Rozdział 23

274 19 3
                                    

*Oczami Laury*

Razem z Ross'em leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku, oglądając jakiś głupi program telewizyjny, który nie miał najmniejszego sensu. Patrząc na chłopaka minę można wywnioskować, że próbuje zrozumieć, o co chodzi w tym programie.
-Czekaj nie rozumiem. Ta dziewczyna wybrała tamtego chłopaka, chodź naprawę zależy jej na tym którego odrzuciła, ale przespała się z największym dupkiem w programie tylko po to, żeby dopiec dziewczynie, której sama pomagała zdobyć tego chłopaka, a zrobiła to wszystko, dlatego że ona nie dała follow jej na Instagramie? - zapytał blondyn nie odrywając ani na chwilę wzroku z telewizora.
-No, jakoś tak będzie. Nie zapominaj, że te dwie co pobiły się o lokówkę, planują teraz zemstę na tej, która przespała się z tamtym dupkiem.
-Ale przecież on na początku trzymały się razem, wszystkie trzy planowały zniszczyć tą dziewczynę co odpadła w poprzednim odcinku. - tak się składa, że obejrzeliśmy kilka odcinków tego programu, bo był maraton.
-Tak było, ale wszystkie się ze sobą pokłóciły.
-No, ale teraz te dwie od lokówki trzymają się razem. - wskazał na telewizor.
-Bo się pogodziły. One dwie i ten gościu co nosi białe skarpetki do sandałów. - dziwnie gestykulowałam, próbując wytłumaczyć o kogo chodzi.
-No wiem, o kim mówisz. To co z nim? - gestem ręki poganiał mnie, żebym szybciej mówiła.
-Oni mają plan, żeby tego chłopaka, co go wybrała tamta dziewczyna, wyrzucić z programu. Bo no na początku kręcił z tą blondyną od lokówki, ale zostawił ją dla innej.
-Dla tej, która go wybrała?
-Nie, nie dla tej. Dla jeszcze innej, ona wyskoczyła do basenu nago i potem miała pretensje do niego, że zrobił jej zdjęcie. I zerwała z nim. - wyjaśniłam.
-Dlaczego ja tego nie widziałem? - zdziwił się.
-Bo byłeś w łazience.
-Aha. Ale co teraz z tym chłopakiem, co tej dziewczynie na nim zależy?
-On zamierza porozmawiać sobie z tym chłopakiem, którego ona wybrała. O cicho, zaczęło się. - kiedy tłumaczyliśmy sobie główne wątki między uczestnikami programu, leciały reklamy. Teraz z niecierpliwieniem czekam czy tamci dwaj pobiją się o tą laskę, czy też dadzą sobie spokój. Ja już wcześniej wspomniałam ten program jest strasznie głupi, ale za razem taki wciągający. Już ten co go wybrała tamta dziewczynę, miał uderzyć tego drugiego, kiedy tu nagle pojawił się ta blondyna od lokówki, krzycząc, że wie, że ten pierwszy przespał się z jej matką.
-Co to ma być!? Przecież on to zrobił kilkanaście odcinków temu, a ona dopiero teraz się tego dowiaduje!? - reakcja Ross'a na ten program jest mistrzowska. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam go tak oburzonego.
-A ta dziewczyna, która go wybrała wie o tym, że on przespał się z matką tej blondyny, kiedy ona przyjechała ich odwiedzić? - teraz już zwątpiłam, czy tamta ma o wszystkim pojęcie.
-Wszyscy wiedzieli, oprócz tej blondyny. Przecież tamta przyłapała tego chłopaka i tą kobietę jak się ten gesili w pokoju. Jeszcze się do nich przyłączyła, razem mieli zgrany trójkącik. Nie pamiętasz tego?
-A już pamiętam.
-Bezsensu jest ten program. - stwierdził blondyn, a ja się z nim zgodziłam (mam nadzieje, że w miarę załapaliście o co chodzi ~ aut.) -Poróbmy coś ciekawszego. - odwrócił się twarzą do mnie.
