Dusza bez ciała

21 2 3
                                    

- Szlag!- Mruknęłam uciskając krwawiącą, prawą goleń. Zacisnęłam zęby i podniosłam się chwytając miecz. Mężczyzna, który do mnie strzelił uśmiechnął się.

Muszę go zabić.

Ruszyłam na niego robiąc uniki przed jego pociskami, aż dobiegłam do celu i rozcięłam go na pół. Stanęłam na równych nogach. Wtedy ból z nogi wrócił i upadłam na kolano. Ciężko dysząc oderwałam kawałek ubrania i owinęłam wokół nogi tamując krew.
- Uh...a myślałam, że prawie nie poczuję.- Mruknęłam do siebie. Zacisnęłam zęby i po raz ostatni owinęłam z całej siły wokół rany i zawiązałam. Syknęłam cicho. Na myśl przyszła mi Jeff, która gdzieś mi się teraz zapodziała. Straciła oko, owinęła i poszła dalej.
Nie będę baba, też pójdę...
Dźwignęłam się na zdrową nogę i opierając się o ścianę ruszyłam dalej. Wszystko jakoś ucichło. Strzały ucichły, odgłosy walki i krzyki przepadły.
- Lilly?- Obejrzałam się i zobaczyłam jak przed korytarz wbiega zdyszana Jeff, po czym zatrzymała rozglądając się naokoło. Kiedy mnie spostrzegła, odetchnęła (albo dalej dyszała...cóż...) i ruszyła w moją stronę.
- Tu jesteś. Szukałam Cię.
- No...przepadłaś mi jakiś czas temu...
- W-wybacz...
- Byłaś zajęta walką. Kto by się tam na mnie oglądał.- Zaśmiałam się trochę gorzko.
- Ugh...to nie tak...
- Wiem, wiem, żartuję.- Pomachałam ręką. Wciąż opierałam się o ścianę. Ranę i opatrunek ukryłam pod nogawką jak tylko ją obwiązałam, więc Jeff nic nie zauważyła.
- Chodź. Powybijaliśmy wszystkich, którzy nie uciekli. Musimy teraz ogarnąć resztę spraw.- Ustawiła rękę, bym przybiła jej piątkę. Podeszłam do niej powoli ukrywając grymas bólu i przybiłam.- Świetnie się spisałaś.
- Ta...nie wiele zrobiłam. Za to Ty tak. Musimy opatrzeć Twoje oko. Raczej szpital jest nienaruszony.
- Uh...- Po czym ruszyliśmy w stronę piwnicy. Oczywiście Jeff mając zdrowe nogi szła swoim normalnym, szybkim tępem, a ja miałam z tym niemałe trudności. Po chwili Jeff zatrzymała się i spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Lilly...co Ci jest?
- Eeee...no...to nic takiego. O-oberwałam tylko w nogę...- Mówiłam coraz ciszej, więc ostatnie słowa były ledwie słyszalne. Moja przyjaciółka zdołała jednak je pochwycić.
- Pokaż.- Zażądała. Z niechęcią podwinęłam nogawkę. Materiał był już czerwony.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- Zapytała.
- No...Ty się nie skarżyłaś.
- Głupia...- Mruknęła i podniosła mnie na rękach.
- J-Jeff...nie...puść mnie...ale...Ty...
- Nic mi nie jest.
Po kilku minutach byłyśmy już w szpitalu. Czułam się jak ostatnia ofiara...

- Siri! Jesteś tu?- Krzyknęła Jeff wchodząc do szpitala. Na łóżkach leżało już parę osób bardziej lub mniej poranionych. Kobieta wyglądająca na zabieganą- w sumie nie ma co się dziwić- ruszyła do nas szybkim krokiem.
- Już, już. A tej co? Nie może iść?- Wskazała na mnie.
- Z tego co widać...- Mruknęła Jeff z lekką irytacją.
- A jeszcze rano była taka cwana...- Siri mrucząc do siebie poszła po potrzebne rzeczy.- Kładź ją na wolnym łóżku i sama się połóż. Muszę opatrzeć to oko.- Krzyknęła do nas. Moja przyjaciółka zgodnie z poleceniem położyła mnie, ale sama nie chciała nawet usiąść na łóżku, bo "nic jej nie będzie". Wstałam więc i podeszłam do niej, która od razu zaczęła protestować i podchodzić do mnie.
- Siadaj żesz. Też mam prawo się martwić. Nie jesteś niezniszczalna.

Po chwili rozmowy niechętnie ustąpiła. Pielęgniarka wróciła niedługo później z bandażami i wszelakimi środkami dezynfekującymi.

W nocy obudziłam się gdzieś koło 3. Sennym wzrokiem rozejrzałam się wokół. W sumie, to nie przepadam za kładzeniem się spać w środku nocy.
Lubię ciemność.
Kiedy pokonaliśmy wroga...lub raczej walka się skończyła, nim zapadła ciemność nasza organizacja zdążyła zabarykadować wejście do bazy, by żaden trup nie poodgryzał nam gardeł we śnie. Mimo wszystko, po pustych i cichych korytarzach kroczą jeszcze strażnicy nocni.
Na wszelki wypadek.

Usiadłam i powoli dźwignęłam się na nogi. Z goleni wyjęto kulę i zajęto się odpowiednio, więc nie bolała już aż tak. Ignorując resztki bólu ruszyłam w stronę wyjścia ze szpitala.
- Lilly?- Usłyszałam zaspany głos. Spojrzałam na przecierającą sobie oczy przyjaciółkę.
- Przepraszam. Obudziłam Cię?
- Co robisz?
- Chciałam pójść na spacer...
- Lilly? Hej, Lilly. Wszystko w porządku?- Nie słyszała mnie? Postanowiłam odpowiedzieć nieco głośniej.
- Idę na...
- Co...? Tak, Jeff wszystko w porządku.- Obie odwróciłyśmy się w stronę mojego łóżka. Leżałam tam...druga ja...odpowiadałam Jeff...

WybawienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz