Rozdział 28

250 17 7
                                    

  -Ross co to ma znaczyć do cholery!? - krzyknęła któryś raz z kolei wkurzona Laura. Nic jej nie odpowiadając stałam ze spuszczoną głową cały czas patrząc się na swoje kolorowe skarpetki. Nie miałem nic na swoje usprawiedliwienie, zrobiło mi się naprawdę głupio. Czułem jak moja twarz staje się cała czerwona. Z trudem udało mi się spojrzeć na Laur, ale i tak po chwili znowu spuściłem wzrok na podłogę. Jej spojrzenie mnie zabijało, w tych pięknych brązowych oczkach co zawsze widać radość i szczęście teraz była złość i wściekłość. Trochę się jej bałem jak tak na mnie patrzyła.

-No odpowiesz wreszcie!? - widać było, że pomału traci cierpliwość. -Bo yyy ja yyy... - jąkałem się, co zdarza mi się to dosyć rzadko.-Dlaczego masz moje zdjęcia nago!? - rzuciła we mnie zdjęciami, które znalazła na biurku.-Nie jesteś tam nago tylko w bieliźnie. - broniłem się, nie pozwolę żeby zarzucano mi czegoś czego nie zrobiłem. Fakt mam zdjęcia mojej dziewczyny w staniku i majtkach, które nie koniecznie ona mi przysłała, ale nie mam jej zdjęć na golasa. Przyznaje bardzo bym chciał dostać od niej coś takiego albo móc ją tak zobaczyć (zawsze mógłbym dotknąć jej ciała, a nie papierku, byłoby to namacalne).-Wielka mi tam różnica. - machnęła ręką.-Wiesz to jest naprawdę duża różnica, gdybyś była tam nago... - w tym momencie moja ukochana mi przerwała. -Spróbuj tylko dokończyć te zdanie, a uwierz mi będziesz wiedział jak kwiatki pachną od spodu. - przyznam że mina mi zrzedła, no ale nic trzeba wziąć się w garść. Nie pozwolę żeby kobieta mnie zastraszała, przecież nie jestem jakąś pizdą lub pantoflarzem jak mów przyszywany wujek Andrew. Którego swoją drogą szczerze nienawidzę. -Nie zrobisz tego, za bardzo ci na mnie zależy. - powiedziałem pewny siebie. Widząc minę brunetki nie spodziewała się po mnie takiej odpowiedzi. -Aż taki pewny siebie jesteś? Wierz, że to może cię kiedyś zgubić? -Jak już nie zgubiło. Posłuchaj daj mi to wszystko tobie wytłumaczyć. - chwyciłem jej rękę.-Nie musisz mi nic mówić. Prawda jest taka, że związałam się z pierdolonym zbokiem. A tak właściwie to skąd masz te zdjęcia? Kiedy je zrobiłeś? -Pragnę zauważyć że twój pokój znajduje się naprzeciwko mojego. -wskazałem ręką na okno. -Raz kiedy nie byliśmy jeszcze razem zauważyłem, że chodzisz po pokoju w samej bieliźnie i tak pięknie wyglądałaś, że postanowiłem zrobić ci zdjęcie. Nikomu tych zdjęć nie pokazywałem, tak szczerze kiedy je wywołałem i wrzuciłem do szafki zapomniałem o nich. Dopiero dzisiaj przez przypadek musiałem je wyciągnąć, nawet nie zauważyłem że są na widoku. Nigdy nie interesowałbym się tobą tylko ze względu na twoje ciało, masz naprawdę zajebistą osobowość, jesteś mega urocza i do tego seksowna. Jak widzisz wiele rzeczy mi się w tobie podoba i kocham cię całym sobą. Wybacz mi proszę. - to ostatnie wyszeptałem jej do ucha i schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi. Zaciągnąłem się jej boskim zapachem. -Ross odsuń się. - odepchnęła mnie od siebie, zrobiłem zdziwioną minę. Nie spodziewałem się tego, że mnie odepnie od siebie -Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaka jestem na ciebie wściekła. Nie miałeś prawa robić tych zdjęć bez mojej wiedzy i zgody. Co by było gdybyśmy nie byli teraz razem? Skąd mogę mieć pewność, że nie wrzuciłbyś tych zdjęć do internetu. Czy ty pomyślałeś w ogóle jakby ktoś je znalazł u ciebie w pokoju i wykorzystał przeciwko mnie? Kocham cię, ale kompletnie nie myślisz i jesteś strasznie nieodpowiedzialny. Chyba lepiej będzie jak pójdę. -Mieliśmy oglądać Piotrusia Pana. - zauważyłem, spojrzała się na mnie obojętnie i ruszyła w stronę drzwi. Nie mogę dopuścić żeby sobie poszła. -Laura zaczekaj. Nie zostawiaj mnie.Podbiegłem do niej i złapałem jej rękę tak, że teraz była odwrócona do mnie twarzą. Zauważyłem że niesforny kosmyk włosów wpadł jej do ust, mimo próśb dziewczyny żebym ją puścił zbliżyłem rękę do jej twarzy i delikatnie schowałem kosmyk brązowych włosów za ucho. Nie odrywałem wzroku z jej pięknych brązowych oczu, ona lekko speszona moim spojrzeniem spuściła głowę na dół. Chwyciłem jej podbródek i uniosłem do góry. -Hej nie bądź już na mnie zła. Nie pomyślałem co by było gdyby ktoś znalazł te fotki, przepraszam cię, że jestem takim pieprzonym egoistą i takim beznadziejnym facetem. Prawda jest taka, że nie zasługuję na taki skarb jak ty. - cały czas mówiłem spokojnym głosem. -Nienawidzę cię Lynch. Nienawidzę cię. - zaczęła walić pięścią w mój tors, troskliwie objąłem ją ramieniem przyciągając bliżej siebie. -Tak wiem. - szepnąłem i pocałowałem ją w czubek głowy. Laura mocniej się we mnie wtuliła, czułem jak opuszkami palców głaska moje plecy, przez które przeszedł mnie miły dreszcz. Może dla innych ta sytuacja wydaje się dosyć dziwna i nielogiczna, jak mam być szczery to dla mnie też jest ona niezrozumiała. Raz się na mnie wydziera i krzyczy że mnie nienawidzi, a za chwilę tuli się do mnie jak do wielkiego misia, no ale jak tu zrozumieć kobiety. A zwłaszcza wtedy kiedy mają okres, no nie da się. -Wszystko dobrze. - powiedziałem takim tonem głosu jakbym mówił do dziecka i ująłem jej twarz w rękach. Brunetka twierdząco pokiwała głową, uśmiechnąłem się do siebie i ją pocałowałem. Na początku całowałem ją delikatnie co jakiś czas na krótką chwilę odrywałem nasze usta od siebie by zaraz z powrotem je złączyć ze sobą. Mruknąłem zadowolony kiedy dziewczyna wplotła swoje palce w moje włosy i zaczęła się nimi bawić, przejechałem językiem po dolnej wardze mojej ukochanej. Laura otworzyła szerzej usta, co od razu wykorzystałem, nasze języki toczyły walkę o dominacje. Lizaliśmy się tak z około pięć minut, moglibyśmy dłużej ale nasze płuca domagały się tlenu. Kiedy oderwaliśmy się od siebie z uśmiechem na ustach wskazałem na łózko, brązowooka skinęła głową i położyła się, a ja włączyłem film dołączając do niej. Laura co jakiś czas mówiła, że Piotruś i Wendy pasują do siebie i tworzą uroczą parę, a ja przyznawałem jej racje dla świętego spokoju. Po seansie filmowym brunetka zaproponowała żebyśmy gdzieś poszli się przejść do puki nie jest ciemno i pogoda nam dopisuję. Mimo tego, że mieszkamy w LA noce potrafią być dosyć chłodnę. Stwierdziłem, że takie wyjście na świeże powietrze dobrze nam zrobi po tych kilku godzinach oglądania, wyłączyłem DVD i kazałem Laurze już zejść na dół. Gdy dziewczyna opuściła mój pokój podszedłem do szafy z ubraniami i wyciągnąłem szarą bluzę, którą ubrałem, a rękawy podwinąłem do łokci. Gotowy zszedłem na dół, gdzie mój maluszek już na mnie czekał, szybko ubrałem buty.