-A co konkretnie masz na myśli? - szczerze to wiedziałam co teraz powie.
-Oj ty już wiesz o co mi chodzi. - mruknął uwodzicielsko, zakładając mi pasmo włosów za ucho.
-Niestety muszę cię zmartwić, bo nie mam bladego pojęcia o co ci chodzi. - zaczęłam się bawić jego włosami, zaśmiał się bez cienia wesołości i spojrzał się na mnie tymi swoimi pięknymi czekoladowymi oczami. Coraz bardziej podobała mi się ta zabawa. Ciekawe które z nas pierwsze pęknie i pocałuje tego drugiego? Gra toczyła się o wysoką stawkę, nie zamierzała być tą co pierwsza się złamie. Niech nie myśli sobie, że tak szybko może mnie uwieść. Muszę użyć swoich kobiecych wdzięków i go oczarować. Nigdy tego nie robiłam, ale wewnętrznie wiem, że mi się uda. Poprawiłam bluzkę tak, żeby więcej odsłaniała dekolt, dumnie wypięłam pierś do przodu i przerzuciłam jedną nogę przez biodra chłopaka. Spojrzał się na moją bluzkę, a potem na mnie, jego źrenice stawały się coraz ciemniejsze, a wzrok miał wygłodzony. Jego ręka wylądowała na mojej nodze i zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do moich pośladków. Kiedy była dostateczne blisko, zatrzymałam ją swoją ręką i pokiwałam przecząco głową, dając mu jasno do zrozumienia, że macanko nie wchodzi w grę. Jesteśmy ze sobą niecałą dobę, mu już takie rzeczy po głowie chodzą, aż strach pomyśleć co będzie potem. Uśmiechnęłam się uroczo, przynajmniej mam taką nadzieje, że tak wyszło i przegryzła dolną wargę.
-Wież, że igrasz z ogniem. - bacznie mi się przyglądał.
-A możesz konkretniej wyjaśnić, o co ci chodzi?
-Ty już wiesz, o co mi chodzi. - westchnął ciężko.
-Chyba nie bardzo rozumiem. - nie wiem czemu, ale bardzo pociągała mnie ta rozmowa.
-Przeczytałaś już Greya? - co to kurwa za pytanie? Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam z jego strony. -Do końca zostało mi jeszcze dwadzieścia stron. - odpowiedziałam zbita lekko z tropu. -A ty mój najdroższy, przeczytałeś już tą ociekającą grzechem, pornograficzną książkę?
-Tak, kochanie. Wczoraj całą noc spędziłam na czytaniu. Kiedy was nie było, a moi bracia grali w CS'a i nie chcieli, żebym grał z nimi, trochę mi się nudziło.
-Ty biedactwo moje. - przytuliłam go na pocieszenie, czułam jak się uśmiecha sam do siebie. -Jak chcesz to możesz zagrać ze mną. Tylko najpierw musisz mi wyjaśnić o co w tej grze chodzi. - zaproponowałam spowrotem kładąc się na poduszce. Na twarzy blondyna pojawił się grymas.
-Nie bierz tego do siebie, ale nie chce z tobą grać w CS'a. - podrapał się zakłopotany po głowie.
-Wiesz, że jak powiesz, żebym nie brała sobie tego do siebie, to nie znaczy, że tak będzie. Dlaczego nie chcesz ze mną grać w to coś?
-Widzisz, ty nawet nie wiesz na czym ta gra polega i o co w niej chodzi. To będzie bezsensu zmuszać cię do czegoś, co w ogóle cię nie interesuje. A tak poza tym CS'a jest bardziej dla chłopaków, czasami bywa bardzo drastyczny. - posłałam mu mordercze spojrzenie. -Co ty pieprzysz? -Wiesz, to nie tak miało zabrzmieć. -Ale tak zabrzmiało. Myślisz, że dziewczyny nie mogą grać CS'a, bo są tam za brutalne sceny? - spytałam z niedowierzaniem. -Nie uważam, że dziewczyny są słabe, tylko... - zaczął się jąkać. -Nie pogrążaj siebie bardziej. - przerwałam mu, jak próbował coś powiedzieć. -Wiedz, że jak nie będę miał z kim pograć, to na pewno przyjdę do ciebie i na kolanach będę błagał, żebyś ze mną zagrała. - śmieszne, próbuje mnie udobruchać i myśli że jak powie to wszystko, to zapomnę o czym powiedział. Ale niech mu będzie, chodź raz może pomyśleć, że o niczym nie będę pamiętać. -Obiecaj, że wszystkiego mnie nauczysz i podczas lekcji nie będziesz się do mnie dobierał, tylko będziesz mnie traktował jak kumpla. Umowa stoi? - wyciągnęłam w jego stronę rękę. -Stoi. - uścisnął moją dłoń i zaczął się głupkowato śmiać. Potrzebowałam chwili na przetrawienie jego żartu, po czym wstałam z łóżka. -Idź ty jebany zboczeńcu. - podeszłam do biurka i zdjęłam z siebie całą biżuterię. Ross na moje słowa zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
-Wiem haha że haha mnie haha kochasz. - mówił między napadami śmiechu.
-Boże z kim ja jestem? - zapytałam samą siebie.
-Ze mną księżniczko. - objął mnie od tyłu i pocałował w szyję. Odwróciłam się do niego twarzą, staliśmy i patrzyliśmy się na siebie. Każde z nas czekało na ruch tego drugiego. -Wiesz, że ty pękniesz pierwsza i mnie pocałujesz?
-Nie, to ty pierwszy mnie pocałujesz. - zarzuciłam ręce na jego szyje, blondyn przyciągnął mnie bliżej siebie tak że pomiędzy naszymi ciałami nie było milimetra odstępu.
-Możesz takich rzeczy nie mówić?
-Dlaczego? - zmarszczyłam brwi. Kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodzi.
-Bo strasznie mnie to podnieca i moja mama nie byłaby z tego zadowolona.
-Z tego, że cię podniecam?
-Z tego, że będzie musiała kupić mi nowe spodnie, bo te chyba nie wytrzymają tej rozmowy. - zrobił miną starego zboczeńca.
-Serio? - spojrzałam na niego spod byka.
-Lauro, ja mówię poważnie. - poważny ton w jego głosie trochę mnie rozśmieszył, ale starałam się za wszelką cenę nie poznać tego po sobie.
-Za dużo Grey'a się naczytałeś. - stwierdziłam mrużąc oczy.
-Też tak podejrzewam odkąd przyłapałem się na tym, że na allegro szukałem lasek i pejczów. - lekko przeraziłam się tym co mi powiedział. Czyżbym miała do czynienie z młodszą blond wersją Christina'a Grey'a? Mam ogromną nadzieje, że nie. Ten cały Grey to straszny pojeb i nie wyżyty seksualne facet. Ale Ross nie wygląda na takiego, chyba że to tylko złudzenie i cały czas tylko udawał miłego i fajnego faceta, a tak naprawdę to straszny popapraniec i pojeb. Babcia mi zawsze powtarzała, że faceci dopiero po ślubie pokazują prawdziwe oblicze. My jesteśmy jeszcze za młodzi, żeby myśleć o takich sprawach jak małżeństwo, ale kto wie. Może Ross okaże się tym jedynym? Bardzo bym chciała, żeby tak było. On jest moim pierwszym poważnym chłopakiem i oby ostatnim. Ciekawe jakby wyglądałaby nasze życie po ślubie? Czy bylibyśmy ze sobą aż do śmierci? Ile byśmy mieli dzieci? Czy w ogóle mielibyśmy dzieci? Czy bylibyśmy szczęśliwi? Dobra, zwolnijmy trochę. O jakich ja rzeczach myślę? Myślenie o bardzo odległej przyszłości mi nie służy. lepiej skupić się na tym co tu i teraz. -Hej Laura słyszysz mnie? - Ross wymachiwał mi ręką przed twarzą. -Zawiesiłaś się lekko, mówiłem do ciebie chyba z pięć minut, a ty mnie w ogóle nie słuchałaś.
-Przepraszam zamyśliłam się.
-Lepiej powiedz mi, kim on jest? A ja dam mu nauczkę. - blondyn napiła swój biceps, jakby miała zaraz komuś przywalić. Zaśmiałam się cichutko z tego, to słodkie z jego strony że próbuje dać mi jasno do zrozumienie, że jak będę myślała o innym to on go dorwie. Moje serce skradł Ross i nikt inny, może za wyjątkiem Justina Timberlake, bo on jest boski. Ale tego raczej Ross nie musi wiedzieć, jeszcze by coś zrobił Timberlakeowi, a tego moje fanowskie serce by nie przeżyło. Jak chodziłam do gimnazjum, to podkochiwałam się w Justinie, uważałam że był uosobieniem prawdziwego mężczyzny. Teraz nadal go uwielbiam, ale nie tak bardzo jak kiedyś.
-O tobie myślałam. - wyznałam.
-W takim razie nie dam nikomu nauczki. Ale za to dam buziaka w policzek mojej dziewczynie. - blondyn kilka razy ucałował mój policzek, z każdym kolejnym pocałunkiem jego usta zbliżały się do moich. Kiedy jego wargi dotknęły kącika moich ust, on nagle się odsunął ode mnie. Zrobiłam niezadowoloną minę i odgarnęłam niesforny kosmyk włosów, który nachodził mu na oczy. Patrząc sobie w oczy obydwoje zaczęliśmy się zbliżać do siebie. Na początku musnęliśmy się lekko ustami, ale już po krótkiej chwili to się zmieniło. Chłopak przejechał językiem po mojej dolnej wardze, tym samym prosząc o pozwolenie na pogłębienie pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy kiedy zaczęły nas boleć języki. -Nie wiem czy mówiłem to tobie, ale naprawdę bosko całujesz. - takie słowa z jego ust to czysty komplement. Już miałam mu powiedzieć, że całuje też niczym sobie, kiedy drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Razem z blondynem szybko stanęliśmy od siebie jak najdalej, w progu zobaczyliśmy Roberta bawiącego się telefonem. -Lauruś skoczysz wujowi po Tigera? - zapytał blokując telefon i wkładając go to kieszeni. -A sam nie możesz sobie pójść? - za bardzo nigdzie mi się nie chciało wychodzić. -Nie chce mi się. A jak pójdziecie to też będziecie mogli sobie kupić po soczku jakimś owocowym. -Dlaczego my mamy sobie kupić soczek, a tobie Tigera? -Dzieci nie powinny pić takich świństw. - zrobił taką minę jakby to co powiedział było tak oczywistą sprawą, że nie powinnam w ogóle zadawać takiego pytania. Przekręciłam teatralnie oczami. -Ile mam ci kupić tych soczków? -Kup dwa, masz tu pieniądze. - wuja podał mi banknot dwudziesto dolarowy i wyszedł z pokoju. -Idziesz ze mną czy zostajesz tutaj? - ubrała na siebie bluzę i odwróciłam się w stronę blondyna. -Idę z tobą. - chwycił swoją bluzę i razem zeszliśmy na dół. Założyliśmy buty na siebie, powiedzieliśmy że wychodzimy i ruszyliśmy do sklepu. Całą drogę przeszliśmy w ciszy, kiedy dotarliśmy do sklepu od razu udaliśmy się do regału z napojami. Wzięliśmy energetyki dla wuja i po owocowym soku dla nas. Kiedy zapłaciliśmy za wszystko, udaliśmy się z powrotem do domu. Ross pobiegł do mojego pokoju, a ja poszłam zanieść wujowi jego zakupy. Za to że ruszyłam zwłoki z domu mogłam zatrzymać resztę ze sklepu. Po pół godzinie blondyn musiał już wracać do domu, pożegnałam się z nim i poszłam do pokoju, bo nie miałam co robić.

Raura-Crazy StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz