Zaskoczona Vanessa stała jak słup soli, gapiąc się na nas jak na nie normalnych. Chwilę zajęło jej ogarniecie tego wszystkiego, po czym rzuciła się na nas, mocno tuląc do siebie.
-Pamiętaliście!!! - krzyknęła odrywając się od nas. Dzisiaj przez cały dzień wszyscy udawaliśmy, że nie pamiętamy o jej urodzinach. Może z wyjątkiem Rocky'ego, który faktycznie zapomniał, a teraz udaje że też brał w tym udział. Razem z Rydel i Alexą mocno napracowałyśmy się wieszając te wszystkie ozdoby w kształcie pająków, nietoperzy itp najtrudniej chyba było ze sztuczną pajęczyna Delly cała się w nią zaplatała i my też pomagając jej się z stamtąd wydostać. Chłopacy przynieśli nam wszystkie kartony i pomagali w ustawianiu stolików, sami zajęli się sprzętem elektrycznym na którym kompletnie się nie znam. Ryland puścił nam kilka swoich remiksów, muszę przyznać że chłopak ma talent. Najmłodszy dawał jasne sygnały, że chce być didżejem, więc po długich męczarniach zgodziłyśmy się żeby obsługiwał ten sprzed. Jednak postawiłyśmy, że młody ma zakaz spożywania napojów wysoko procentowym, a jak złamie zasadę dzwonimy do rodziców i wypad z imprezy. Tak dobrze dogadywało nam się z Alexą, że pewnego dnia zaprosiłyśmy ją na piżama party. Długo nie zajęło żeby Van i blondynka się polubiły, przez cały ten wieczór żadna z nas nie puściła pary z ust. Słodko było patrzeć jak Riker ciężko pracował, żeby moja siostra miała jak on to powiedział "zajebiście odjechane przyjęcie". Fajnie było to że wszyscy pomagali, nawet Ellington. Niekiedy trudno było mi się skupić na pracy, bo Ross przytulał mnie od tyłu, ale wszystko ogarnęliśmy. Jestem dumna z tego co razem nam się udało stworzyć.
-Oczywiście że pamiętaliśmy! Jakbyśmy mieli zapomnieć! Chodź, koniecznie musisz spróbować krwistego ponczu. - Delly porwała szczerzącą się Van w tłum ludzi, przepychając się i krzycząc "Z drogi ludzie idzie solenizantka!" -Wiedziałem że to jej się spodoba. - szepnął mi na ucho Riker, poczułam lekki zapach alkoholu. -Skąd taka pewność? - zapytałam odwracając się do niego, w ręku trzymał kubek z niebieską cieczą, nie trzeba się długo zastanawiać żeby zgadnąć że w środku znajdują się napoje wysoko procentowe. -Bo ten pomysł z przyjęciem był mój. - posłałam mu mordercze spojrzenie. -Nie zwracaj uwagi na tego kretyna. - Ross odciągnął mnie na bok. -To ty i Rydel to wszystko zorganizowałyście z małą pomocą nas. - uśmiechnął się nieśmiało. -Uroczo wyglądasz jak się uśmiechasz. - musnęłam mu palcem nos.-Nie jestem uroczy. - od razu zaprzeczył.-A właśnie ze jesteś. - zawiesiłam mu ręce na szyje. -Jestem Jeffrey Dahmer, uwierz mi, nie jestem uroczy. - nawiązywało to do jego kostiumu na Halloween. Nie pytajcie mnie dlaczego się za to przebrał, bo nie mam bladego pojęcia. Raz jak nudziło mi się u niego w pokoju, to czytałam poklei tytuły okładek książek i natrafiłam na "My Friend Dahmer", podejrzewam że głównie tak historia opisana w książce go natchnęła. -Nie co ty kotku. - mruknął mi do ucha i klepnął w tyłek. Ja postanowiłam się przebrać za Kobietę Kot, która była seksowna i niegrzeczna. Mój struj składa się z czarnego kombinezonu z długimi rękawami i nogawkami, na rękach i nogach były dziury jakby ktoś przejechał pazurami po nich, a z tyłu był doczepiony ogon. Kombinezon miał mocno wycięty dekolt z przodu, tak że odsłaniały mi połowę piersi, na nogach miałam czarne kozaki na korku, a do tego wszystkiego maskę na twarzy i bicz w ręce. Lekko postawiłam swoje włosy i zrobiłam loki, usta pomalowałam czerwoną szminką, a oczy podkreśliłam tuszem do rzęs, eyelinerem i lekkim brązowym cieniem. Musiałam podnieść brodę Ross'a do góry, bo miałam wrażenie że zaraz zacznie się ślinić na widok mojego dekoltu.