Mętne marzenia

67 6 5
                                    

Ryk budzika rozwiał wszystkie moje sny powodując twarde zderzenie z rzeczywistością.
Bolesne.
Wyłączyłam tyrana przy okazji zerkając na godzinę i leniwie przytuliłam się do kołdry olewając autobus, na który POWINNAM zdążyć.
Tak. Mądra ja jak zwykle postanowiła nastawić pierdyliard irytujących budzików. Jeden za wcześnie do zignorowania, podobnie jak trzy inne, czwarty na pierwszy autobus, piąty na godzinę wyjścia lub wstania na drugi. I w końcu ostatni jako moja ostatnia szansa. Z mrukiem niezadowolenia w końcu ruszyłam się spod ciepłej kołdry i poczłapałam do sterty ciuchów wypranych, ale rozwalonych na ziemi. Przegrzebałam się przez bluzy i spodnie szukając nadającego się na ten dzień T-shirtu. Znalazłam czarny z Garfieldem. Chwyciłam bieliznę i spodnie w moro, po czym ruszyłam do łazienki się oporządzić. Rozczapirzone włosy jak były, takie zostawiłam- i tak żadna próba przywrócenia ich do porządku nie poskutkuje. Chwyciłam bluzę w kolorach rudego, czarnego i białego z lisimi uszami na kapturze i zarzuciwszy plecak na ramię ruszyłam do szkoły. Czarne, duże słuchawki umieszczone na uszach grały moją ulubioną playlistę. Panował spokój. Ludzie jak codziennie mijali się bez słowa wchodząc lub wychodząc z budynków...pojazdów...
Kiedy moja codzienna "ostatnia szansa" przyjechała na przystanek, w ciszy ruszyłam do jednego z wyższych, dalszych i co ważniejsze- wolnych miejsc przy oknie.
W pewnym momencie autobus gwałtownie wychamował. Spojrzałam przez okno w stronę kierowcy. Nic jednak nie mogłam dojrzeć. Po chwili cicho klnąc kierowca ruszył dalej. Obok dwa samochody się zderzyły.
Ludzie ucichli.
Siedzieli tak aż do przystanku, na którym wysiadałam. Dalej nie potrafię stwierdzić jak się zachowywali.
W szkole jak zwykle panował hałas. Jednak nie dla moich uszu, które zdobiły słuchawki przepełnione muzyką, a głowa była pogrążona w myślach oddalonych o mile stąd.
Pierwsza lekcja. Polski. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Siedząc z kimś, kto niewiele mówi nie można się nie nudzić. Jednak znalazłam zastępstwo rozmów- rysunki. Bardzo interesujące zajęcie, gdy zadania już zrobione.
Tego dnia również zrobiwszy to, co nauczycielka kazała, poprawiłam swoją małą słuchawkę wsadzoną w prawe ucho i otworzyłam zeszyt częściowo zapełniony rysunkami.
Wtedy gdzieś w głębi szkoły rozbrzmiał rozdzierający, męski głos. Brzmiał jak panika i ból. A także bezsilność.
Wstałam, wzięłam plecak i wyszłam z sali ignorując resztę klasy. Musiałam to sprawdzić. Czy...TO wreszcie...
Wyjęłam scyzoryk z kieszeni i ruszyłam biegiem w stronę odgłosów, które z wrzasku zmieniły się w coś w stylu szurania i mlaskania. Kiedy dotarłam na miejsce na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wyrzuciłam książki i niepotrzebne rzeczy z plecaka i ruszyłam przed siebie spamując przyjaciółce w skrzynce pocztowej.
Jak burza wparowałam do chaty i z szybkością błyskawicy spakowałam pudło, leki i jedzenie do podróżnego plecaka, chwyciłam jeszcze jeden i wybiegłam co sił w nogach. Kiedy dotarłam na miejsce, ona już tam czekała. Czarne, krótkie, proste włosy. Jedno oko zielone, drugie granatowe. Ja również miałam takie kolory, jednak odwrotnie. Lewe zielone, a prawe granatowe. Zbieg okoliczności? Nie. Jednak nie będę tego wyjaśniać.
Stanęłam na polanie naprzeciw niej.
-Długo czekałaś?-Zapytałam zdyszana.
-Nie. Nic Ci nie jest?-Zapytała.
-W porządku. A Tobie?-Odpowiedziałam uśmiechając się. Kiwnęła głową na "nie"
-Dobra. Masz rzeczy?-Zapytała pokazując na swoją torbę zawieszoną na ramieniu.
-Tak. Lepiej się stąd wynieśmy zanim zapanuje kompletny chaos.-Skinęła i ruszyła przed siebie, a ja za nią.
Opuściłyśny miasto bez większych problemów. Martwi buszowali w żywych, którzy zbierali się grupami waląc drzwiami i oknami do policji, lotnisk lub portów.
Wieczorem skręciłyśmy w stronę lasu i osadziłyśmy się przy drzewie z rozłożystymi gałęziami, na którym miałyśmy spać. Zdjęłam plecaki, a moja przyjaciółka torbę i opróżniłyśmy obie. Dałam jej pusty plecak, by przełożyła swoje rzeczy. Rozdzieliłyśmy je między siebie po równo, by w razie oddzielenia od siebie któraś nie skończyła z niczym.

WybawienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz