Dopiero, gdy mieliśmy wyruszać naszym oczom ukazał się ciemny blondyn z zielonkawo szarymi oczami. Na usta miał nałożoną białą chustę, a na czuprynie czarny kaptur. Rozstaczał wokół siebie tajemniczą, wręcz niepokojącą aurę. Przyszedł na zbiórkę bez słowa i czekał aż ruszymy.
- Więc...uhm...wszyscy mają zakryte ręce i nogi przez gruby materiał? - Zapytała trochę zbita z tropu.
- Wszystko jest!- Powiedziałam z uśmiechem pokazując kciuk w górę.
- To ruszamy.- Tak w ogóle, to jak masz na imię?- Zapytał Klemens przyglądając się nowemu.
- A co Cię to?
- Cóż, muszę wiedzieć jakie imię wykrzyczeć, gdy będę ratować Twój zadek.- Powiedział teatralnie machając rękami i ukazując swój uśmiech.
- Aki. Zapamiętaj imię, które zawołasz na pomoc.- Powiedział to tak poważnie i pewnie siebie, że wprowadził dziwny nastrój zważając też na to, że Klemens jedynie żartował.Dotarliśmy do miasta jak zwykle pod wieczór, ale nim zdążyło się ściemnić, zdążyliśmy poprawić zabezpieczenia pokoju i bloku, w którym zazwyczaj grupy naszej organizacji się zatrzymują. Na nocną wartę zostałam ja.
W świecie walki o życie trwałam już od wielu lat. Teraz różni się to tylko tym, że jest przedstawiona fizycznie. Potrafię już walczyć na oba sposoby.
Przeżyję.
Zapewnię przeżycie bliskim.- Nie masz szans.- Obok mnie o parapet oparł się Aki.
- Co proszę?- Zapytałam nieco zaskoczona.
- Zginiesz przy pierwszej okazji.
- Twojej okazji?- Chłopak zaśmiał się.
- Nic o mnje nie wiesz.- Mruknęłam.
- Dwa razy miałaś starcie z wielką grupą zombiaków. Za pierwszym razem miałaś kilka ugryzień, przeżyłaś tylko dzięki drugiej osobie. Za drugim razem działałaś z brzegu, martwi również były blisko. Gdyby nie strój i pomoc z zewnątrz byłabyś martwa. Twoja siła jest niczym innym jak tylko iluzją.
- Mylisz się. To prawda, że wtedy mogłam umrzeć, ale to nie znaczy, że jestem słaba.- Albo to ja się mylę...
Chłopak jedynie zaśmiał się i odszedł.
Dlaczego wszyscy życzą mi śmierci?
Wszyscy z zewnątrz.Wtedy zobaczyłam sylwetkę mężczyzny spacerującego po dachu naprzeciw. Jego cień tworzony przez wielki księżyc uciekał gdzieś na dół. Po chwili zatrzymał się i spokrzał na mnie.
Wydawało mi się, że się uśmiechnął.
Znam ten uśmiech...
![](https://img.wattpad.com/cover/72259903-288-k482263.jpg)