-Wychodzimy!!! Nie czekajcie na nas z kolacją!!! - krzyknąłem zamykając za sobą drzwi.
-To dokąd idziemy? - zapytała Laura, kiedy znaleźliśmy się na chodniku. Wzruszyłem ramionami na znak, że mi to jest obojętne. Tak szczerze mógłbym iść nawet na koniec świata, byleby z nią. -Co powiesz o parku? - zaproponowała, gdy ruszyliśmy przed siebie.
-A może nie będziemy się przejmować do jakiego celu mamy dojść tylko będziemy szli przed siebie i zobaczymy gdzie trafimy? I tak musimy gdzieś dojść i dojdziemy, ale niech to będzie jak na razie niespodzianka dla nas obu. - spojrzałem się na nią niepewnie.
-Podoba mi się twój pomysł. - wspięła się na palcach i dała mi buziaka w policzek. -"Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba"
-Czy ty właśnie zacytowałaś mi kawałek "Zemsty"? - nie odpowiedziała mi tylko się zaśmiała i niczym małe dziecko pobiegła przed siebie. -Nigdzie mi nie uciekniesz. - mruknąłem pod nosem i ruszyłem za nią. Nie musiałem się za bardzo męczyć żeby ją dogonić, tymi swoimi zgrabnymi, a za razem krótki nogami i słabą kondycją nie była zbyt szybka. Kiedy ją dogoniłem objąłem ją od tyłu w pacie i przyciągnąłem do siebie.
-Mógłbyś mnie już puścić? - spytała po kilku minutach, gdy szliśmy spokojnie, a ja ją cały czas przytulałem od tyłu.
-Nie. - zaśmiałem się chytrze i pocałowałem ją w szyję.
***
Po godzinnej przechadzce znaleźliśmy się w centrum, trochę się zmęczyłem tym długim spacerem, więc zaprosiłem Laurę do najbliższej kawiarni jak tylko rzuciła mi się w oczy. Brunetka za bardzo nie chciała nigdzie iść do kawiarni, bo nie wzięła ze sobą pieniędzy. Więc jak prawdziwy dżentelmen powiedziałem jej, że zapłacę za nią, na początku nie chciała się zgodzić mówiła, że głupio się będzie czuła i że nie chcę mnie narażać na koszty, ale mój niesamowity dar przekonywania ludzi zadziałał. Zamówiliśmy sobie mrożoną kawę, chwyciłem oba kubki napoju i udałem się za moją dziewczyna na zewnątrz kawiarni. Znaleźliśmy dwu osobowy stolik pod parasolem, usiedliśmy naprzeciwko siebie siedziałem odwrócony tyłem do ulicy. Popijaliśmy sobie napoje i rozmawialiśmy ze sobą, głównie to ja mówiłem, a brunetka słuchała i co jakiś czas przytakiwała głową na znak że mnie słucha. Byłem w trakcie mówienia ciekawej historii jak to kiedyś udałem się z Rocky'm i Ellington'em na imprezę, kiedy skapnąłem się, że Laura w ogóle mnie nie słucha.
-Ziemia do Laury. - pomachałem jej ręką przed twarzą, wydawała się taka nieobecna, tak jakby coś kompletnie odwróciło jej uwagę.
-O mój Boże. - dziewczyna zakryła ręką usta i miała taki wyraz twarzy jakby miała się zaraz popłakać.
-Co się stało? - położyłem moją dłoń na jej lewą dłoń, którą miała na stoliku.
-O kurwa.
