Odseparowany od złych życzeń

40 5 0
                                    

Pełno łapsk było wyciągniętych w moją stronę. Pełno rąk z każdej strony.
To przywoływało wspomnienia...
Skuliłam się w miarę możliwości. Zakryłam dłońmi głowę.
Zostawcie mnie...
Dlaczego musicie mnie atakować...? Dajcie mi spokój...
Poczułam uścisk na ręku...później zęby i ślinę.
Po chwili takowe zniknęły...
Uścisk zaczynał puszczać.
Ciężar się zsuwał...
Chwilę później ktoś trzymając mnie za ramiona podniósł do pozycji stojącej. O dziwo cały czas trzymałam katanę w rękach. Już miałam podziękować przyjaciółce, gdy usłyszałam tuż obok piłę mechaniczną.
Wtedy wróciłam do "żywych". Spojrzałam w stronę hałasu.
-Kot...?- Zapytałam (niechcący) na głos.
-Rusz tyłek kiciu.- Czy wszyscy tutaj nazywają siebie nawzajem kotami? Ścisnęłam rękojeść broni i odcięłam głowę zombiaka zbliżającego swoje zęby do mojej skóry.
Co mnie irytowało?
Ciągle ktoś mnie ratuje...
Kolejne trzy głowy poleciały.
Martwiłam się o Jeff.
Proszę...żyj...
Góra trupów rosła razem ze zmęczeniem. Klemens zaczynał dyszeć, ja zresztą też.
Dziwiło mnie jak w ogóle dotrwaliśmy do tego momentu.
Wtedy zobaczyłam zbliżającą się nadzieję.
-PRZEŻEDZA SIĘ!- Wrzasnęłam do kota. Mogliśmy wytorować sobie wyjście. Ruszyłam w poszukiwaniu Jeff tnąc i siekąc czaszki wroga.
-Jeff!- Krzyczałam. Zauważyłam, że Klemens idzie za mną osłaniając mnie. Rozejrzałam się.
-JEFF!- Wrzasnęłam ponownie. Wtedy wpadłam na jakiegoś zombiaka. Miał na sobie poniszczoną skórę i wypadające, czarne, krótkie włosy. Zrobiłam krok w tył.
To nie może...
Nie!
To
Nie
Może
Być
Ona.
Wtedy poczułam ucisk na nadgarstku.
Po chwili zostałam wyciągnięta z chmary trupów i uciekałam przed nimi.
Wspięliśmy się na dach jakiegoś bloku. Zombiaki nie miały do nas dostępu.
Zdyszana patrzyłam chwilę na trupy. W oczach miałam łzy, gdy odwracałam się w stronę grupy. Spojrzałam na Jeff.
Żyła.
Jeff
Jest
Bezpieczna.
Powoli do niej podeszłam i położyłam dłoń na jej policzku. Zacisnęłam zęby próbując nie płakać i przytuliłam ją mocno.
-Lilly w porządku?- Zapytała zdziwiona.
-Tam..tam był...podobny...ja...- Poczułam dłoń na głowie. Delikatnie mnie głaskała.
-Już dobrze. Kocie.- Odwzajemniła uścisk.
-Kocie...

Walczyliśmy dość długo tracąc szanse na dojście do celu przed zmrokiem. Zatrzymaliśmy się trochę wcześniej z dala od jakiegokolwiek miasta.
W nocy nie mogłam spać. Myślałam o minionym dniu. Ramię, w które zombiak mnie ugryzł trochę pobolewało, zwłaszcza, gdy się go dotknęło. Na skórze widniały ślady zębów.
-Piękna pamiątka.- Mruknęłam. Byłam zła na siebie za chwilę słabości, gdy byłam otoczona przez martwych. Ale ich łapy...

Następnym razem nie ulegnę.

Następnego dnia wyruszyliśmy o świcie. Wciąż mając w głowie chwilę, gdy w ostatniej chwili Klemens odciągnął zęby zombiaka od mojej dłoni, podeszłam do chłopaka.
-Dziękuję...za wtedy.- Powiedziałam cicho. Na ustach kocura pojawił się jego koci uśmiech.
-A więc masz mnie za kota? Kiciu?- On się zgrywa?
-Cóż ostatnio zaczynasz przypominać bardziej bezpańskiego dachowca, ale tak.- Mruknęłam. Parsknął śmiechem.
-A więc jesteśmy trójcą kotów.- Ja również się zaśmiałam.
-Na to wygląda.

Pod wieczór dotarliśmy w okolice gór. Miasta się przeżedziły, a wokół zaczęło się robić coraz więcej wzgórz, gór i roślin.
-Jeff!- Powiedziałam podekscytowana.- Widzisz jak tu pięknie?- Zakręciłam się wokół własnej osi z rękami rozłożonymi na boki.
-Ścigamy się do pierwszej góry?- Zapytała wskazując na początek góry- dróżkę na szczyt niedaleko nas.
-Hmm no nie wiem...- Mruknęłam.-3, 2, 1 START!- Krzyknęłam biegnąc co sił w nogach.
-Oszustka!- Wrzasnęła śmiejąc się i goniąc mnie. Koniec końców wyprzedziła mnie w ostatnich sekundach. Śmiałyśmy się jednocześnie dysząc. Zanim Klemens powoli do nas podszedł z tym swoim uśmieszkiem, zdążyłyśmy odpocząć.

Podczas "spacerku" w górach szukaliśmy jakiejś chatki, w której moglibyśmy się zatrzymać na jakiś czas.
-Bezdomny kocie.- Mruknęłam do Klemensa.
-Czego wredna kito?- Mówiąc to szturchnął mnie w ramię. Nie chciałam dać poznać tego po sobie, ale zabolało mnie to ugryzienie. Jeff zorientowała się, że coś jest nie tak.
-Lilly...- Zatrzymała się przede mną.
-Hm?- Zapytałam udając głupią.
-Co Ci się stało?- Z westchnieniem pokazałam ramię.

-Zombiak mnie ugryzł.

WybawienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz