Wieczorem Ross odprowadził mnie do domu pod same drzwi, a sam musiał jechać do swojego kolegi, który zadzwonił do niego z pytaniem czy mu w czymś pomoże. Powiedziałam mu żeby uważał na siebie i jechał bezpiecznie, bo bardzo dużo razy słyszy się o wypadkach drogowych spowodowanych przez nieuważnych kierowców w nocy. Poszłam wziąć relaksujący długi prysznic, to było właśnie mi potrzebne. Przebrałam się w piżamę, rozczesałam mokre włosy i trochę je podsuszyłam, zeszłam na dół i zrobiłam sobie herbatę oraz dwie kanapki z serem, pomidorem, sałatą i ogórkiem. Usiadałam koło stołu i zajadając się kolacją zaczęłam przeglądać Instagrama, dwie osoby zaczęły mnie obserwować, a dodatkowe pięć serduszek przybyło pod moim ostatnim zdjęciem z Ross'em, które dodałam pięć dni temu. Nic ciekawego nie było na Ig, więc weszłam na Twittera i tak się złożyło że zmarnowałam godzinę swojego życia na przeglądaniu tweetów, ale co poradzę na to że lubię to robić.
-Siema młodzieży. - do kuchni wszedł wuja Robert, który kończył pisać coś na telefonie i odłożył go na szafkę.
- Hej! Chcesz herbatę? - zapytałam, bo sama miałam zamiar zrobić sobie jeszcze jedną.
-A wiesz, że chętnie. - mężczyzna usiadł naprzeciwko mnie, przeczesał rękami swoje włosy, wyglądał na dość zmęczonego.
-Ciężki dzień? - postawiłam dwa kubki na stół, każdy z nas wziął po swoim.
-Ciężki cały tydzień. W kancelarii mam istne urwanie głowy, odkąd Kristen zaszła w ciąże przejąłem połowę jej zleceń i nie mam nawet czasu żeby podrapać się po głowie. Jeszcze musiałem dzisiaj zwolnić swoją asystentkę, bo przyszła do pracy pod wpływem alkoholu. Dałbym jej upomnienie, ale to niepierwszy raz kiedy tak przychodzi do pracy. I teraz muszę znaleźć jakieś zastępstwo, ale dosyć już o tym. Praca zostaje w pracy. Teraz jestem w domu i zamierzam spędzić mile czas ze swoją rodziną.
-Gdzie jest ciocia? - dopiero teraz zadałam sobie sprawę, że od paru godzin jej nie widziałam.
-W salonie, nie idź do niej. Ja uciekłem do ciebie.
-Stało się coś? Pokłóciliście się?
-Nie, tylko Kristen przegląda zdjęcia z tego albumu, który znalazłaś na strychu i wyśmiewa moją fryzurę z szóstej klasy. Na swoją obronę powiem, że połowa szkoły nosiła wtedy dredy, taka była wtedy moda. - wyprostował się na krześle.
-Poważnie? Miałeś dredy? - uniosłam jedną brew do góry.
-Tak, ale... - nie dałam mu dokończyć, bo szybko pobiegłam do salonu żeby to zobaczyć.
-Ciociu masz zdjęcia fryzury wuja z szóstej klasy? - zapytałam podekscytowana, Kristen uśmiechnęła się przebiegle i wystawiła w moją stronę stare zdjęcie z jakieś wycieczki. Wybuchłam głośnym śmiechem na widok Roberta, wyglądał bardzo komicznie te włosy w ogóle do niego nie pasowały, miał je do ramion.
-Przez pół roku w nich chodził. - wyjaśniła mi ciocia, podając kolejne zdjęcie, gdzie dobrze widać dredy.
-Dlaczego tylko przez pół roku? - oddałam kobiecie zdjęcie.
-Bo przegrał zakład i musiał je ściąć. Teraz już nawet nie pamiętam, o co Robert założył się z Adamem, ale jego mina, jak przegrał była bezcenna.