-Na co ty właściwie patrzysz? - zapytałem i odwróciłem się w stronę ulicy, gdzie cały czas patrzyła się Laura.
-Boże tam stoi Grant Gustin. - widziałem jak z trudem powstrzymuje się żeby się nie popłakać. Obróciłem się jeszcze raz w stronę chodnika, gdzie prawdopodobnie stoi ten facet.
-Kto to? - po moim pytaniu brunetka spojrzała na mnie z żenadą.
-Grant Gustin jest moim ulubionym aktorem. A tak właściwie to jest Thomas Grant Gustin, ale woli używać swoje drugie imię. Uwielbiam tego gościa, gał kiedyś w moim ulubionym serialu "Glee" przez parę odcinków wcielił się w postać Sebastiana złego charakteru. Później go widziałam w genialnym filmie "Koszmar matki" gdzie grał główną role, przez jakiś czas miałam lekkiego świra na jego punkcie i szukałam filmów lub seriali gdzie on grał. Znalazłam serial "The Flash" gdzie gra Barry'ego Allena który jest zwykłym laborantem policyjnym, ale po wybuchu akceleratora i porażeniu piorunem zostaje obdarzony niesamowitą szybkością, którą wykorzystuje do walki ze złem. Zajebisty jest ten serial w niecałe cztery dni obejrzałam wszystkie dwa sezony, a teraz czekam na trzeci. Nie dosyć że jest nieziemsko przystojny, umie śpiewać to na dodatek jest mega uroczy. Zawsze marzyłam żeby go poznać. - byłem pod wrażeniem z jaką pasją ona mówiła o swoim idolu i to że zawsze marzyła żeby go poznać, dlatego wpadłem na wspaniały pomysł.
-To podejdź do niego i poproś o autograf i zdjęcie. - zaproponowałem biorąc łyka mojej mrożonej kawy.
-Oszalałeś!? Nie zrobię tego. - chwyciła swoje końcówki włosów i zakryła nimi swoją twarz spuszczając głowę w dół. Dobrze wiedziałem że marzy o tym, aby go poznać, ale za bardzo się boi. Wstałem i otrzepałem tył spodni z niewidocznego kurzu, obróciłem się na pięcie, kiedy zrobiłem krok w stronę ulicy poczułem jak brunetka chwyta moją dłoń.
-Ross gdzie idziesz? - nic jej nie mówiąc, podszedłem to Gustin'a. W oddali słyszałem jak dziewczyna mnie woła, żebym wracał i tam nie szedł.
-Przepraszam Grant, że przeszkadzam. Ale moja dziewczyna chciałaby zrobić sobie z tobą zdjęcie, czy może? Wiesz trochę się wstydzi podejść i zagadać, jest twoją wielką fanką. Nie będzie ci to przeszkadzać, bo jak tak to... - nie dokończyłem, bo przerwał mi aktor.
-Nie spoko, nie ma problemu. - przyjacielsko się uśmiechnął, odpowiedziałem mu tym samym i odwróciłem się w stronę Laury i poprosiłem gestem ręki żeby podeszła do nas. Marano niepewnie wstała z krzesła, wolnym krokiem do nas podeszła, a kiedy stała już koło nas lekko się za mną schowała patrząc z niedowierzaniem na Grant'a.
-To jest moja dziewczyna Laura. - wskazałem na moją księżniczkę, wypychając ją trochę przed siebie.
-Cześć miło cię poznać. - chłopak wyciągnął rękę do niej, brązowo popatrzyła z lekkim szokiem na dłoń po czym niepewnie ją uścisnęła.
-Boże ty jesteś Grant Gustin. - miała taką minę jakby spełniało się jej największe marzenie. -Nie wieże, że stoisz tutaj. To musi być sen.
-To nie jest sen. - odpowiedziałem jej obejmując przy tym w pasie.
-Mogę prosić o autograf? - Laura wyciągnęła białą kartkę i długopis. Ciekawe skąd wzięła kartkę i długopis? Postanowiłem że później ją o to zapytam, niech się teraz cieszy z chwilą spędzoną z idolem.