-Oj Lauruś, zaczynam żałować że nie przebrałem się za Batmana. - jego palce zaczęły zjeżdżać w dół z moich obojczyków, chyba nie muszę tłumaczyć gdzie zmierzały.- Z tego co pamiętam pannie Dahmer lubujesz się w przeciwnej płci od mojej. - zatrzymałam jego palec. -Ty tak na serio? - zapytał, a ja od niego się odepchnęłam specjalnie kołysząc bioderkami, wiedząc że wywołam u niego szał. Kontem oka widziałam, że rusza za mną. Podeszłam do Rocky'ego i Ella rozmawiających i jedzących ciastka Halloweenowe. -Jak tam chłopaki? - chwyciłam do ręki plastikowy kubek i nalałam sobie ponchu.-Doskonale! Koniecznie musisz spróbować tych ciastek. - nie czekając na odpowiedz Rocky wepchnął mi ciastko do gardła. -Co tam knujecie? - podszedł do nas Ross, chwytając kilka ciastek na raz i wpychając sobie je do buzi. Ellington przebrał się za jakąś postać z filmu, a Rocky przebrał się za kowboja. Jakiś koleś idąc przed siebie potknął się o stopę Ella i wylał czerwony aromat na kostium Ross'a.-Wybacz stary, nie chciałem. - zaczął przepraszać, blondyn podniósł rękę żeby przestał mówić.-Spoko nic się nie stało. Nie ma problemu. - uradowany chłopak poszedł przed siebie jeszcze raz przepraszając poszkodowanego.-Chyba nie pójdzie tego wyczyścić. - stwierdziłam dotykając tego czegoś.-W takim razie lecę do domu zmienić kostium. Szykuj się na Batmana. - to ostatnie szepnął mi do ucha i uszczypnął mój tyłek. Przewróciłam oczami i odwróciła się to fontanny z czekolady, muszę przyznać że ten pomysł z fontanną Ellington'a był genialny. Po jakimś czasie dziewczyny się do mnie dołączyły, Alexa była mocno szokowana że Rocky i Rydel są w jakiś sposób spokrewnieni. W skrócie opowiedziała nam historię, jak się poznali. -Nie wieże że ta marna imitacja mężczyzny jest na imprezie i że pomagałam po części przy przygotowaniach przy jego urodzinach. - blondynka załamanie pokręciła głową, na początku jak narzekała na szatyna to słuchałam, a teraz tylko przytakuje głową, kompletnie nie zwracając uwagi co do mnie mówi. -Za co jesteśmy ci dozgonnie wdzięczne. - Delly przytuliła ją mocno. -Weź nie zwracaj na niego uwagi, zajmij się zabawą i posłuchaj kawałków puszczanych przez Ryland'a Lyncha przyszłą legendę konsoli. - poradziłam jej. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu, szybko odwróciłam głowę w stronę tego kogoś, poczułam ulgę jak okazało się, że to tylko Vanessa. -Dziewczyny dzięki, że to wszystko przygotowałyście! - rzuciła się na nas trzy, dusząc w uścisku, nie spodziewałam się że moja siostra ma tyle siły w sobie. Postanowiłam zakończyć te przytulasy, zanim Van zamiast świętować swój dzień, będzie siedziała w więzieniu za uderzenie takich trzech. Przez ten cały dzień nie miałam czasu na dokładne przyjrzenie się strojów dziewczyn. Vanessa przebrała się za wampira, w tym stroju wyglądała naprawdę dobrze. Miała na sobie koronkową czarną sukienkę, która sięgała jej do kolan, na nogach miała założone wysokie szpilki, a jej szyję zrobił piękny naszyjnik z serduszkiem. Jeśli dobrze mi się zdaje to zanim weszła do klubu nie miała go na sobie, mam pewne podejrzenia skąd on się tam znalazł. Ale wracając, włosy miała wyprostowane, a na ustach aksamitne czerwoną pomadkę, cienie powiek idealnie pasowały do stroju. Za to Rydel zdecydowała się na strój kelnerki, ale po czasie stwierdziła że to nudne, wiec teraz jest Zombie kelnerką. Ubrała biało czarną sukienkę, włosy upięła w wysoki kucyk, na kościach pocztowych narysowałam sobie serduszko, oczywiście widoczne miejscach skóry były koloru gnijącej zieleni, tak jak u Zombie. A Alexa zdecydowała się przebrać za Harley Quinn z filmu "Legion samobójców", miał nawet kij bejsbolowy, którym chciała