-I ty Judaszu przeciwko mnie? - odwróciłam głowę w stronę wejścia, gdzie stał wuja Robert z kubkiem herbaty.
-Nic na to nie poradzę, że zabawnie wyglądałeś. Dlaczego tak chodziłeś? - wzruszyłam ramionami i pomogłam cioci w składaniu zdjęć do kupki.
-Każdy wtedy tak chodził, to przez taki zespół, który był bardzo popularny. To taki odpowiednik One Direction tylko naszych czasów. Boże brzmię jak jakiś stary dziadek. - mężczyzna usiadł naprzeciwko nas. On i Kristen pokazywali mi po kolei zdjęcia i opowiadali historie co wtedy się im przydarzyło. Chyba moją ulubioną jest to jak w ósmej klasie poszli ze znajomymi na wagary i któryś z nich powiedział, że zna taki fajny skrót przez las, skończyło się tak że Kristen wróciła do domu bez jednego buta, bo pod drodze natrafili na jakieś bagno, a ich kolega natrafił na skunksa. Mówili, że to były ich najlepsze wagary i ciekawa przygoda. Robert jak ciocia zgubiła wtedy buta, w nocy o północy wymknął się z domu przez okno z latarką i poszedł go szukać, znalazł go o piątej nad ranem i poszedł go jej zanieść. Stwierdziłam, że to było cholernie urocze.
-Laura otworzysz? - zapytała kobieta, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, nikogo się nie spodziewaliśmy o tej porze.
-Cześć Rydel! - zawołałam, gdy zobaczyłam przyjaciółkę przed wejściem. -Co cię sprowadza do nas o tej porze? - wpuściłam ją do środka. Blondynka miała na sobie piżamę i wyglądała jakby miała zaraz kłaść się spać.
-Vanessa powiedziała mi, że mam szybko przyjść, bo ma ważną sprawę do obgadania i że jest to sprawa życia i śmierci. - miałam zadać dziewczynie kolejne pytanie, ale w tym samym czasie Vanessa szybko zbiegła po schodach, chwytając mnie oraz naszego gościa i zaciągnęła do swojego pokoju. Zatrzasnęła za sobą drzwi i odwróciła się twarzą do nas:
-Muszę z wami porozmawiać. - Nessa brzmiała dosyć poważnie, ale w jej głosie było też podniecenie.
-Oby było to coś ważnego, bo przez ciebie musiałam wstać z mojego łóżka. - Rydel usiadła na łóżku, dołączyłam do niej.
-No mów o co chodzi. - jęknęłam, chciałam jak najszybciej usłyszeć o co się stało.
-RIKER POPROSIŁ MNIE ŻEBYM ZOSTAŁA JEGO DZIEWCZYNĄ, A JA SIĘ ZGODZIŁAM!!!! - wszystkie trzy zaczęłyśmy piszczeć ze szczęścia.
-Żartujesz!? Boże jak się cieszę! - blondynka wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć od nadmiaru szczęścia.
-Kurwa to jest niesamowite, siostra! - nie mogłam opanować radości.
-Laura wiesz co to oznacza? - Delly posłała mi porozumiewawcze spojrzenie. Szybko wybrała numer Ross'a i przełączyłam na głośno mówiący. Już po dwóch sygnałach usłyszałyśmy głos po drugiej stronie słuchawki.
R:No co kochanie?
L:Wygrałyśmy! Są razem! Spytał się jej! Wisisz po dwadzieścia dolców każdej! - ja i Rydel krzyknęłyśmy równocześnie do słuchawki.
R:Co kurwa? Ja nie wierze, jutro dostaniecie swoją kasę małpy. Ja pierdole.
L:Też cię kocham i dobranoc.
Nie czekając na jego odpowiedz rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni spodenek od piżamy.
-O co chodzi? - Van wyglądała na lekko zbita z tropu.