-Jasne, pewnie. - Grant chwycił długopis i szybkim ruchem napisał "Dla Laury Grant Gustin". Oddając kartkę z powrotem, aktor zrobił sobie zdjęcie z Laurą i ze mną, chwilę później z nim porozmawialiśmy. Ale niestety musiał już iść na plan filmowy bardzo nas za to przepraszał i powiedział, że jak szczęście nam dopisze to może kiedyś dłużej nam uda się porozmawiać. Strasznie sympatyczny i miły z niego facet. Po zajęciu z powrotem swoich miejsc, Laura cały czas wpatrywała się w kartkę z niedowierzaniem. Kiedy skończyliśmy pić kawę, raczej ja skończyłem, bo ta była zajęta wgapianiem się w kartkę, ruszyliśmy w stronę domu. Dziewczyna złożyła autograf na pół i schowała go do tylnej kieszeni spodni. Szliśmy sobie spokojnie po chodniki, gdy nagle brunetka rzuciła mi się na szyje całując ją przy tym.
-Dziękuję ci bardzo! - krzyczała całując moją szyje co jakiś czas, zatrzymałem się i objąłem ją ręką przyciągają jeszcze bliżej siebie tak że między nami nie było ani milimetra przerwy.
-Za co? - udałem zdziwionego, tak naprawdę dobrze wiedziałem o co jej chodzi tylko chciałem usłyszeć to od niej.
-Ty już wiesz za co.
-Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. - uśmiechnąłem się chytrze, za co dostałem pięścią w ramie od mojej dziewczyny. Tak się zastanawiam czy jej bicepsy są w stanie połamać patyk na pół, nic tylko same kości i skóra. Mimo tego że praktycznie nic nie poczułem i tak złapałem się za ramie i masowałem je tak jakby naprawdę mnie mocno bolało.
-Dziękuje ci, że załatwiłeś mi autograf i zdjęcie Granta. - chciałem udawać obrażonego na nią, że mnie uderzyła, ale widząc ten uśmiech i radość w oczach nie mogłem tego zrobić.
-Proszę bardzo kochanie. - szybko pocałowałem ją, po czym obydwoje chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę domu. Warto było wstać i zagadać do Gustina, żeby widzieć ją taką szczęśliwą. W tym momencie przyrzekłem sobie, że zrobię wszystko żeby Laura była szczęśliwa i żeby nie cierpiała przez zło tego świata. Ona jest taka niewinna, a ten świat jest taki brutalny, ludzie są tacy fałszywi mogą cię zniszczyć dla własnego sukcesu lub dla sprawienia ci przykrości. Kiedy pierwszy raz ujrzałem brunetkę przyrzekłem sobie może wtedy nie świadomie, że muszę ją chronić przed wszystkim, wszystkimi i przed samym sobą. Nienawidzę kiedy przeze mnie płacze, nie jestem idealny i pewnie niestety wiele razy sprawie jej przykrość, ale zrobię wszystko żeby nie musiała dużo razy być przeze mnie smutna. Tak bardzo ją kocham.
*Oczami Laury*
Tak bardzo się ciesze, że mam zdjęcie i autograf mojego idola. Ross jest wspaniały! Na początku nie chciałam za bardzo, żeby podchodził do mężczyzny, mimo tego podświadomie błagałam go o to. To że rzuciłam się na niego podczas drogi było silniejsze ode mnie, tak bardzo chciałam mu podziękować, że to dla mnie zrobił. Pewnie dla niego to nie był żaden problem żeby podejść do Grant'a i poprosić o autograf, ale dla mnie to był ogromny problem. Kątem oka przypatrywałam się Ross'owi kiedy szedł, on jest taki cudowny. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się cieszę że go mam, moje życie zanim przeprowadziłam się tutaj i poznałam Lynchów było dość nudne, a teraz wiem że z nimi wszystkimi nie będę się nigdy nudzić.

Raura-Crazy StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz