też. Nie chce jechać tam sam, a to dwie godziny jazdy stąd. Dla teraz błagam cię, pojedź tam ze mną. Proszę. - mówił błagalnym tonem.
-A kiedy chcesz jechać?
-Dzisiaj. - zrobił przepraszającą minę.
-Co!? I dopiero teraz mi to mówisz! - wydarłam się na niego.
-Sorry zapomniałem.
-A głowy czasem wziąć nie zapomniałeś? - spytałam ironicznie.
-Nie wciąż na swoim miejscu. - pociągnął się za głowę. -To jak będzie? Uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną...
-Błagam jestem za młoda na ślub. - przerwałam blondynowi ten popatrzył na mnie z mordem w oczach.
-Nie przerywaj mi nerwusie. Uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i pojedziesz ze mną do mojego wuja? - westchnęłam bezradnie.
-Wiesz, że wisisz mi przysługę.
-Jasne. - Ross pocałował mnie w czoło i zeskoczył z łóżka. Zeszłam z łóżka zaczęłam szukać swoich rzeczy, ale szybko sobie przypomniałam że zostawiłam mój plecak u Rydel w pokoju.
-Czego szukasz? - zapytał chłopak widząc mnie rozglądającą się za czymś.
-Swojego plecaka, ale przypomniałam sobie że został u Rydel.
-Jak chcesz to możemy po niego iść. Może dopisze nam szczęście i oni będą jeszcze spać. - uśmiechnął się iście diabelsko.
-Podoba mi się twój tok myślenia, przyjacielu.
-Zgarniamy gitarę i idziemy. - blondyn wziął swoją elektryczną gitarę i przepuścił mnie przodem. Cichutko weszliśmy do pokoju dziewczyny, mieliśmy ogromne szczęście, że cała trójka spała w najlepsze. Ross podłączył swoją gitarę do wzmacniacza siostry podkręcił go na maksa i zaczął grać solówkę na instrumencie. Rocky, Ell i Rydel zerwali się z łóżka jak oparzeni, popatrzyli na nas z skrytą nienawiścią. Ale nie przejęliśmy się tym Ross nadal grał na gitarze, a ja głośno śpiewałam choć trudno to nazwać śpiewaniem bardziej darcie mordy na cały regulator. Do pokoju blondynki wpadł zdyszany Riker, który zaczął wymachiwać kijem od hokeja. Zaraz za nim w pokoju zjawiła się moja siostra, była mocno zdezorientowana. Najstarszy z nas wymachiwał kijem jakby chciał kogoś zabić.
-Co tu się do cholery jasnej dzieje!? - krzyknął patrząc się na mnie, swoje rodzeństwo i przyjaciela.
-Zapytaj Ross'a i Laurę. - blondynka wskazała na nas. Ja przestałam śpiewać, a Ross przestał grać.
-Wparowali tutaj zaczęli grać i śpiewać na cały regulator. I nas obudzili. - wyjaśnił Rocky.
-Kochani jest jedenasta rano, czas wstawać.
-Zamknij się Ross. Zapewne to ty byłeś pomysłodawcą tego idiotycznego pomysłu. Laura nie byłaby zdolna wymyślić czegoś takiego, ma za dobre serce. - pochlebia mi to jak Riker ma o mnie zdanie, ale pozory czasem się mylą.
-Nie byłabym tego taka pewna, raz wylała na mnie wiadro lodowatej wody kiedy spałam. - oczywiście Van musiała dodać swoje pięć groszy. Jakby nie mogła tego przemilczeć, albo co dobre zapomnieć.
-Jak widzę nie tylko ja uchodzę za bezduszną bestię, która wyrywa ludzi ze słodkich snów w okrutny sposób. - razem z moim księciem przybiliśmy sobie po piątce.
-Obaj jesteście siebie warci. Chodź Vanessa idziemy stąd. - blondyn pociągnął moją siostrę za rękę, a ona wyszła za nim.
-Co to był za hałas? - do pomieszczenie weszli państwo Lynch. Jak widać solówka Ross'a i mój wokal postawił wszystkich domowników na nogi. Przynajmniej nikt teraz nie traci czasu na spanie.
-Ross postanowił nas wszystkich obudzić. - Delly wskazała na gitarę w rękach chłopaka. Jego rodzice przytaknęli głową na znak zrozumienia.
-Skoro już wszyscy nie śpimy, chce was widzieć za dziesięć minut na dole. Mark ubieraj się szybko i jedź po świeże bułki. - rozkazała Stormie. Wszyscy zgodnie przytaknęliśmy głowami, pan Mark poszedł się ubrać, żeby pojechać po bułki. Chłopacy poszli do siebie, a ja i Rydel zostałyśmy w pokoju. Ubrane zeszłyśmy na dół, przy stole siedzieli wszyscy prócz Ryland'a.
-Gdzie jest Ryland? - zapytałam siadając koło przyjaciółki i siostry.
-Nie wiem, może jeszcze śpi? - Ross oglądał swoje paznokcie.
![](https://img.wattpad.com/cover/71270127-288-k506095.jpg)
CZYTASZ
Raura-Crazy Story
FanfictionLaura postanawia wyprowadzić się od ojca do cioci, gdzie mieszka jej siostra Vanessa. Podczas kolacji z nowymi sąsiadami, dziewczyna poznaje Ross i całe jego rodzeństwo.