-My dwie założyłyśmy się z Ross'em o dwadzieścia dolarów, że ty i Riker do końca miesiąca będziecie razem. Ross dawał wam pół roku. - wyjaśnił Delly.
-Jak mogłyście? - Nessa zaczęła bić nas poduszką, ja pobiegłam w prawo, a Rydel w lewo. Siostra była lekko rozkojarzona i nie wiedziała którą ma gonić, wiec wyszło na to że przez dziesięć minut biegała po całym pokoju w kółko.
-Daj spokój Van.
-Przecież to było oczywiste.
-Poza tym wszyscy robili zakłady, kiedy w końcu się spikniecie.
-To niesprawiedliwe, że nam się tylko dostaje.
Krzyczałyśmy jedna przez drugą nie mogąc opanować ataku śmiechu, w końcu Vanessa odpuściła nam, bo dostała kolki od tego biegania.
-A teraz proszę wszystko opowiedzieć ze szczegółami. - wzięłam sobie poduszkę z łóżka i podłożyłam pod tyłek. Wszystkie trzy siedziałyśmy na podłodze, a dziewczyna zaczęła nam opowiadać jak Riker poprosił ją o to czy zostanie jego dziewczyną.
-A więc najpierw zabrał mnie do tej chińskiej knajpki, kiedy się najedliśmy poszliśmy na plaże się przejść. Buty trzymaliśmy w rękach, było naprawdę miło do puki Riker nie zauważył dziury wykopanej przez kogoś koło morza i nie potknął się o nią, wpadając do wody. Prawie udusił się jakimiś wodorostami, a jak wychodziliśmy z plaży potknął się o chodnik i wyjebał na twarz. Musieliśmy jechać do szpitala, Riker'owi zrobili prześwietlenie głowy, nic mu nie było. Kiedy wracaliśmy z szpitala spytał się mnie czy chcę z nim chodzić, a powiedziałam że tak. - cały czas mówiąc brunetka uśmiechała się szeroko, widać że bardzo zależy jej na tej znajomości i że będąc z Riker'em jest szczęśliwa.
-Ale to urocze. Czyli wychodzi na to że teraz tylko ja jestem singielką. - blondynka oparła głowę o ręce.
-Alexa też nikogo nie ma. -zauważyłam starając się jakoś pocieszyć przyjaciółkę.
-A Alexa nie jest czasem z tym chłopakiem z kawiarni, który specjalnie zamówił dziesięć kaw żeby chociaż przez chwilę mógł z nią porozmawiać? - zapytała się Van. Nasza przyjaźń z blondynkom rozwijała się bardzo dobrze, jak tylko wszystkie cztery mamy czas to się spotykamy. Oczywiście Rocky i Alexa nadal się kłócili i nienawidzili.
-Byli na dwóch czy trzech randkach, nic nie wiadomo jak to jest między nimi.
Rydel miała rację, w tym tygodniu jeszcze nie rozmawiałyśmy z blondynką, ona i ten chłopak znają się jakoś ponad tydzień. A przez ciągłe zajęcia nie miałyśmy czasu na rozmowę, ale jutro miałyśmy się spotkać na płoty, więc pewnie więcej szczegółów dowiemy się pod wieczór.
-A co z tym chłopakiem ze sklepu, który cię wtedy podrywał? - przed wczoraj byłam z Delly na zakupach spożywczych i zaczepił ją jakiś brunet. Chcą zostawić ich wtedy samych powiedziałam, że bardzo się spieszę i poszłam do kasy zapłacić za produkty.
-Wiecie na początku było wspaniale, pomógł mi wybrać płatki i sięgnął słoik z górnej półki. - zatrzymała się na chwilę, a razem z siostrą zrobiłyśmy "Aww" -Naprawdę dobrze nam się rozmawiało, cały czas mnie komplementował i było mi miło z tego powodu. Ale wszystko się popsuło jak przyszła jego dziewczyna i zaczęła na niego krzyczeć na cały sklep, że jest podrywaczem i ona jest jego dziewczyną. Szybko usunęłam się z stamtąd, na czworakach między nabiałem, a płatkami udałam się do kasy. Nie zauważyli mnie na szczęście. Dobrze, że spotkałam po drodze Ellington'a, który pożyczył mi dolara, bo mi zabrakło. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, musiałam mu za to upiec ciastek. Wyobraźcie sobie, że Ell pomógł mi w ich robieniu, chłopaków wtedy nie było, a mu się nudziło.
-Przykro mi z powodu tego chłopaka. - odparła smutnie Vanessa.
-A te ciastka były dobre? - strasznie mnie to ciekawiło.
-A wiecie, że były. Myślałam, że się przez nie potrujemy, ale wyszły naprawdę pyszne. Nie spodziewałam się, że Ratliff umie gotować.
Wyszło na tym, że Rydel napisała sms'a do pani Stormie żeby powiedzieć, że będzie u nas nocować. Rozmawiałyśmy ze sobą tak do pierwszej, a jak zachciało nam się spać to ja poszłam do siebie, a Delly została u Van, bo ona ma większe łóżko niż ja. Rano obudziłam się koło dziewiątej, poszłam do łazienki się załatwić i przebrać z piżamy w sukienkę do kolan.
-Dziewczyny wstawanie! - krzyknęłam skacząc na łóżko.
-Obiecuje, że kiedyś cię zabiję grubasie.
-Też cię kocham siostro. - wysłałam jej całusa w powietrzu. Rydel przykryła się poduszką mrucząc coś pod nosem, że mamy być cicho, bo ludzie chcą spać. Wcisnęłam się pomiędzy dziewczynami, one głośno jęknęły, ale nie wyrzuciły mnie. Chwilę tak leżałyśmy ściśnięte, po jakiś pięciu minutach wszystkie trzy zasnęłyśmy.
*Oczami Rocky'ego*
-Pisałeś do Rydel, że wieczorem gramy koncert? - zapytał się mnie Ross wchodząc do kuchni. Właśnie kończyłem jeść śniadanie.
-Tak. - wstałem i odłożyłem talerz do zmywarki.
-No i?
-I nic. Nie odpisałam mi jeszcze, pewnie śpi lub zapomniała telefonu. - wróciłem na swoje poprzednie miejsce.
-Chłopacy dzwoniłem do Delly, ale nie odbiera. Pisałem jej o koncercie, zero odpowiedzi. - do kuchni wszedł kolejny blondyn.
-Nie panikuj, pewnie wróci do wieczora i zdążymy się wyrobić. - Ross wyszedł z kuchni. Jakieś pół godziny temu Riker dostał sms'a od Alexy z pytaniem czy chcemy dzisiaj zagrać mały koncert w kawiarni, bo wypadła taka sytuacja, że jest pilnie potrzebny zespół na wieczór. Chwilę posiedziałem w kuchni ze starszym bratem, ale jak zaczął gadać o Van poszedłem do siebie. Nie miałem ochoty kolejny raz z kolei słuchać jaka ona jest idealna itp. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Ellington'a z pytaniem czy ma czas spotkać się na mieście. Ustaliśmy, że spotkamy się u niego u domu. Nikomu nic nie mówiąc wyszedłem z domu, wolnym krokiem szedłem przed siebie. Nie byłem dzisiaj zbytnio w humorze, ten sms od tej idiotki rozzłościł mnie. Otworzyłem drzwi od domu Ellington'a i udałam się do jego pokoju. Przywitaliśmy się skinieniem głowy, rzuciłem się na jego łóżko, rozejrzałem się po pokoju.
-Czysto tu. - stwierdziłem patrząc na poukładane rzeczy w szafie, nic nie walało się na ziemi i wszystko było na swoim miejscu.
-Sprzątałem tu. - odpowiedział lekko zawstydzony. Już chciałem się go spytać dlaczego, ale mnie wyprzedził i pierwszy zadał pytanie. -Idziemy?
-Tak. - nic nie mówiąc wyszliśmy.
*Oczami Ellington'a*
Rocky nie był specjalnie dzisiaj w humorze, nie chciałem się go wypytywać o co chodzi, bo widziałem, że nie ma na to najmniejszej ochoty. Na początku szliśmy w ciszy, jakoś udało mi się nawiązać z nim konwersację o nowym odcinku Top Model. Obydwoje byliśmy zadowoleni, że odpadła Camila, za którą nie przepadaliśmy, ponieważ wszystkich kłóciła ze sobą. Szatyn zaproponował, że możemy iść do kawiarni się czegoś napić gdzie pracuję Alexa.
-Często chcesz tam chodzić. - zauważyłem, kiedy to zaproponował.
-A nie chcesz tam iść? - podniósł ze zdziwienia brwi. Bardzo lubiłem tam chodzić, wszyscy polubili Alexę, a mój przyjaciel polubił kłócenie się z nią. Czasami jak mu się nudzi i wie, że dziewczyna ma akurat zmianę, to przychodzi żeby się z nią trochę podroczyć.
-Chce tylko.... z resztą nie ważne. -machnąłem lekceważąco ręką. -Lubie tę kawiarnie.
Szatyn wyglądał na zadowolonego, z tego faktu. Zaczynam pomału podejrzewać, że blondynka mu się podoba i dlatego chcę tam tak często chodzić oraz droczy się z nią. Weszliśmy do środka i zajęliśmy wolny stolik niedaleko okna. Lynch rozejrzał się po knajpie, chyba coś zauważył za mną, bo jego mina nie była zachwycona. -A co on tutaj robi? - mruknął do siebie. -Ale kto? - nie musiał mi odpowiadać, bo kiedy odwróciłam się żeby zobaczyć co jest za mną, ujrzałem potencjalnego kandydata na chłopaka Alexy. Pomału utwierdzałem się w swoich podejrzeniach, odkąd dziewczyna poznała tego gościa Rocky chodzi cały czas zły, a teraz wygląda jakby chciał się rzucić na tego kolesia. -Nie przejmuj się nim. - chciałem dodać mu jakoś otuchy, bo sam wiem jak kobieta może zawładnąć facetem. -Ale ja się wcale nie przejmuje, tylko uważam, że to kretyn. - chcąc uniknąć tego tematu Rocky poszedł złożyć zamówienie na dwie kawy z mlekiem. Blondynka dzisiaj chyba miała wolne albo skończyła zmianę i dlatego postanowiła posiedzieć ze swoim kolegą tutaj. Usłyszałem dźwięk przychodzącego sms'a, odblokowałem ekran i uśmiechnąłem się na widok wiadomości od Rydel, która pytała mi się czy na dziś wieczorem ubrać zieloną czy czerwoną sukienkę, szybko wystukałem jej odpowiedz "Czerwoną ;)". Mój towarzysz jakiś czas później wrócił z zamówieniem, przez ten czas popisałem trochę z przyjaciółką. *Oczami Rocky'ego* Piliśmy spokojnie kawę i opowiadaliśmy sobie na wzajem jakieś żarty znalezione na internecie. Jakoś udało mi się nie myśleć o tym kretynie, ale jak zauważyłem że Alexa idzie do toalety, a ten typek zaczął podrywać inną dziewczynę to aż się we mnie zagotowało. -Czy ty to widzisz? - szturchnąłem przyjaciela. -Czy to ten chłopak Alexy? Dlaczego on trzyma za pośladek tamtą dziewczynę? - Ellington wyglądał na mocno zdziwionego, myślałem że zaraz oczy mu wyskoczą, bo zrobił takie duże. -Musimy powiedzieć jej o tym. -Zrobię zdjęcie. - brunet wyciągnął telefon i zrobił parę fotek. Akurat jak tamten koleś ściągnął ręce z pośladków nieznajomej i przegonił ją, wróciła nie świadoma niczego co właśnie się wydarzyło blondynka. Nie panując nad sobą podszedłem do ich stolika i uderzyłem tego kutasa w twarz. -Ty skończony dupku! Jak mogłeś!? - naprawdę nie wiem jak to się stało, że wstałem z miejsca. Moje nogi jakby przestały mnie słychać i same mnie tam zaniosły. -Co ty robisz kretynie? Nic ci nie jest Brad? - dziewczyna się na mnie wydarła i pomogła mu wstać.-On jak cie nie było obmacywał obcą dziewczynę. - naprawdę nie wiem dlaczego się tak tym przejąłem, może przez to że jest to przyjaciółka mojej siostry. -Kłamiesz! Nie wierzę ci! Przez dobre pięć minut się kłóciliśmy, a oczy wszystkich klientów były zwrócone na nas. Kłócilibyśmy się dłużej, ale Ellington pokazał Dowd zdjęcia, które zrobił chwile przed zanim przyszła. Ta spojrzała na tego gościa ze smutkiem, a później spoliczkowała go mówiąc żeby więcej do niej nie dzwonił. Wyszedłem za nią z kawiarni. -Chcesz powiedzieć, a nie mówiłem? - usiadła na ławkę, po drugiej stronie kawiarni.-Nie, tylko wiem że ci przykro i pewnie nie chcesz zostać sama. - usiadłem koło niej w niedalekim odstępie. -Och, to przepraszam. - spuściła zawstydzony wzrok, chwilę siedzieliśmy w milczeniu. -A tak poza tym to dzięki. -Za co? -Nie musiałeś mi tego pokazywać, pewnie byłabym cały czas oszukiwana podczas tej znajomości. To naprawdę miłe co zrobiliście ty i Ratliff. -Daj spokój, Rydel i dziewczyny na pewno by mnie zabiły jakby się dowiedziały, że wiedziałem. A ci nie powiedziałem. Ja tylko uznałem, że pomimo tych naszych kłótni nie zasługujesz na to. -Dziękuje ci. - nagle blondynka zrobiła coś czego się nie spodziewałem, a mianowicie przytuliła mnie. -Nie myśl sobie, że nadal nie jesteś moim wrogiem numer jeden, bo nim jesteś. - powiedziała kiedy po pięciu sekundach przytulania oderwała się. -Tu jesteście, sorry za spóźnienie, ale ktoś musiał zapłacić za kawy. - dołączył do nas Ellington. -Tyle czasu zajęło ci płacenie za te kawki? - w odpowiedzi brunet się tylko dziwnie uśmiechnął. Zaproponowaliśmy dziewczynie, że może się z nami przejść po mieście, zgodziła się i wcale tak dużo razy się nie pokłóciliśmy. *Oczami Laury* Razem z Vanessą, Alexą oglądałyśmy występ R5, Rydand był odpowiedzialny za cały sprzęt techniczny nagłośnienie itp. Wszyscy goście dobrze się bawili, bynajmniej po ich twarzach było to widać, na żadnej nie było grymasu, to dobrze wróży. Zespół zakończył swój występ coverem "Counting Stars".-Byliście świetni. - powiedziałam kiedy wszyscy zeszli ze sceny. -Dzięki kochanie. - Ross pocałował mnie, wszyscy usiedliśmy na swoich miejscach.
***
-My pójdziemy tędy. - nie czekając na odpowiedz innych Ross pociągnął mnie w wskazany przez siebie kierunek. Po występie R5 siedzieliśmy w kawiarni jeszcze jakieś czterdzieści minut, każdy zamówił sobie coś do jedzenia. Kiedy wszyscy się najedli, postanowiliśmy się przejść na spacer po mieście. Koło północy zrobiłam się trochę senna co nie uszło uwadze mojemu chłopakowi, który powiedział wszystkim, że my już będziemy wracać. Nikt nie chciał do nas dołączyć, reszta wolała iść na imprezę do klubu niedaleko, Ryland opuścił nas jakieś trzy godziny temu. -Zimno ci? - blondyn zdjął swoją bluzę i założył mi na ramiona, zapięłam ją, oparłam głowę o jego tors.
-Ale jesteś ciepły. - mocniej się w niego wtuliłam, a ten objął mnie ramieniem.
-A ty jesteś taka gorąca.
-Nie możesz się powstrzymać od rozmowy bez kontekstów seksualnych? - spojrzałam na niego spod byka.
-Skąd te przypuszczenia, że miałem coś zboczonego na myśli? - zatrzymał się i obrócił mnie tak, że stałam do niego twarzą, obejmował mnie z obydwóch stron, tak że nie miałabym jak uciec. Położyłam ręce na jego ramionach i spojrzałam w te piękne czekoladowe oczy.
-Ponieważ cię znam i zawsze jak mówisz coś zboczonego albo coś z kontekstem seksualnym uśmiechasz się jak stary zboczeniec. - wyglądał jakby analizował, to co właśnie mu powiedziałam.
-To nie prawda! Wcale tak nie robię! - próbował się wyprzeć wszystkiego.
-A taką minę robisz, jak kłamiesz. - uderzyłam go palcem w nos. Ross stał chwilę z śmiesznym wyrazem twarzy, spytałam się go czy do rana zamierza tak stać, a on nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i ruszył w stronę domu.
-Ross? - odezwałam się po trzech minutach ciszy.
-Hmm. - patrzył przed siebie, ale po chwili spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się nieśmiało. -Aha, rozumiem. - puścił mnie i uginając kolana odwrócił się do mnie tyłem żebym mogła na niego skoczyć.
-Dzięki. - pocałowałam go w czubek głowy, kiedy znalazłam się na górze. -A to więc tak wygląda świat z tej perspektywy.
-Czyli jak? - z stąd widziałam już dach mojego domu z nad budynku, który normalnie bym nie widziała.
-Jak sam pewnie zauważyłeś nie grzeszę wzrostem.
-Daj spokój, małe jest piękne.
-Chcesz dostać. - blondyn zaśmiał się na moje słowa. Odstawił mnie na ziemie, kiedy dotarliśmy do drzwi mojego domu. Wyjęłam kluczę z kieszeni, ale jak chciałam przekręcić je w zamku okazało się że drzwi są otwarte.
-Och ciocia i wuja chyba już wrócili. Dziwne, bo zawsze zamykają drzwi na noc. - odwróciłam się do Ross'a.
-Może zapomnieli, wiesz za niedługo dziecko się rodzi i są bardziej tym przejęci. - blondyn wzruszył ramionami. Weszliśmy do środka, chłopak zamknął za mną drzwi i ruszyliśmy w stronę salonu. Coś mnie niepokoiło, w pokoju paliła się tylko jedna lampka.
-Witaj Lauro. - stanęłam jak wryta, miała wrażenie że ten zimnu głos roznosi się echem po całym domu. Powoli odwróciłam się w stronę z którego dobiegł ten głos, zimne ciarki przebiegły mi po plecach na widok tej twarzy. Tej samej twarzy która raz zaczepiła mnie na ulicy przed kawiarnią, tej samej która obserwowała mnie kiedy odśnieżałam wejście przed domem, tej samej twarzy która była powiązana ze śmiercią Bonnie. Mężczyzna uśmiechnął się przerażająco, moją uwagę przykuła też broń w jego rance.
CZYTASZ
Raura-Crazy Story
FanfictionLaura postanawia wyprowadzić się od ojca do cioci, gdzie mieszka jej siostra Vanessa. Podczas kolacji z nowymi sąsiadami, dziewczyna poznaje Ross i całe jego rodzeństwo.