uderzyć Rocky'ego, bo ten prawie wszedł jej do toalety, długa historia opowiem innym razem. Chwilę jeszcze stałyśmy i rozmawialiśmy, a później poszłyśmy tańczyć. Świetnie się bawiłam razem z dziewczynami, raz do tańca zaprosił mnie pewien chłopak, którego imienia nie znam. Po wspólnie przetańczonym kawałku ładnie podziękował i poszedł na dalsze połowy. Wspomniał coś że ma zamiar zatańczyć ze wszystkimi dziewczynami na imprezie. -Widzisz tego chłopaka w kostiumie wilkołaka? - podeszłam do Alexy i wskazałam na czarnowłosego chłopaka. Stał on od nas jakieś pięć metrów i po chwilę spoglądał na Alexę. Dziewczyna na znak zrozumienia przytaknęła głową. - Zaraz wywierci dziurę w tobie tym swoim wzrokiem. -Skąd te przypuszczenia? - lekko skrępowana blondynka odwróciła szybko głowę, kiedy jej i jego spojrzenie się skrzyżowało. -On pożera Cię wzrokiem, weź idź zagadaj do niego, przecież widzę jak się zaczerwieniłaś jak spojrzał na ciebie. -Masz rację zagadam do niego. - powiedziała pewnie i podeszła do niego. Chwilę przyglądałam się jak razem rozmawiali. -Zawsze dobrze doradzi. - usłyszałam za sobą głos pewnego blondyna, odwróciłam się w jego stronę. -Nie zawsze. - zaprzeczyłam przyglądając się jego nowemu kostiumu, w którym wyglądał zabójczo. -Dla mnie zawsze. - uśmiechnął się do mnie szeroko i przytulił na przywitanie. -Skąd w tak krótkim czasie udało ci się zdobyć kostium? - zapytałam patrząc w jego oczy. -To jest moja mała tajemnica. - szepnął mi do ucha. -Chodź tańczyć. Pociągnął mnie na parkiet, gdzie obydwoje daliśmy się ponieść muzyce. Świetnie się razem bawiliśmy, koło 22 wszyscy zaśpiewaliśmy Van "Happy Birthday" po czym R5 zagrało kilka swoich kawałków jaki i kilka coverów. Rocky nie mógł się doczekać północy, bo wtedy to on przejmuje tą imprezę, niestety miało to zostać w tajemnicy, ale Ellington nie umie trzymać języka za zębami. Cud że nie udało mu się niczego powiedzieć o imprezie. Chwilę przed północą połowa gości była zalana w trzy dupy i razem z Ross'em musieliśmy niektórych wyprowadzić z imprezy i zadzwonić po taksówkę, bo nie byli w stanie zrobić tego sami. W tym całym chaosie nie mogłam nigdzie znaleźć Rydel, przechodząc koło toalety moją uwagę przykuł Riker całujący szyję Vanessy. Szybko poszłam przed siebie, próbując wymazać obraz brata mojego chłopaka całującego szyję mojej siostry. W duchu dziękowałam że nie robili niczego innego, tego widoku chyba bym nie zniosła. Widać że są dosyć mocno wstawieni, dlatego jutro muszę poważnie porozmawiać Nessą i dowiedzieć się ile będzie pamiętać z dzisiaj. W końcu po długich poszukiwaniach blondynki znalazłam ją, stała koło baru rozmawiając z kilkoma nie znanymi mi osobami. Podeszłam nieśmiało do nich i słuchałam o czy rozmawiali. Po dłuższej chwili stwierdziłam że to jest bez sensu, bo i tak nie wiem o kim oni rozmawiali, a niegrzecznie byłoby im się wtrącać, więc postanowiłam się ewakuować niezauważalnie. W tym samy czasie co ja zrobiłam krok do tyłu, Rydel odwróciła się do mnie i szeroko uśmiechnęła.
-Hej Laura, chodź do nas. Koniecznie muszę cię przedstawić. - pociągnęła mnie do siebie, przez co wylądowałam w środku kręgu wzajemnej adoracji. Po prostu super. Uśmiechnęłam się do nich nie śmiało, żeby nie pomyśleli sobie że ich nie lubię.
-Oj koniecznie musisz nam sobie przedstawić. - powiedział jakiś chłopak przebrany za śmierć. Lekko skrępowana zakryłam dekolt rękami, bo nowo poznany nie znajomy właśnie tam się gapił.
-Daj spokój Luke. - westchnęła jakaś dziewczyna.
-Ten koleś przebrany za śmierć to Luke, ta dziewczyna w czerwonych włosach to Ashley - wskazała na tą co westchnęła. - To jest Danni, a to Peyton. - wszyscy wymieniliśmy się uściskiem dłoni.
-A to jest Laura. Dziewczyna Ross'a. - dodała blondynka. Widać było że owe towarzystwo było tym faktem zaskoczone, a ten cały Luke był trochę zawiedziony tą informacją. Ale jak szybko się to zawiedzenie pojawiło, tak szybko zniknęło, na jego twarzy pojawił szeroki uśmiech.
-Nasz Ross ma dziewczynę. I to taką. Muszę mu osobiście pogratulować. - w tłumie ludzi kogoś wypatrzył i poszedł po tego kogoś. Okazało się że to Ross.
-Dlaczego stary się nie pochwaliłeś że kogoś masz? Własnym kolegą nie powiesz? - odezwał się ten Peyton.
-Tak wyszło. - blondyn mnie objął i pocałował w czubek głowy.
-Aww jak słodko razem wyglądacie. - powiedziała to Danni, no raczej tak miała na imię, na pewno miała tak na imię. Chciałam już jej podziękować, ale kiedy otworzyłam usta żeby coś powiedzieć usłyszałam za sobą głos Rocky'ego, który mówił do mikrofonu, a w wolnej ręce trzymał butelkę Jack'a Daniels'a na pół wypitą.
-Jak się bawicie ludzie!? - wszyscy się wydarli. -Jest już pięć po północy i to teraz ja przejmuję tą imprezę. Dawaj Ryland muzę na maksa.
Młodszy Lynch włączył jakiś kawałek, a szatyn pociągnął sporego łyka whiskey. Kiedy zrzucił pustą butelkę na ziemię, zaczął powoli rozpinać guziki swojej koszuli lekko kręcąc biodrami do przodu. Jakaś grupka dziewczyn zaczęła piszczeć z zachwytu i podbiegła bliżej, żeby lepiej móc się przypatrzeć widowisku. Gdy koszula znalazła się na ziemi, chłopak zaczął majstrować coś przy swoim pasie kowbojskim, a potem przy rozporku.
-Święty Jezus. - Ross zakrył buzie z przerażenia, a później przypomniał sobie że ja to wszystko oglądam, więc zakrył mi ręką oczy przyciągając mnie bliżej siebie. Mogłam rozkoszować się cudownym zapachem chłopak i schować twarz w zagłębieniu jego szyi. -Nie patrz na to kochanie.
-Musimy go jak najszybciej z stamtąd zdjąć, zanim wszyscy zobaczą jego goły tyłek! - krzyknęła przerażona Rydel. -Gdzie jest Ratliff!?
-Rydel...
-Co Ross?
-Nie chcę cię martwić, ale spójrz tam. - obróciłam głowę w stronę miejsca gdzie blondyn wskazywał. Mi i Rydel opadła szczena, a Ross bezradnie podrapał się po czubku głowy. Panicznie zaczęliśmy iść w stronę sceny, gdzie Ellington i Rocky dawali pokaz swoich umiejętności tanecznych. Dzieliły nas od nich sekundy, gdyż byli oni w samych bokserkach i szykowali się do pozbycia ostatniej niepotrzebnej części garderoby. Na szczęście zdążyliśmy w ostatniej chwili ich powstrzymać, Rocky'emu udało się pokazać pół dupy, ale Ross szybko do niego podbieg wciągając wyżej bokserki. Pozbieraliśmy ich rzeczy z sceny i wysłaliśmy do łazienki żeby się ubrali, dla pewności że nic głupiego nie zrobią poszedł z nimi Riker. Poza tym małym incydentem reszta imprezy upłynęła spokojnie. Z nas wszystkich Ryland był najbardziej trzeźwy, bo nie pił nić prócz samej pepsi, tak jak mu kazałyśmy. Ja wypiłam jednego drinka, Ross dwa, a reszta w miarę sobie radziła. W najgorszym stanie byli nasi tancerze, ale nie było tak wielkiej tragedii że sami nie mogli chodzić. Na następny dzień jak wszyscy się ogarnęliśmy poszliśmy posprzątać po imprezie. Jak opuszczaliśmy lokal nie wydawało się to takie straszne, jak teraz. Wszędzie walały się śmieci i resztki nie dojedzonego jedzenia. Cały dzień zajęło nam ogarnięcie tego wszystkiego.
CZYTASZ
Raura-Crazy Story
FanfictionLaura postanawia wyprowadzić się od ojca do cioci, gdzie mieszka jej siostra Vanessa. Podczas kolacji z nowymi sąsiadami, dziewczyna poznaje Ross i całe jego rodzeństwo.